Zmęczeni leżymy na kanapie gąpiąc się w wyłączony telewizor. Jest tylko jedna rzecz (równie dobra jak gapienie się w pusty telewizor)- gapienie się w seriale w obcych językach! Włączam więc kanał gdzie ciągle lecą telenowele francuskie. Jak zawsze nic nie rozumiem.
-Nic nie rozumiem- skarży się Thomas gdy jakiś facet oświadcza się pięknej kobiecie.
-Nie wytrzymam!- patrzy na mnie zdziwiony- Po prostu nie wytrzymam! Trzymajcie mnie!
-Co?-pyta Thomas już rozbawiony.
-Co, co? Człowieku czy ja zawsze mam ci wszystko tłumaczyć?!- próbuję udawać poważną co mi chyba nieźle wychodzi- Nie znasz ani języka polskiego ani francuskiego! Każdy głupi umie te języki!
-Tak?- śmieje się- w takim razie udowodnij!
Staję więc wyprostowana jak struna przed telewizorem i zaczynam recytować po polsku:
-Litwo! Ojczyzno moja! Tyś jest jak zdrowie!- Robię przy tym mimikę godną najlepszego aktora i gesty (może zbyt zamaszyste)- Ile Cię trzeba...
Thomas wstaje i zatyka mi buzię dłonią. Ma ją dużą i ciepłą.
-Tak, tak, już mi udowodniłaś ale to było proste! Przecież jesteś z Polski!
-Widzisz?!
-Więc teraz francuski.- dostrzegam w jego oczach iskierki rozbawienia ale i... ekscytacji.- Dajesz!- siada.
-Eee...- zaczynam- oui?
Słyszę tylko jego śmiech. Leży na podłodze i zwija się ze śmiechu. Zdegustowana przechodzę przez niego i maszeruję do kuchni.
-Czekaj proszę, haha! Bardzo dobrze ci szło!
Ustawiam wodę na herbatę chociaż nie mam na nią ochoty. Zrobię dla Thomasa.
Chłopak podchodzi do lady i pochyla się ku mnie wciąż z tym głupim uśmieszkiem błąkającym się po twarzy. Patrzy na mnie po czym poważnieje. Ups. Nie chciałam żeby się obraził.
-Kontynuując- zaczyna- przyszedłem bo wiem, że masz problem.
-Ja?! Problem?- pytam zdziwiona- Nie mam żadnych problemów!- wlewam wrzątek do kubka i kładę na ladę przed nim.
-Masz- znów się uśmiecha. Jeszcze nigdy nie widziałam szerszego uśmiechu.
-Tak?
-Tak!- mówi pewny- no wiesz ten wywiad... jakby to delikatnie ująć? Nie poszedł ci najlepiej.
Przypominam sobie o wszystkim. A było już tak dobrze.
-I?
-I byłem dzisiaj u ciebie w pracy bo...
-Słucham?!- przerywam mu. Tego już za wiele!- Po co tam poszedłeś?!
-Spokojnie, wszystko w porządku- wyobrażam sobie najgorsze scenariusze. Widzę Thomasa wchodzącego do mojej redakcji. Widzę jego charakterystyczne poprawienie ręką rozczochranych włosów. Wszyscy piszczą na ten widok. Wszystkie PANIE oczywiście. Chłopak idzie do mojego szefa z uśmiechem godnym gwiazdy Hollywood. Szef dostaje nie wiadomo skąd od niego filmik gdzie widać czarno na białym co robię, po czym mówi, że zachowuję się jak dziecko i mnie wyrzuca. Thomas idzie do mnie by przeprosić. Idzie, ale nie wie gdzie mieszkam więc...
-Hola hola słońce! Skąd ty tak właściwie masz mój adres?!
-Podała mi go taka jedna- patrzę na niego niepewnie- no co? Wyglądała na miłą. Nazywała się chyba Amelie czy jakoś tak.
Ogarnia mnie ulga. To tylko Amelie.
-Więc po co tam poszedłeś?
- Do ciebie!- oznajmia jakby to była najoczywistsza rzecz pod słońcem.
-Nie rozumiem...
-No bo widzisz, przeczuwałem, że możesz mieć problemy w pracy przez tego głupka Dylana- przypominam sobie go. Fajny gość!- wpadłem więc na pomysł, że może mogłabyś jeszcze raz z nami przeprowadzić wywiad. No wiesz... może nawet powiemy tym razem coś mądrego... I bum! Będziesz mieć super materiał!
Olśniło mnie! Że też wcześniej o tym nie pomyślałam!
-Świetny pomysł Thomas! Matko! Ratujesz mi życie!
Uśmiechamy się do siebie szczerze.
- To za tamtą kałużę- przypomina.
-Nie ma sprawy. Zapomnijmy o tym. A teraz pij!-wołam radośnie pokazując kubek brodą.
-Sam wrzątek?- ugh rzeczywiście. Zapomniałam wsypać herbatę.×××××
Witajcie Rebelianci!💥
Kolejny rozdział! Poważna rozmowa wcale nie okazała się być taka poważna. I pomyśleć, że biedny Tommy przyszedł tylko w tej sprawie. A jego pojawienie się u Zosi w domu zostało opisane w kilku rozdziałach. To prawdziwy talent!
Czekajcie na kolejne części! Już zaraz się pojawią!
CZYTASZ
Catch me if you can || Thomas Sangster
FanfictionSpójrzcie: przemoczona dziewczyna w staroświeckiej spodnicy, obdrapanych starych trampkach, w bluzce z działu chlopięco-dziecięcego, z guzem i plastrem na czole, sosem na twarzy, poparzonej ręce i spuchniętej nodze, nie mówiąc już o złamanym paznokc...