Rozdział 59

5.8K 439 343
                                    

Nowa restauracja, o której mówiła Pansy, jak się okazało, znajdowała się w budynku po starym barze, nad którym wciąż wisiał stary toporny szyld z dawną nazwą.

Obydwoje w tej samej chwili złapali za klamkę, chcąc jeden drugiemu je otworzyć. Od razu odskoczyli, zerkając na siebie speszeni.

-Ty pierwszy-powiedział Harry.

-Nie, ty.

-Nalegam.

Usłyszeli za sobą głośne chrząknięcie i w końcu wysoka kobieta stojąca za nimi, sama otwarła drzwi, przechodząc między nimi.

Popatrzyli na siebie zażenowani i weszli za nią do środka.

Harry aż zadrżał od ciepłego powietrza wypełniającego pokój. Najwidoczniej nowi właściciele zajęli się najpierw renowacją wnętrza, bo pomieszczenie, poza odnowionym barkiem stojącym z tylu nie przypominało starego baru, oddając teraz atmosferę rodzinnej restauracji.

Obydwaj chłopcy zajęli miejsca pod oknem przy dwuosobowym stoliku. Przez chwilę żaden z nich się nie odezwał. Harry trącił nerwowo jeden z kwiatków wystających z wazy leżącej na środku stołu.

-Więc...-zaczęli obydwoje i zaraz zamilkli.

Harry odchrząknął w końcu, zganiając się za bycie pizdą.

-Wybacz, że tyle mi zajęło spotkanie się z tobą. Nie chciałem, by Ron się dowiedział. Nie sądzę by dobrze to przyjął-powiedział w końcu.

Draco jedynie wzruszył ramionami.

-Nie masz za co przepraszać, sam byłem dość zajęty. Normalnie cud, że złapałeś mnie dziś akurat, gdy nie mam żadnych planów. Bo tak byłem zajęty. Ostatnio.

-Oh-powiedział jedynie Harry-Jeśli nie masz teraz czasu, nic nie szkodzi, możemy to przełożyć.

-Nie!-Draco podniósł głos, zwracając na siebie uwagę ludzi siedzących obok-Znaczy nie ma takiej potrzeby. Nie mam teraz nic do roboty, więc mogę poświęcić ci łaskawie chwile mojego czasu-dodał szybko.

-Uhm dzięki?-powiedział niepewnie Harry.

Miał zaraz po raz kolejny próbować zacząć coś, co w jakimś stopniu miało przypominać normalną konwersację między znajomymi, ale znajoma twarz, która mignęła mu przed oczami, odwróciła jego uwagę.

Harry w panice położył się plackiem na stole chowając się za Draco. Za nimi w rogu pomieszczenia siedział Dean. Harry miał już planować abordaż, ale zauważył, jak Dean niemrawo przesuwa jedzeniem po talerzu i depresyjnie spogląda na zmasakrowane warzywa przed sobą. Gryfon poczuł siną potrzebę pocieszenia go.

Razem z Draco nie bardzo mogli kontynuować swoje spotkanie w takich warunkach tak czy siak, pomyślał.

-Wygląda na to, że musimy zmienić miejsce. Dasz mi chwilę?

Zanim Draco mógł odpowiedzieć Harry wstał i kiwnął głową w stronę Dean'a dając mu znać co zamierza i odszedł, słysząc za sobą ciche przekleństwa.

Dean nie wydawał się go zauważyć, dopóki Harry nie usiadł naprzeciw niego.

-Jakiś powód, dla którego siedzisz tu samotnie, wyglądając, jakby gwiazdka miała nigdy nie nadejść?-zagadnął.

Jeśli Dean był zaskoczony jego nagłym pojawieniem się, to szybko to ukrył i odchylił się na krześle.

-A jak myślisz? Mój najlepszy przyjaciel mnie porzucił-powiedział, zapewne starając się brzmieć na zdenerwowanego, dla Harry'ego jednak brzmiał na zawiedzionego.

Nie wiem co robię-DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz