Rozdział 12

11K 781 644
                                    

-...I wtedy włożyłam tej dziwce żabę do stanika. Idiotka ściągnęła go razem z bluzką i cały korytarz ją widział. Później szmata uciekła zapłakana do łazienki-skończyła Pansy.

Draco od dłuższego czasu siedział z Pansy przed kominkiem i słuchał, jak minął jej dzień, komu dopiekła i kto ją wkurzył.

On sam od rana ślęczał nad książkami i to nawet nie po to, by się uczyć. Nie znalazł nic przydatnego, a na dodatek ból głowy wrócił.

Blondyn również zauważył tę zależność między jego samopoczuciem a przebywaniem z Potterem. Nawet nie musiał go dotykać, by czuć się lepiej, wystarczyło parę godzin w jego towarzystwie. Co nie znaczy, że nie umierał z potrzeby dotknięcia jego skóry, ale jak na razie nie rzucił się na niego. Nie mógł się jednak powstrzymać od okazjonalnych muśnięć, czy zagapienia się na jego twarz, oczy lub...inne części ciała.

-Draco...? Draco. Draco?!-krzyknęła dziewczyna.

Blondyn wyrwany ze swoich przemyśleń spojrzał na nią zaskoczony.

-Czego chcesz?

-Mówię do ciebie, a ty od paru minut gapisz się w ścianę, coś nie tak?

-Nie... tylko jestem trochę zmęczony.

-Ta, bez jaj. Wyglądasz gorzej niż Milicenta w trakcie okresu. Może się położysz i zostawisz wreszcie te książki w spokoju?

-A czy najważniejszym obowiązkiem ucznia nie jest nauka?-zapytał pusto.

-Jakoś przez wszystkie te lata schodziła na dalszy plan, gdy wymyślałeś niczym wariat, jak to uprzykrzyć życie Pottera. A teraz, no proszę, nawet uczysz się z nim w bibliotece. Nie, żeby Potterowi by się to nie przydało, ale jaki w tym twój cel? Bo jak dla mnie jedynym skutkiem może być gwałtowny spadek twojego poziomu IQ i wyczucia stylu-powiedziała, tonem jakby była sekundy od wysłania go do Świętego Munga.

-Skąd to wiesz?-zapytał spanikowany.

-Blaise mi powiedział plotkara jedna. Draco serio, co z tobą?

-Nic takiego Pansy, naprawę.

Dziewczyna nachmurzyła się i skrzyżowała ręce.

-Potrafię zignorować wchodzenie w ściany, chroniczne zmęczenie czy twój nagły spadek inteligencji, ale zadawanie się z Potterem? Teraz to jestem naprawdę przestraszona Draco, nie uderzyłeś się może, gdy latałeś na miotle? A może zjadłeś coś nieświeżego?

-Pansy, wszystko jest w porządku-zapewnił ją.

-Więc co robiłeś z Potterem w bibliotece? Obmyślaliście program pomocy mugolom? Czy planowaliście ich rzeź? A może obydwa na raz?-zapytała sarkastycznie.

-Miałem mu wytłumaczyć eliksiry, a on w zamian podszkolić mnie z obrony-wymyślił szybko.

-I nie mogłeś zapytać o to kogoś innego?

-Kogo? Ciebie? A może Crabbe'a lub Goyle'a?

-No dobra, nas może nie, ale jestem pewna, że mogłeś wybrać kogoś odpowiedniejszego.

-Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym by był to ktoś inny-wyszeptał do siebie.

-Co?

-Nic, idę się przejść, pewnie nie będzie mnie na obiedzie-rzucił do niej i wstał z fotela, zbierając swoje książki.

-Ale czekaj...

Zanim zdążyła go zatrzymać, Draco już wyszedł z pokoju wspólnego i skierował się na Błonia, by odetchnąć świeżym powietrzem. Na zewnątrz kilkoro uczniów latało na miotłach, ale poza tym Draco nikogo nie zauważył. Przeszedł spokojnym krokiem nad jezioro i usiadł nad jego brzegiem, patrząc, jak małe fale zalewają raz po raz piasek.

Nie wiem co robię-DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz