Sie wie!

501 25 0
                                    

Budzę się. Jest piątek ostatni dzień pracy! Próbuję zejść jak normalny czlowiek z łóżka ale ja naprawdę nie umiem. Spadam z mebla uderzając sie mocno w głowę. Łzy napływają mi do oczu. Idę szybko do łazienki i robię sobie opatrunek nad lewą brwią w miejscu gdzie sie rozcięłam.
-Teraz to zakocha sie we mnie każdy,- Mamroczę pod nosem wściekła- po prostu każdy!
Idę wkurzona przez mieszkanie i jak na złość potykam się o wór śmieci wystawiony w progu kuchni. Kto go tu zostawił?! Leżę jak długa i próbuję oszacować straty. Chyba wszystko w porządku, tylko godność gdzieś uciekła. Wstaję i kopię wór. Nagle zaczyna mnie boleć stopa i czuję szczypanie. Spogladam w dół. Super! Jeszcze przypierdzieliłam w stłuczoną butelkę. Wracam z powrotem do łazienki.
W końcu wychodzę z domu mając na sobie staroświecką, szarą spódnicę do kolan i białą koszule z lat 80-siątych. Wyglądam jak siedem nieszczęść. Plaster na czole. Stopa w bandażu przez co ledwie wciągnęłam trampki. Tak, noszę trampki do stroju galowego... oprócz tego połamałam sobie paznokieć i przypaliłam rękę prostownicaą przez co mam jedną stronę włosów wyprostawaną- a drugą w totalnym nie ładzie.
Nie dziwię się więc, że gdy wchodzę do pracy wszyscy spoglądają na mnie ze zdziwieniem albo ironicznym uśmieszkiem. Przechodząc obok biurka Micheli (redaktorowej laluni) słyszę jej wredny śmiech. Odwracam się w tej samej chwili gdy mówi:
- Od zawsze wiedziałam, że nie potrafi o siebie zadbać!
Robi mi się trochę przykro ale ignoruję ją. To jedyny sposób żeby zamknąć jej jadaczkę. Siadam na swoim stanowisku. Wszędzie bałagan. Teczki walają się po całym biurku, a każdy centymetr kwadratowy zakrywają jaskrawe samoprzylepne karteczki z różnymi informacjami.
Właśnie szamoczę się z jedną z teczek, która za żadne skarby nie chce się domknąć, kiedy słyszę:
-Wszystko w porządku?- to Amelie pyta. Jej mogę odpowiedzieć.
-Nic nie jest w porządku! Wszystko chrzani się już od rana! Wczoraj nie mogłam zasnąć, a teraz to! Wskazuję na bałagan wokół siebie. - i to - wskazuję czoło- i to- pokazuję jej paznokieć- ah i jeszcze to- zdejmuję trampka i unoszę nogę ukazując tym samym mój żałosny opatrunek.
-Odpuść sobie dzisiaj, Sophie- Amelie mówi to tak ostrożnie jakby oswajała dzikie zwierzę. Nie wierzę!
-Nic nie będę sobie odpuszczać- irytuję się.
-Weź sobie chociaż jakiś lżejszy temat, na przykład-pochyla się nad moim biurkiem pokazując jedną z karteczek- to!
-"Co zrobić kiedy twoje dziecko nie jada obiadków w przedszkolu?"- czytam na głos- Serio?
-Tak! I weź idź dzisiaj wcześniej do domu. Wyglądasz jakby samochód cię rozjechał!
-Dzięki- mówię z udawanym obrażeniem choć uśmiecham się delikatnie- na ciebie zawsze można liczyć!
-Sie wie!

×××××

Witajcie Rebelianci!💥
Podobało się? Zostaw serducho i komentarz!

Catch me if you can || Thomas SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz