Rozdział 25

472 12 4
                                    

Wakacje minęły mi bardzo szybko, właśnie dojechałyśmy na lotnisko w Barcelonie. Dlaczego to się tak szybko skończyło, ja chcę tu jeszcze zostać. Wszystko co dobre kiedyś się kończy, tak też jest z naszymi wakacjami. No ale mam nadzieję że jeszcze je powtórzymy,świetnie bawiłam się z dziewczynami. Nie mogę się już doczekać kiedy zobaczę Jamesa, tak bardzo za nim tęsknie. Zrobię mu mała niespodziankę, powiedziałam że wrócimy w nocy. A tak naprawdę w Madrycie będę o 13, pojadę do niego na trening. Będzie zaskoczony jak mnie tam zobaczy. Dobra samolot właśnie wystartował, Madrycie widzimy się za godzinę. Po incydencje z dni pierwszego nic dziwnego już się nie wydarzyło, mogłam cieszyć się babskim wyjazdem. No jesteśmy w naszym kochanym Madrycie, czuję się tak jak po powrocie z Francji. Po odebraniu bagaży pożegnałam się z dziewczynami i poszłam do samochodu, czekał na mnie na parkingu. Już za chwilę zobaczę swojego chłopaka, cieszę się jak nie wiem co. Wchodząc na stadion spotkałam Crisa która powiedział mi że James siedzi sam na boisku, co on musiał przeżywać przez te 2 tygodnie. Po cichu weszłam na murawę, zostałam nie zauważona przez chłopaka. Gdy strzelił do bramki zaczęłam klaskać, dopiero wtedy mnie zauważył 

- Monica co ty tu robisz? - zapytał idąc w moją stronę 

- Wróciłam nie cieszysz się? - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy

- Ciesze i to bardzo, ale miałaś być wieczorem 

- No ale jestem już, bardzo się za tobą stęskniłam - objęłam chłopaka wokół szyj 

- Ja za tobą też, nawet nie wiesz jak bardzo - po tych słowach złączyliśmy nasze usta w długi i namiętny pocałunek 

- Skoro tak bardzo się stęskniłeś to za 5 minut widzę cię przy moim aucie, jedziemy do mnie - odkleiłam się od chłopaka 

- Tak jest szefowo - zasalutował i pobiegł do szatni

Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej, czy on może się pośpieszyć. Już dawno minęło 5 minut, a to podobno na mnie zawsze się czeka. Po 15 minutach ujrzałam wychodzącego jak by nigdy nic Jamesa ze stadionu 

- A ty co tak się cieszysz, spóźniłeś się 10 minut - powiedział kiedy chłopak zajął miejsce pasażera

- Rozmawiałem z Cristiano i taką śmieszną historię mi opowiedział, po za tym dzwonił też Marcelo i jedziemy dziś do niego na imprezę - nawet nie chcę pytać o czym rozmawiał z Ronaldo 

- Tylko że ja nigdzie nie jadę, nie mam na to siły - odpowiedziałam 

- Oj no Monica zgódź się, nie pojadę tam sam bo nie wrócę na własnych nogach - no to akurat prawda 

- Ale jak pojedziesz samochodem to wrócisz - uśmiechnęłam się 

- Ej no nie bądź taka, co mam zrobić żebyś ze mną pojechała - nie tylko nie te maślane oczka

- Przestań tak na mnie patrzeć - no nie no bo zaraz się zgodzę

- A jak pojedziemy na zakupy - kurde już mnie ma

- Zakupy powiadasz a co byś mi kupił? - zapytała z nutką ciekawości w głosie

- Co tylko chcesz - chyba źle robisz że to mówisz

- Dobra pójdę z tobą na tą imprezę, ale jak powie że idziemy to idziemy - no nie potrafiłam mu odmówić 

- Okej to co teraz na te zakupy? - zapytał z uśmiechem na twarzy 

- W sumie to możemy teraz bo później to już mi się nie będzie chciało 

Chwilę później byliśmy już w galerii, no to teraz zacznie się latanie po sklepach. James chyba zaczyna żałować że zaproponował mi te zakupy, wnioskuj tak po jego minie. No ale sam to zaproponował, jak się kogoś kocha to zrobi się dla niego wszystko 

Dwa oblicza///James RodríguezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz