69. TO WSZYSTKO TWOJA WINA

101 4 16
                                    

B E L L A

Widziałam jak Ed powoli otwiera drzwi. Zaparkowałam auto przed domem i zastanawiałam się czy wysiąść... Może lepiej zostanę? Ale dlaczego miałabym zostać? Ugh...
No dobra - idę.

Otwarłam powoli drzwiczki samochodu i równie powolnu wysiadłam z pojazdu. Przęknęłam  głośno ślinę i podeszłam do drzwi. Niepewnie je otwarłam, zobaczyłam Alice, a w jego objęciach ON. Podejść? Nie... Dam im chwilę. Niech się poprzytulają, ja zaczekam. Tak, tak będzie najlepiej.

K I A N

Przyglądałem się całej sytuacji. Ciocia Alice przytulała się z moim.... moim tatą (?). Czy to w ogóle możliwe? Ugh...
Nie wiem, nie wiem co mam zrobić. Zadzwonić do jeszcze kogoś? Może zadzwonię do rodzeństwa? Albo zadzwonię do dziadków? Cioci i wujków? Drzwi się otworzyły, mama weszła do domu. Po chwili sama przytulała się z tatą.

A później Ness? Ale... Ona płakała. Może z szczęścia? Nie... Na pewno nie płacze z szczęścia. Wszyscy odwrócili się i popatrzyli na nią.
- Co się stało? Zapytał mój t-tata.
- Jake się stał. Odpowiedziała zapłakana. Nawet nie zwróciła uwagi na to kto do niej mówił.

N E S S I E

- Co się stało? Zapytał tata. Nie zwróciłem uwagi, że to on do mnie mówił.
- Jake się stał. Ja tego nie rozumiem. Jak on mógł? Podobno się wpoił. Tak? Szkoda, że nie we mnie.
- O co chodzi? Dopytała mama, a we mnie się za gotowało.
- TO WSZYSTKO TWOJA WINA! Wykrzyczałam jej w twarz. Pobiegłam do pokoju Kiana, który kiedyś był moim pokojem. Kian to naprawdę dobry brat, więc pobiegł za mną. Usiadłam na JEGO łóżku i płakałam.
- Co jest? Zapytał.
- Jake powiedział, że, że...

Pół godziny wcześniej.
Renesme i Jake.
Perspektywa Nessie.

- Nessie... Zaczął niepewnie.
- Tak?
- Muszę ci coś powiedzieć.
- Dawaj.
- Nasz ślub był nieważny.
- C-co? Nie zrozumiałam.
- Załatwiłem wszystko. Tak naprawdę nie jesteśmy małżeństwem.
- A-ale dlaczego?
- To wszystko ze względu na twoją mamę. Skoro teraz jest sama nie muszę cię więcej oszukiwać. Uśmiechnął się. Tak on się uśmiechnął.
- Po co?! Dlaczego?! Krzyczałam przez płacz.
- To chyba oczywiste. Żeby zbliżyć się do Belli. Jaka ty jesteś głupia. Zakpił.
- A co z dziećmi. Są twoje! Krzyknęłam.
- Weź je sobie. Nie potrzebuję ich. Zaśmiał się. Pobiegłam do domu. Do domu moich rodziców.

Teraźniejszość:

Opowiedziałam mu jak dokładnie było. Nie zauważyłam, że tata jest w pokoju.
- Zabiję tego psa. A za nim jeszcze mama. Ś.W.I.E.T.N.I.E.

Po prostu świetnie... Mam dość. Okno było otwarte, więc wyskoczyłam przez nie. Pobiegłam do mojego i Jake'a domu. Wzięłam dzieci którymi zajmowała się opiekunka. Wyprosiłam ją i wzięłam na ręce bliźniaki. Wsadziłam je do fotelików w aucie, a sama zajęłam miejsce kierowcy.

Jest jedno miejsce do którego mogę przyjechać. Jedna osoba, która mi pomoże bez względu na wszystko i wszystkich.

Jechałam, ale płakałam. Obraz przede mną się zamazywał przez nadmiar łez. Miałam tylko nadzieję, że dojadę bez problemu. Nie mogę się zatrzymać. Jadę i dojadę.

_________________________
_______________

Pierwszy rozdział dzisiaj. Drugi za godzinę/dwie i będzie dłuższy. Jak myślicie? Gdzie jedzie Ness i czy dojedzie? I dlaczego Jake to zrobił?

Razem aż do śmierci [kontynuacja zmierzchu] 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz