Rozdział 28

384 14 9
                                    

Przez ostatni miesiąc wychodziłam wcześnie rano i wracałam późnym wieczorem, na szczęście dziś to się zmieni rodzice w końcu wracają. Z Jamesem widywałam się codziennie, no bo razem mieszkamy. Wczoraj wróciłam do siebie ale po pracy jadę do chłopaka, jak na razie będziemy mieszkać u niego. Niedługo zaczyna się Copa America czyli James będzie ciągle na wyjeździe, będę starał się przyjeżdżać na jego mecze ale nie każdy. Kiedy będę mogła to pojadę, a kiedy nie to będę wspierać go z domu. No a później Euro, jeszcze nie wiem czy będę oglądać na żywo mecze moich rodaków. Bardzo bym chciała ale jeszcze nic nie wiadomo, jeśli nie będzie to się pokrywać z meczami Kolumbii w Copa Americe to jak najbardziej zasiądę na trybunach. Ale do tych dwóch wydarzeń sportowych zostały jeszcze 2 tygodnie, jak na razie najbliżej ważne wydarzenie to finał Ligi mistrzów. Oczywiście pojadę na ten mecz Real jest w finale więc muszę zobaczyć jak wygrywają, tylko że ich przeciwnicy... Będą grać z Atletico Madryt a tam gra, no właśnie tam gra Anto. Mam nadzieję że nie spotkam go przypadkiem czy coś, w sumie już się na niego nie gniewam ani nic ale nie jestem jeszcze gotowa na spotkanie. A powinnam bo Paul napastuje mnie ciągle wiadomościami, człowieku nie jestem jeszcze na to gotowa. No ale dla świętego spokoju niedługo to zrobię, może na Euro bo obiecałam Paulowi że się z nim spotkam. Dobra ale teraz mam inne sprawy na głowie, muszę jechać po James bo zaraz kończy się trening. Umówiłam się z nim że przyjadę po niego a później pojedziemy na zakupy, muszę kupić najnowszą kolekcje torebek  od Michale Korsa. Tak wiem że mogę je dostać za darmo, ale ja nigdy nie przyjmuję takich prezentów. Wole za to zapłacić i mieć czyste sumienie, żeby później nie plotkowali i tak dalej. Właśnie przyjechałam pod stadion, chłopaki powinni zaraz wyjść. Jestem ciekawa czy James mnie zauważy, przyjechałam dziś zupełnie innym samochodem. Mam na myśli mojego różowego Range Rovera, różowy dlatego bo to prezent od taty na 20 urodziny. W tamtym okresie mojego życia chciałam się wyróżniać nawet będą w samochodzie, wiem byłam dziwna. Dobra na szczęście udało mu się trafić, pewnie Marcelo mu powiedział że to ja czekam w tym różowiutkim samochodzie

- Musiałaś wybrać akurat taki kolor? - zapytał gdy zajął miejsce pasażera

- No przepraszam bardzo ale nie mogę zaniedbywać moich dzieci, po za tym dawno nic nie jeździłam jeszcze by się zepsuł albo coś 

- To jeździj sobie nim samemu, zaraz pewnie napiszą że światowa gwiazda piłki nożnej jeździł różowym samochodem

- Oj nie przesadzaj już, masz dla mnie tą koszulkę bo w czymś muszę jechać na mecz - mam na myśli meczową koszulką Kolumbii

- Odbiorę ją w galerii, ale wiesz że zawsze mogłem dać ci swoją - w twojej koszulce to ja mogę spać a nie siedzieć na meczu

- Sorry ale nie będę siedzieć w za dużej koszulce - pokręciłam głową

- Dobra będziesz miała swoje, jedziemy tylko po te torebki? - zapytał

- No chyba tak - na moje słowa James schował głowę w dłonie

Po zaparkowaniu mojej różowej landrynki poszliśmy do galerii, już nie będę taka i kupię tylko te torebki. Nie będę stresować chłopaka, bo jeszcze w jakaś histerie wpadnie. No szybko się uwinęłam weszłam do Korsa i zaraz wyszłam, oczywiście z moją nową zdobyczą. Jeszcze tylko musimy odebrać koszulki, i możemy wracać do domu. To chyba moje najszybsze zakupy na jakich byłam, po 30 minutach wychodzę z galerii. To do mnie nie podobne, no ale nie chcę męczyć Jamesa. Wracając wstąpiliśmy jeszcze do restauracji na obiad, niestety nie ugotowałam nic w domu. Jakoś mi się nie chciało, musiałam jeszcze rano jechać do firmy. Rodzice już są w domu więc muszę jechać zdać im relacje, James jest zmęczony dlatego też nie jedzie ze mną. Zawiozę go do domu, a później do rodziców. Tak jak mówiłam tak zrobiłam, właśnie jestem pod domem rodziców

Dwa oblicza///James RodríguezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz