48

115 12 7
                                    

~ Miesiąc później~
Znów wiedliśmy spokojne, szczęśliwe życie. Wszystko było idealne. Do czasu... Oczywiście ten piękny czas nie mógł trwać dłużej...Alice miała wizję, armia nowonarodzonych sie zbliża. Są to wampiry, które kojarzę, kojarzę, ale jako ludzi. Widocznie ktoś musiał im coś wmówić czy coś, ktoś musi mi manipulować... Mieli być za jakiś miesiąc, mieliśmy my dużo czasu, ale ja i tak nie mogłam im pomóc. W końcu byłam w ciąży... Zagrożone były również dzieci Nessi. Edward stwierdził, że najlepiej jak ja, Ness, jej dzieci i Jake wyjedziemy. To będzie dla nas bezpieczniejsze, a Jake będzie tam w razie czego...To oznaczało, że za tydzień razem z moim przyjacielem córką i wnukami wyjeżdżamy. Mamy tam wypocząć, będzie trudno zważywszy na to, że, kiedy my będzie się relaksować tutejszych będzie toczyć się bitwa... Wyjeżdżamy do Europy - Grecji, gdzie teraz jest lato, więc "wakacje" będą jeszcze przyjemniejsze. Tymczasem Nessi zaczynała się już pakować Jake spakował już siebie teraz pakuje dzieci, a Edward nie pozwolił mi zrobić tego sama dlatego ja siedzę teraz na łóżko, a on pakuje moją walizkę...Co zrobisz - taki już jest. Reszta jest na piłowaniu, Ed powinien być z nimi, gdyby to zależało ode mnie to był by tam, ale nie zależy...
- Gotowe. Powiedział Edward.
- Dziękuję. Odpowiedziałam mu, a on usiadł obok mnie i przytulił.
****Tydzień później****
Była 03:00 wszyscy byliśmy przed drzwiami. Edward miał nas wszystkich odwieźć.
Na lotnisku przytuliłam się do mojego ukochanego mocno...
- Będę tęsknił. Powiedział.
- Ja też... Odpowiedziałam mu po czym byłam zmuszona opuścić go. Usłyszałam jedynie cicho "kocham cię" i oddaliłam się od niego. Odwróciłam się i posłałam mu uśmiech ledwo co go widząc.
On pomachał mi o to na tyle.
~ Podczas lotu ~
Patrząc na Jake, Renesme i ich dzieci przypomniałam sobie mnie i Eda, kiedy wyjeżdżaliśmy do Paryża z całą rodzinką. Nessi była wtedy bardzo mała, musieliśmy wylecieć wcześniej bo ona szybciej rosła... Przez to jeszcze bardziej zaczynało brakować mi Eda, mimo, że dopiero lecieliśmy zaledwie dwie godziny...
~ Na miejscu ~
Było pięknie, słońce świeciło na moją twarz przez co byłam zmuszona ubrać okulary przeciwsłoneczne, jechaliśmy Taxówką do naszego hotelu - był duży. Na jego terenie były trzy baseny, a niedaleko jeszcze morze. Mieliśmy pokoje obok siebie osobno Ness, Jake i bliźniaki i osobno ja... Ness powiedziała, że na pewno nie będę czuć się samotną. W nocy na pewno wiele razy zagoszczą u mnie Raily i Matthew. Wyobrażam sobie Edwarda, gdyby to był i usłyszał takie coś od naszej córki. Pierwsze co zrobiłam, kiedy byliśmy już w pokoju napisałam do Eda - prosił mnie o to. Miałam napisać jak wylądujemy, ale zapomniałam. Po małej wymianie zdań zaczęłam się rozpakowywać. Zrobiłam to w wampirzym tempie, więc już po minucie może dwóch byłam gotowa. Wtedy też usłyszałam pukanie do drzwi, podeszłam do nich i otworzyłam. W drzwiach stała moja córka.
- Idziemy poplywać? Zapytała, pamiętam jak była jeszcze taka mała...
- A rozpakowana? Spytałam.
- Tak, jeszcze tylko jedna walizka. Zamawiała się. Poszłam do jej pokoju szybko rozpakowałam tą walizkę i wróciłam do siebie, aby przebrać się w strój kąpielowy.
Ja razem z Raily i Matthew trzymałam się brzegu, a Renesme z Jakiem pływali gdzieś dalej. Jak na razie kąpaliśmy się w basenie, ale jutro planowaliśmy wybrać się nad morze. Gdyby był tu Edward, dla mnie byłoby lepiej...Jake będzie cały czas z Ness. Zostały mi kilku miesięczne dzieci...Nie wiem czy z nimi jakoś się dogadam. Przypłynęła do mnie Ness.
- Daj Matt'a i płyniemy.
- Okey. Powiedziałam, a po chwili byliśmy przy Jake'u.
- Chodź księżniczko. Powiedział i wziął Raily. No to z dziećmi też nie pogadam... Uśmiechnęłam się i powiadomiłam Ness, że idę na chwilę do pokoju. Podpisałam z Edwardem, wysłałam mu zdjęcia pokoju... Za patrzałam się w ekran telefonu nie zwracając uwagę na godzinę, a kiedy już zorientowałam się która godzina pożegnałam się z Edem i pobiegłam przed hotel. Poszukałam wzrokiem Ness i zobaczyłam ją - szła w stronę hotelu.
- Tak długo cię nie było, zaczęłam się martwić. Powiedziała, kiedy podbiegłam do niej.
- Wiem, przepraszam pisałam z tatą i po prostu straciłam poczucie czasu. Wytłumaczyłam się i poszliśmy do jakiejś budki z lodami obok basenu.

674 słowa.

Następny rozdział jutro.

~Mam nadzieję, że się podoba jeśli tak nie zapomnijcie o gwiazdce i ewentualnie komentarzu 😉😘 Papa.
~

Razem aż do śmierci [kontynuacja zmierzchu] 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz