13.

650 48 8
                                    

POV.Cody

Po słowach Wojtka nabrałem coraz więcej wyrzutów sumienia. Czy ona zrobiła to przeze mnie ? Ale dlaczego ? A może ktoś znów do niej napisał? Nie mam pojęcia o co tutaj chodzi. Ma takie ładne ciało i chce je okaleczać. Nie pozwolę jej na to . Muszę z nią poważnie porozmawiać ... Ogarnąłem się szybko i zacząłem zmierzać w stronę jej pokoju. Zatrzymałem się i zapukałem...

-Tak?- usłyszałem cichy głos

-Mogę?- zapytałem 

-Proszę -odpowiedziała , po czym wszedłem do środka. Dziewczyna leżała na swoim łóżku i gdy mnie zobaczyła zakryła swoją twarz w rękach. Podszedłem do niej i usiadłem obok niej.

-W porządku? - spojrzałem na nią 

-Wiesz...Przepraszam za to w łazience...-powiedziała ściszonym głosem, po czym przejechała dłonią po policzku, który wcześniej uderzyła  

-Nic... się nie stało... Po prostu to był nieodpowiedni moment...-odpowiedziałem tłumacząc próbę pocałunku. Dziewczyna nie odezwała się tylko złapała mnie za rękę...

-Mogę zobaczyć twoje ręce ?- zapytałem , aby nawiązać do sprawy , o której mówił mi Wojtek ...

-Po co ? - odpowiedziała pytaniem na pytanie

-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie, wiesz...- posłałem jej cwaniacki uśmiech, który następnie zmieniłem na poważną minę

-No dobrze...- podała mi ręce. Na jednej widniała świeża kreska zrobiona żyletką. To pewnie ta , o której wspomniał mój przyjaciel...

-Dlaczego to robisz? Mówiłem Ci już coś o tym . Pamiętasz? - odparłem ze smutkiem w oczach

-Prze...pra..szam ....ja naprawdę....już nie mogę...za dużo tego wszystkiego...jeszcze do tego mama musi zostać do jutra na tej pieprzonej delegacji...I ten sms , nie daję już rady..- zaczęła płakać ...Nie wiedziałem czy mogę ją przytulić , ale do cholery co innego mam zrobić. Ten pieprzony gnój cały czas jest na wolności , a Alice nie jest bezpieczna...

-Przestań płakać...proszę..- złapała mnie za rękę

-Przytul mnie ...proszę...- powiedziała cicho.Zrobiłem to . Przytuliłem ją tak mocno jak tylko umiałem. - Ufam Ci...-wyszeptała do mojego ucha...A mnie przeszedł przyjemy dreszcz . Była bardzo ciepła, jedynie jej dłonie były lodowate...

-Dlaczego masz takie zimne ręce?- zapytałem

-Mam takie zazwyczaj...To przez chorobę -odpowiedziała szybko. Jaką chorobę przecież nic nie mówiła...Jej Alice...

-Jaką chorobę? Nic nie mówiłaś...-odparłem zdziwiony

-To nic poważnego , po prostu po rodzicach odziedziczyłam chorobę tarczycy ... Ona działa ,że każde emocje odczuwam dwa razy bardziej. Jedynie co muszę ,zawsze rano brać leki...Spokojnie - uspokajała mnie

-To dobrze, mam nadzieję ,że będziesz się dobrze czuć...

-Będzie dobrze...Mogę mieć prośbę - zapytała drżącym głosem

-Jasne , mów - odpowiedziałem bez zawachania

-Jeśli kiedyś coś się stanie , znajdź mojego brata... Nigdy go nie poznałam ... Wiem tylko ,że mieszka gdzieś w Iłowie i ma na imię Brian ...

-Przestań tak mówić , nic ci się nie stanie...A brata spotkasz i poznasz sama... - zdziwiłem się jej prośbie. Co ona myśli...przecież nic jej się nie stanie ....Do cholery nie może...Nie pozwolę na to...

Boys from band | FeliversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz