POV. Cody
|Środek nocy|
-Zostaw , odejdź , puść mnie . Czego ty chcesz...To nie ja go zabiłam ...Proszę nie ...- Usłyszałem Alice , która krzyczała . Był środek nocy , od razu do niej pobiegłem , po drodze spotkałem też Panią Charlotte i wspólnie poszliśmy do pokoju dziewczyny. Nie wiedzieliśmy co się dzieje, ponieważ okna były pozamykane, drzwi również ,a poza tym w domu był pies,który od zacząłby szczekać gdyby , ktoś być w domu... Weszliśmy do środka , a ku naszym oczom ukazał się dziwny widok. Alice leżała na łóżku i najprawdopodobniej miała koszmar. Podszedłem do niej i dotknąłem jej czoła. Była rozpalona.
-Jest trochę rozpalona, chyba miała koszmar - powiedziałem do Pani Charlotte
-Bądź przy niej , a ja pójdę o ręcznik z wodą na obniżenie gorączki- powiedziała kobieta. A ja usiadłem obok Alice i zacząłem spokojnie do niej mówić
-Uspokój się, jesteś bezpieczna, przy mnie...Nic się nie dzieje, to tylko zły sen - tłumaczyłem
-To ja go zabiłam , przeze mnie ten chłopczyk nie życie - dukała
-Nie mów tak , to nie twoja wina - próbowałem ją uspokoić
-Ten człowiek , przez którego byłam w śpiączce, zanim coś mi dorzucił do kroplówki , powiedział mi coś...- mówiła
-Chcesz mi tym opowiedzieć? -zapytałem cicho
-Musze to komuś powiedzieć, bo nie dam rady ...- zaczęła
-Proszę opowiadaj, słucham cię ...
-On zaczął się zbliżać , miał na sobie biały kitel, ale gdy wszedł do mnie założył czarną maskę na twarz, abym go nie rozpoznała. Mówił ,że będę cierpiała jak ten chłopczyk , który spadł , bo chciał latać, był pod wpływem narkotyków i alkoholu...Nie zdążyliśmy go złapać...To wszystko moja wina, ona miał rację...Gdyby nie to ,że byłam dilerką , to by się tak nie skończyło...Nienawidzę siebie za to ...- mówiła , a ja słuchałem jej z zapartym tchem ...Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć, było mi jej bardzo żal ,że musiała przez to przejść...
-Nie mów tak,to nie twoja wina Alice...Nie obwiniaj się za to...- mocno ją przytuliłem , a ona wyszeptała mi do ucha :
-Dziękuję ,że jesteś , czuję się przy tobie bezpieczna- po tych słowach poczułem ,że jest dla mnie mega ważna ...Nie pozwolę jej skrzywdzić , znajdę tę osobę ...
Kiedy jej mama przyszła , dziewczyna spała już wtulona we mnie...
-Może Pani już iść spać, zostanę z nią - powiedziałem cicho, aby jej nie obudzić
- Dobrze, dziękuję Ci chłopcze , jutro porozmawiamy - odparła cicho i poszła w kierunku swojego pokoju...
|Ranek|
POV.Alice
Był już ranek. Obudziłam się , a obok mnie nie było już chłopaka . Spojrzałam na telefon była dopiero 9:00 , więc stwierdziłam ,że poprzeglądam jeszcze portale społecznościowe i dopiero później pójdę się ogarnąć. Po chwili do pokoju wszedł Cody w samych spodniach bez koszulki . Wyglądał świetnie. Aww haha , każda dziewczyna by pewnie chciała to widzieć...W sumie on , jak i Wojtas jako jedyni nie mają na insta, takiego zdjęcia...Ale wracając wpadł do pokoju, po czym gdy zobaczył ,że już nie śpię ,wziął szybko koszulkę , która leżała na fotelu i zaczął ją ubierać ...Wyglądało to zabawnie , jakby się wystraszył...
-Ej na co się patrzysz ?- zapytał
-Hmm na nic - odparłam po chwili zastanowienia
-Nie wcale ... Mów mi tu zaraz - zaczął się ze mną droczyć , ale nie chciałam po sobie poznać ,że mi się to podoba...
CZYTASZ
Boys from band | Felivers
FanfictionAlice była zagubioną, samotną dziewczyną pośród wszystkich jej rówieśników. Jej odskocznią od problemów była muzyka, w ten sposób potrafiła wyrzucić swoje wszystkie emocje. Czy dziewczyna otworzy się przed kimś i zaufa jakiejś osobie? A może jedn...