POV. Cody
Gdy tylko przyjechałem do domu , zjadłem swoje ulubione jedzenie i położyłem się.
Po około dwóch godzinach snu , obudził mnie jakiś kobiecy głos , którego było słychać bardzo głośno. Wybiegłem z pokoju na ganek domu , aby zobaczyć co się dziej . To co zobaczyłem trochę mnie wstrząsnęło. Ku moim oczom ukazał się jakiś koleś , grożący komu? Alice. Gdy tylko ją zobaczyłem ,od razu mu przyłożyłem. On dziwnie się na mnie spojrzał ,po czym uciekł. Najwyraźniej nie spodziewał się mnie i był tylko mocny w gębie ...
-Hej Alice , nic Ci nie jest? -zapytałem
-He..e...e...j , ni..e , raczej nie . Dzię...kuję. - odpowiedziała drżącym głosem
-To dobrze. Kto to był i czego chciał od Ciebie- spojrzałem na nią pytająco , pomagając jej wstać
-Nie ważne... przepraszam. - powiedziała , patrząc na mnie i wycierając łzy , ze swoich pięknych niebieskich oczu.
-Za co , przecież nic nie zrobiłaś - zaśmiałem się- może wejdziesz ?Tutaj mieszkam, to chyba nie był przypadek ,że znalazłaś się akurat tutaj i teraz...-nie dokończyłem
-Nie mogę, muszę już iść, naprawdę , jeszcze raz przepraszam i dziękuję. - powiedziała i zaczęła iść ulicą .
-Może chociaż dasz się odprowadzić? -zapytałem szybko-
-Nie musisz ,być dla mnie tak miły... Już pójdę , cześć - gdy to powiedziała , poczułem się jakoś dziwnie , odpowiedziałem jej tylko wydukane pa i usiadłem na schodach domu.
POV. Alice
Ten dzień naprawdę nie mógł lepiej się potoczyć (tak jest to sarkazm) . Gdy było już w miarę okey , jak zawsze coś musiało się typowo spieprzyć . Gdy wracałam do domu , po spacerze , zaczepił mnie pewien koleś. Na początku widziałam tylko posturę , ale później już wiedziałam kim jest. Kłóciłam się ze swoimi myślami , jak on do cholery mnie tutaj znalazł?! Skąd wiedział ,że mieszkam akurat tutaj? Pewnie Camila mu powiedziała, tylko ona znała mój adres, z czasów gdy jeszcze miałyśmy ze sobą kontakt.
-Zostaw mnie ,czego ode mnie chcesz?! -Zaczęłam krzyczeć , bo chciał mnie uderzyć
-Naprawdę nie domyślasz się czego od ciebie chce?! Zemszczę się, a ja nie puszczam słów na wiatr...
-Ale kurwa za co ?! Co ja Ci zrobiłam ?- zapytałam drżącym głosem, koleś popatrzył na mnie, chcąc mnie uderzyć, ale nagle sam otrzymał niezłego prawego sierpowego . Nie spodziewał się tego, był zaskoczony , z resztą ja również. Ku moim oczom ukazał się Piotrek , znaczy Cody, wiemy o kogo chodzi...
-Hej nic Ci nie jest ? -zapytał, a ja zszokowana całym zajściem , przytuliłam się do niego ,odpowiadając jedynie -He..e...e...j , ni..e , raczej nie . Dzię...kuję. - po czym zorientowałam się co zrobiłam i szybko się odsunęłam. Chłopak chciał dowiedzieć się kim był ten człowiek , ale ja nie mogłam , a właściwie nie chciałam na razie nic mu mówić... Pomógł mi wstać , przeprosiłam go i zaczęłam kierować się w stronę domu , usłyszałam jeszcze pytanie :
-Może chociaż dasz się odprowadzić? -spojrzałam na niego i bez namysłu szybko mu odpowiedziałam :
-Nie musisz być dla mnie tak miły... Już pójdę , cześć - nie odwróciłam się już za siebie , chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Wiedziałam ,że pewnie nie powinnam mówić tych słów , ale już nic nie mogłam zrobić.
Gdy tylko zaszłam do domu, wzięłam długą odprężającą kąpiel , ubrałam na siebie czystą bieliznę oraz dresy z jakąś koszulką na ramiączkach i poszłam spać.
POV. Cody
Cały czas myślałem nad słowami , które Alice wypowiedziała jako ostatnie... Poszedłem szybko do pokoju i wziąłem w swoje ręce gitarę. Zacząłem ćwiczyć nasz ostatni kawałek, który gramy z chłopakami. Lecz zamiast skupić się na grze , wciąż miałem przed oczami , dziewczynę , która wycierała swoje piękne oczy . Kurde co jest ze mną nie tak -pomyślałem i spojrzałem na zegarek. Była już dwudziesta , musiałem się zbierać , ponieważ zawsze na dwudziestą trzydzieści jesteśmy umówieni z chłopakami na siłkę. Wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedłem z domu. Było już ciemno, jedynie uliczne lampy sprawiały,że dało się iść widząc, gdzie się idzie.
Po około piętnastu minutach byłem na miejscu. Jak zawsze przywitaliśmy się z chłopakami piąteczką i weszliśmy do siłowni.
- Ej Cody dawaj potańczymy sobie , leci fajna nuta- powiedział Pimpek
- Yhm - zaczęliśmy się śmiać. Oni zawsze doprowadzają mnie do śmiechu, są moimi przyjaciółmi i zawsze mogę na nich liczyć..
-Jasne dawaj - rzucił tekstem Miłosz , jest on o rok starszy od nas, ale mimo to świetnie się dogadujemy.
Przez kolejne dwie godziny intensywnie ćwiczyliśmy, jednocześnie wygłupiając się co jakiś czas. Musiałem pilnować aby Pimpek nie zrzucił na siebie sztangi , bo chciał dzisiaj trochę więcej przy pompować.
Gdy tylko skończyliśmy , byłem mega zmęczony , więc poszedłem do domu . Wziąłem szybki prysznic i gdy tylko się położyłem , w oka mgnieniu zasnąłem.
************************************
Tym razem dodałam zdjęcia. Podoba Wam się coś takiego czy niekoniecznie ? Dajcie znać w komentarzach :)
3majcie się
Baju ❣
CZYTASZ
Boys from band | Felivers
FanfictionAlice była zagubioną, samotną dziewczyną pośród wszystkich jej rówieśników. Jej odskocznią od problemów była muzyka, w ten sposób potrafiła wyrzucić swoje wszystkie emocje. Czy dziewczyna otworzy się przed kimś i zaufa jakiejś osobie? A może jedn...