POV.Cody
Po słowach Wojtka nabrałem coraz więcej wyrzutów sumienia. Czy ona zrobiła to przeze mnie ? Ale dlaczego ? A może ktoś znów do niej napisał? Nie mam pojęcia o co tutaj chodzi. Ma takie ładne ciało i chce je okaleczać. Nie pozwolę jej na to . Muszę z nią poważnie porozmawiać ... Ogarnąłem się szybko i zacząłem zmierzać w stronę jej pokoju. Zatrzymałem się i zapukałem...
-Tak?- usłyszałem cichy głos
-Mogę?- zapytałem
-Proszę -odpowiedziała , po czym wszedłem do środka. Dziewczyna leżała na swoim łóżku i gdy mnie zobaczyła zakryła swoją twarz w rękach. Podszedłem do niej i usiadłem obok niej.
-W porządku? - spojrzałem na nią
-Wiesz...Przepraszam za to w łazience...-powiedziała ściszonym głosem, po czym przejechała dłonią po policzku, który wcześniej uderzyła
-Nic... się nie stało... Po prostu to był nieodpowiedni moment...-odpowiedziałem tłumacząc próbę pocałunku. Dziewczyna nie odezwała się tylko złapała mnie za rękę...
-Mogę zobaczyć twoje ręce ?- zapytałem , aby nawiązać do sprawy , o której mówił mi Wojtek ...
-Po co ? - odpowiedziała pytaniem na pytanie
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie, wiesz...- posłałem jej cwaniacki uśmiech, który następnie zmieniłem na poważną minę
-No dobrze...- podała mi ręce. Na jednej widniała świeża kreska zrobiona żyletką. To pewnie ta , o której wspomniał mój przyjaciel...
-Dlaczego to robisz? Mówiłem Ci już coś o tym . Pamiętasz? - odparłem ze smutkiem w oczach
-Prze...pra..szam ....ja naprawdę....już nie mogę...za dużo tego wszystkiego...jeszcze do tego mama musi zostać do jutra na tej pieprzonej delegacji...I ten sms , nie daję już rady..- zaczęła płakać ...Nie wiedziałem czy mogę ją przytulić , ale do cholery co innego mam zrobić. Ten pieprzony gnój cały czas jest na wolności , a Alice nie jest bezpieczna...
-Przestań płakać...proszę..- złapała mnie za rękę
-Przytul mnie ...proszę...- powiedziała cicho.Zrobiłem to . Przytuliłem ją tak mocno jak tylko umiałem. - Ufam Ci...-wyszeptała do mojego ucha...A mnie przeszedł przyjemy dreszcz . Była bardzo ciepła, jedynie jej dłonie były lodowate...
-Dlaczego masz takie zimne ręce?- zapytałem
-Mam takie zazwyczaj...To przez chorobę -odpowiedziała szybko. Jaką chorobę przecież nic nie mówiła...Jej Alice...
-Jaką chorobę? Nic nie mówiłaś...-odparłem zdziwiony
-To nic poważnego , po prostu po rodzicach odziedziczyłam chorobę tarczycy ... Ona działa ,że każde emocje odczuwam dwa razy bardziej. Jedynie co muszę ,zawsze rano brać leki...Spokojnie - uspokajała mnie
-To dobrze, mam nadzieję ,że będziesz się dobrze czuć...
-Będzie dobrze...Mogę mieć prośbę - zapytała drżącym głosem
-Jasne , mów - odpowiedziałem bez zawachania
-Jeśli kiedyś coś się stanie , znajdź mojego brata... Nigdy go nie poznałam ... Wiem tylko ,że mieszka gdzieś w Iłowie i ma na imię Brian ...
-Przestań tak mówić , nic ci się nie stanie...A brata spotkasz i poznasz sama... - zdziwiłem się jej prośbie. Co ona myśli...przecież nic jej się nie stanie ....Do cholery nie może...Nie pozwolę na to...
CZYTASZ
Boys from band | Felivers
FanfictionAlice była zagubioną, samotną dziewczyną pośród wszystkich jej rówieśników. Jej odskocznią od problemów była muzyka, w ten sposób potrafiła wyrzucić swoje wszystkie emocje. Czy dziewczyna otworzy się przed kimś i zaufa jakiejś osobie? A może jedn...