Aż trzy razy podpisałam papiery!

668 28 0
                                    

-Dobry wieczór pani- wyciągam spoconą dłoń w stronę kobiety. Ta ujmuje ją i na całe szczęście nie wyciera ręki w spódnicę. Ufff.

-Wchodź, pewnie jesteś zmęczona- łapie za jedną z walizek i pomaga mi ją wnieść do MOJEGO nowego mieszkania.
-Nawet nie wie pani jak bardzo- uśmiecham się do niej serdecznie. Będąc już w środku ogarnia mnie ogromne podekscytowanie. Chyba największe tego dnia. Mimo, że oglądałam to mieszkanie na zdjęciach, a nawet na skaypie (nie rzucam się przecież z motyką na słońce) to w rzeczywistości jest jeszcze bardziej... intrygujące. Stare- to trzeba przyznać. Ale przepiękne. Kobieta milczy widząc moją fascynacje w oczach. Rozglądam się po ścianach, suficie, podłodze, która drewniana, lekko skrzypi gdy robię krok. A ja głupia przechylam stopę w przód i w tył wywołując przy tym śmiech kobiety. Skrzyp, skrzyp, skrzyp. Sama się uśmiecham. Z przedpokoju widać przejście do kuchnio- salonu. Widać, że kuchnia niedawno została odnowiona, a salon... Ah stary telewizor i obdrapana kanapa. Zrobię z tym coś-postanawiam sobie w myślach. Uśmiecham się do kobiety.
-Tu jest przepięknie. Mogę obejrzeć resztę?
-Ależ oczywiście!- pani Porley prowadzi mnie do łazienki. Cała w białych kafelkach z nowym prysznicem. Ogólnie klasyka. Na końcu zostało najlepsze! Sypialnia! Z ogromnym łóżkiem- starym jak świat. Całe z drewna, a gdy rzucam się na nie:
-Wszystko tu skrzypi!- krzyczę radośnie. To nie jest skarga. To jest oznajmienie światu jak bardzo lubię skrzypiące i stare rzeczy. Wystarczy sobie przypomnieć staruszka z samolotu.
-Tak- kobieta staje uśmiechnięta w progu. Wstaję szybko z łóżka i zaglądam do ogromnej, ciężkiej szafy.
-Myśli pani- zaczynam niepewnie.
-Tak, panno Maley?
-Myśli pani, że to przejście do Narnii?
Kobieta wybucha szczerym śmiechem, ja się uśmiecham. Pytam na serio. Z pokoju znajduje się wyjście na balkon, który jeszcze jakoś się trzyma. Widok na piękną, samotną latarnie. To mnie utwierdza tylko w przekonaniu, że trafiłam do Narnii. Wracam do mieszkania.
Panią Porley znajduję w kuchni z teczkami i jakimiś papierami. Ah tak! Muszę je podpisać! Zawsze sobie wyobrażałam jak podpisuję jakieś ultra ważne papiery, robiąc na końcu mojego nazwiska zawijas. A teraz moje marzenie ma się spełnić!
-Jak już pani wie, sprzedaję to mieszkanko bardzo tanio bo jest stare i...
-Skrzypi- dokańczam.
-Tak... skrzypi- kobieta zamyśla się.
-Pierwszą ratę już wpłaciłam- przypominam wyrywając ją z transu.
-Ah tak! Zostają jeszcze dwie. Ma pani czas by je spłacić jakieś cztery miesiące.
-Rozumiem- mówię poważnie choć w środku skaczę ze szczęścia. Już za dwa dni mam zacząć nową pracę w redakcji, w której swoją drogą całkiem nieźle płacą. Dam radę to spłacić bez kiwnięcia palcem.
-Prąd, bierząca woda- wszystko jest więc proszę się o nic nie martwić.
-Ależ ja się nie martwię! Byleby dach nad głową!-uśmiecham się szeroko.
Pani Porley kiwa tylko głową.
-Sąsiedzi tu też nie sprawiają kłopotu. To głównie emeryci, a teraz proszę to podpisać- prosi przesuwając w moją stronę dokumenty.
Po przeczytaniu wszystkiego uważnie trzy razy (czy aby nie zostaję wykopana na bruk) składam podpis w trzech miejscach.
-A tu klucze! Teraz to pani dom!- oznajmia przyjaźnie poprawiając włosy. Lubię ją.
Dziękuję kobiecie, która wychodzi, a ja cieszę się jak nigdy, że aż trzy razy podpisałam papiery!

×××××

Witajcie Rebelianci!💥
Kolejny rozdział! Lecę wstawiać następne, a was proszę o zostawienie po sobie znaku! Do zobaczenia!

Catch me if you can || Thomas SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz