Rozdział 13

10.3K 812 1K
                                    

Harry zdał sobie sprawę, że nie przemyślał tego pomysłu za dobrze, kiedy już wyruszyli. Peleryna nie była znowu taka duża, a on i Malfoy nie byli już dziećmi. Dwaj wyrośnięci chłopcy nie mieszczą się pod peleryną, tak dobrze, jak małe dzieciaki, zauważył Harry, kiedy tylko po nałożeniu na siebie materiału, musieli stanąć ramię w ramię i pochylić się by zdołał ich całkowicie zakryć.

Usłyszał z boku, jak Malfoy gwałtownie wciąga powietrze spanikowany.

Ta, to był jednak fatalny pomysł, pomyślał, gdy gorący oddech blondyna owiał mu szyję.

-Chodźmy już-rzucił szybko, by przerwać tę niezręczną atmosferę.

Malfoy skinął głową, trochę rozkojarzony i ruszyli w drogę.

Do Hogsmade nie było daleko, ale ta podróż była dla Harry'ego zdecydowanie za długa, szczególnie gdy czuł ramię Malfoy'a ocierające się o jego. Przypomniał sobie wtedy o wymuszonym ,,nie-pocałunku" i wzdrygnął się. Chciał odsunąć się o krok, ale peleryna odsłoniłaby mu wtedy jedno ramię, więc się powstrzymał.

Kiedy byli poza zasięgiem wzroku hogwartczyków, zrzucili z siebie pelerynę, a Malfoy natychmiast odskoczył, oddychając ciężko.

-Ej wszystko w porządku?-zapytał trochę zaniepokojony.

-T-ta, daj mi tylko chwilę.

Chłopak skinął głową. Było mu naprawdę żal Malfoy'a. Nawet nie chciał sobie wyobrażać, przez co musiał przechodzić, kiedy za każdym razem, gdy patrzył na Harry'ego czuł... no właśnie. Dlatego chciał jak najszybciej znaleźć antidotum, by móc na powrót nienawidzić go z całą mocą i nie czuć żadnego żalu.

Malfoy zdołał się już trochę uspokoić, a jego źrenice wróciły do normalnych rozmiarów.

Weszli do wioski, rozglądając się i myśleć gdzie iść na początek.

-Może odwiedzimy najpierw księgarnie?-zaproponował brunet.

Malfoy skinął jedynie głową i poszli w kierunku sklepu.

Nie było w nim zbyt wielu klientów, więc mogli swobodnie poruszać się między pułkami. W środku było rzeczywiście wiele ksiąg traktujących o eliksirach, ale większość wydawała się im nieprzydatna. ,,Eliksiry świetne dla każdej pani domu", ,,Przepis na piękny ogród-eliksiry botaniczne", ,,A-Z eliksirów leczniczych" nie wydawały się zbyt pomocne. Kiedy przeszedł na tył sklepu, zobaczył Malfoy'a siedzącego na podłodze ze skrzyżowanymi nogami, studiującego jedną z grubych ksiąg.

-Znalazłeś coś?-zapytał go, gdy podszedł bliżej.

-Właściwie to chyba tak. Ta książka traktuje o eliksirach i zaklęciach erotycznych, ale znalazłem tu też wzmiankę o eliksirach pożądania. Myślę, że możemy wziąć tę książkę i przeczytać ją dokładniej. Może coś znajdziemy.-zaproponował.

Harry'emu trochę ulżyło, że cała ich praca nie poszła na marne i w końcu coś znaleźli, więc zgodził się i razem podeszli do kasy.

Malfoy podał książkę sprzedawczyni, a ta znudzona wzięła ją do ręki. Kiedy zobaczyła tytuł, jej oczy się rozszerzyły i uniosła na nich wzrok, skacząc od jednego do drugiego.

Harry zerknął na książkę i z przerażeniem przeczytał tytuł: ,,1001 sposobów, by zaspokoić swojego kochanka+kinky bonus"

-Em...my nie...to znaczy-zaczął się plątać coraz bardziej, czerwieniejąc na twarzy.

-Na miłość boską. Ile płace?-zapytał w końcu blondyn.

Kobieta podała cenę, wciąż trochę zaskoczona, a Malfoy wyjął należność, po czym wręcz wyrwał książkę z jej rąk i wyszedł z księgarni.

Nie wiem co robię-DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz