Rozdział 16

591 17 8
                                    

Uwielbiam słuchać śpiewu ptaków o poranku, wstałam z łózka i wyszłam na balkon tam o wiele lepiej będzie słychać. Tego właśnie mi potrzeba, mogłabym tak codziennie. Mówię tu o takich porankach, śpiew ptaków i świeże powietrze. Przez cały czas myślę o tym co powiedział wczoraj James, trochę stresuje się przed spotkaniem z jego rodziną. Trochę się zamyśliłam bo nie słyszałam jak James mnie woła, gdy weszłam do środka podał mi telefon który dzwonił

- Halo coś się stało że tak wcześnie dzwonisz? - zapytałam mamy która wyjątkowo wcześnie dzwoniła

- No można powiedzieć że tak potrzebuje twojej pomocy, mogłabyś dziś do nas przyjechać - mama zabrzmiała dość poważnie, czy to coś złego

- A o której bo nie ma mnie teraz w domu?

- Ojciec jedzie na 16 na spotkanie więc możesz wtedy wpaść - matko rozmowa bez ojca w domu, czy ja zrobiłam coś złego

- Okej to będę o 16, buziaki - na mojej twarzy pojawił się nie uzasadniony uśmiech

- Coś się stało? - zapytał James gdy się rozłączyłam

- Nie mama chcę żeby jej w czymś pomogła, o której masz trening? - usiadłam obok chłopaka

- Za godzinę - spojrzał na zegarek który miał na ręce 

- Czyli nie zdążysz mnie odwieść wcześniej do domu? - nie chcę wracać na pieszo, to jest tak daleko

- No raczej nie, ale mogę dać ci moje auto a ja pojadę innym - no i ciekawe gdzie ja je postawię, ledwo co swoje mieszcze

- Dobra najwyżej pojadę z tobą a po treningu mnie odwieziesz - no trudno trochę ich po wkurzam 

- Okej wracając to tego o czym wczoraj rozmawialiśmy, jeśli nie chcesz to nie musisz jechać na ten mecz powiem mamie że coś ci wypadło - no właśnie sobotni mecz

- Wiesz przemyślałam sobie to wszystko i masz rację to odpowiedni moment, w końcu ty znasz już moich rodziców teraz ja powinnam poznać twoich - obdarowałam chłopaka uśmiechem

- Teraz to mnie zaskoczyłaś, a zaskoczysz mnie jeszcze bardziej jeśli naszykujesz się w 10 minut - to chyba się nigdy nie stanie

- Zjemy coś po drodze bo teraz nie zdążymy

- Dobra to ja idę się przebrać - tylko pytanie w co

- Właśnie Cris oddał mi tą twoją sukienkę z imprezy u niego, leży w szafie - szkoda mi nie powiedział o tym wcześniej, ostatnio zrobiła taki bałagan w garderobie w poszukiwaniu tej sukienki 

- A ja ostatni jej szukałam - podeszłam do szafy i wyjęłam sukienkę

- Nie gadaj tyle tylko się szykuj, nie mam zamiaru znowu sprzątać boiska

Po 15 minutach byłam już gotowa, chyba 10 minut za dużo. Sądząc po minie Jamesa mamy mały czasu, spojrzałam na zegarek i stwierdzałam że mamy bardzo mało czasu. Spóźnialstwo to moja ogromna wada, kiedyś spóźniłam się na własne urodziny. Moja mama obawia się że spóźnię się na swój ślub, może James nauczy mnie punktualności. W nie całe 10 minut byliśmy już pod stadionem, i o dziwo nie spóźniliśmy się. No ale po drodze złamaliśmy tyle przepisów, że gdyby to zebrać w jedną całość wyszedłby solidny mandacik. James udał się do szatni a ja na boisko, nie będę musiała czekać sama

- Monica a co ty tu robisz? - zapytał Marcelo który był już na boisku

- Przyjechałam was trochę po wkurzać - zaśmiałam się

- A tak na serio co cię sprowadza na nasz trening - no na pewno nie przyjechałam tu ćwiczyć 

- Moje mieszkanie po imprezie było w tragicznym stanie więc zadzwoniłam po sprzątaczki, a żeby im nie przeszkadzać to pojechałam do Jamesa

Dwa oblicza///James RodríguezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz