5.

8.7K 197 6
                                    

Wtedy już nie chciało mi się w ogóle nic. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem..

**Tori**
Umyłam się i zrobiłam całą wieczorną toaletę i zaczęłam wracać do pokoju. Usłyszałam jak Elle rozmawia przez telefon. Cholera! Myślałam że już spała. Na szczęście nie widziała mnie i Dylana.
-Naprawdę myślisz, że to potrwa aż tyle? - spytała zmartwiona- To trochę dużo.- zrobiła przerwę, co oznaczało, że słuchała kogoś z kim rozmawia.- Viktoria będzie nie zadowolona.- Co? Ja? Z kim ona rozmawia? I dlaczego będę nie zadowolona? -Aż tak z tobą źle? Boże. Trzymaj się! - skończyła rozmowę i zaczęła zmierzać na górę. Zaczęłam iść szybko w stronę drzwi od pokoju Dylana, ale zdąrzyła mnie zauważyć.
-Viktoria? - zapytała zaskoczona. Przeklnęłam pod nosem i odwróciłam się w jej stronę.
-Elle. - udawałam zdziwioną. -Właśnie wracałam z łazienki i miałam iść spać. - skłamałam, drapiąc się po głowie. Kobieta spojrzała na mnie podejrzliwie. -Coś się stało?  Wyglądasz na zmartwioną. - stwierdziłam, wytrącając ją z równowagi.
-Nie, nie. - szybko zaprzeczyła. - Porozmawiamy jutro. A teraz dobranoc. - i zniknęła za drzwiami, jak się domyślam, swojego pokoju.
Weszłam do pomieszczenia i głośno odetchnęłam z ulgą. Ciekawe o co chodziło. Z kim rozmawiała o mnie. No nic, dowiem się jutro. Spojrzałam przed siebie i co ujrzałam? Na połowie łóżka spał rozłożony Dylan.
-No ciekawe gdzie ja mam się położyć. - powiedziałam sama do siebie zarzucając przy tym rękoma i podeszłam do niego. Przyglądałam się śpiącemu chłopakowi i stwierdziłam że wyglądał bardzo uroczo. *załącznik*  Ym..znaczy wyglądał normalnie. Tak. Normalnie. Wtedy przypomniało mi się że miałam zobaczyć co znajduje się w tej zakluczonej szafeczce. Dylan spał i miałam okazję zabrać mu kluczyk, który ma na szyji. Zaczęłam się zbliżać i jak już dotknęłam jego części ciała na której wisiał klucz, poruszył się, więc odskoczyłam jak poparzona i stanęłam nad łóżkiem, jak gdyby nigdy nic. Odczekałam chwile i znów spróbowałam złapać za sznureczek na którym był kluczyk. Gdy juz miałam przekładać przez głowę przyszłą zdobycz usłyszałam melodię dobiegającą z mojego telefonu. Przeklnełam w myślach, odsunęłam sie od niego i odebrałam telefon.
-Halo?  - spytałam cicho, starając się nie budzić Dylana.
-Hej mała. - odezwał się nieznany, ale szorstki głos. Skrzywiłam się nieznacznie.
-Kim jesteś? - spytałam.
-Kochanie. - powiedział a mnie przeszły ciarki. -Dobrze wiesz, kim jestem.
-Nie wiem, ale zostaw mnie w spokoju! - krzyknęłam, ale po chwili ucichłam, przypominając sobie, że przecież Dylan śpi. Spojrzałam na niego i na szczęście spał dalej.
-Mała.- zaczął.
-Żadna mała, czy żadne kochanie. - powiedziałam, przerywając mu. -Daj mi spokój! - coś jeszcze tam gadał, ale się rozłączyłam, rzuciłam telefonem w kąt i podeszłam do łóżka.

**Dylan**
Obudziłem się przez czyjeś krzyki. To była Tori. Krzyczała coś do telefonu.
-Nie wiem, ale zostaw mnie w spokoju! - spojrzała na mnie z obawą, czy mnie nie obudziła, a ja zamknąłem oczy, żeby myślała, że śpię dalej. Ktoś coś do niej gadał, a ona mu najwidoczniej przerwała.
-Żadna mała, czy żadne kochanie! - ja pierdole..już wiem kto to..-Daj mi spokój! - rozyłączyła się, rzuciła telefon gdzieś w bok i podeszła do łóżka.
-Wiem, że nie śpisz. - zwróciła się do mnie. Siadając obok. -Jak to są głupie żarty twoich kolegów, to to nie jest zabawne! - powiedziała nieco głośniej.
-To nie moi koledzy..- zacząłem i wiedziałem, że już niestety jestem zmuszony powiedzieć jej całą prawdę..myślałem, że zostawi ją w spokoju, ale on zaczyna znowu..tak samo jak było z Melanią..identycznie..- siadaj..- powiedziałem jej lekko zestresowany, bo jednak nie wiem jak ona zareaguje. Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, ale jednak usiadła obok mnie. - Zanim zacznę obiecaj mi że nikt sie o tym nie dowie i nie pomyślisz sobie o mnie jakiś okropnych rzeczy..- zacząłem.
-A da się myśleć gorsze rzeczy niż juz myślę?- zaśmiała się, ale gdy jednak zobaczyła poważny wyraz mojej twarzy, ona również spoważniała - obiecuję Dylan, obiecuje..
-No okej, a więc..jakieś dwa lata temu miałem problemy z narkotykami..cały czas brałem i wtedy właśnie ciągle pożyczałem kasę od Matta, żeby matka niczego nie podejrzewała - powiedziałem dopiero pierwsze słowa a już mi ciężko.. Viktoria chyba to zobaczyła i złapała mnie za rękę, żeby dodać mi otuchy. -Na początku wydawał się spoko gościem, dawał mi te pieniądze i zapewniał, że nie muszę się spieszyć z oddaniem. Kiedy już się ogarnąłem to oddałem mu te 3tysie, oczywiście nie na raz. Kiedy już miałem oddawać mu ostatnie dwieście złotych coś mi nie pasowało. Był z dużą grupą, a nie tak jak zwykle z jakąś dwójką. Na początku wziął ode mnie te pieniądze i powiedział że chce więcej, no to zacząłem mu gadać że przecież oddałem mu wszystko i w ogóle. - przerwałem na chwile, przełykając ślinę. -Potem dostałem w twarz od jakiegoś gościa i w brzuch od innego i właśnie Matt powiedział że jeśli ma jutro mu nie przyniosę kolejnych 3tysięcy to bardzo tego pożałuję i wsiadł do samochodu i odjechał..- przerwałem ponownie sekundę, aby złapać oddech i chwile potem znów zacząłem. - byłem wtedy z Melanią White. To była siostra Nick'a. Kojarzysz ją? - przytakneła na moje słowa a ja kontynuowałem. -No i właśnie wtedy byliśmy w związku już ponad rok. Ona mi pomagała wyjść z tego nałogu. Wspierała mnie. Matt postanowił ją wykorzystać. Gdy pojechałem na spotkanie z nim od dobrze wiedział, że nie mam tych pieniędzy i powiedział tylko ,,No to się pożegnaj ze swoją księżniczką" i wtedy pokazał mi leżącą w bagażniku Mel..moją Mel..nieprzytomną Mel.. - przymknąłem oczy na to wspomnienie, bo czułem że zbierają mi się łzy w oczach lecz jednak mówiłem dalej.- wtedy serce mi stanęło w miejscu i poczułem jak łamie mi się na kawałki..krzyczałem do Matta, żeby ją zostawił, bo ona nie jest niczemu winna, a on sie tylko śmiał. Śmiał bez żadnych oporów jakby mu ktoś jakiś bardzo śmieszny żart powiedział. Po czym zamknął bagażnik i pojechał. Po prostu odjechał zostawiając mnie samego na małym, pustym placu..byłem bezradny i nie wiedziałem co zrobić. Jeszcze ten śmieć napisał mi, że mam nie iść na psy ani nie szukać pomocy, tylko ogarnąć kasę. Nie wiedziałem skąd mam wziąć. Powiedziałem wszystko mamie..powiedziała ze postara się skołować te 3tysiące ale lepiej by było żebym poszedł na policje, ale jej powiedziałem że nie wiem do czego jest Matt zdolny. Gdy mama już zyskała pieniądze umówiłem się z nim i powiedziałem, żeby miał ze sobą Melanie. Spotkałem się z nim w umówionym miejscu, czekałem, czekałem i się nie doczekałem. Nie przyjechał. Kilka nocy później..- usłyszałem dźwięk sms'a przychodzącego do mojej komórki, już miałem sięgać po telefon ale Tori mi przeszkodziła.
- Dokończ. Prosze.- powiedziała i dopiero wtedy na nią spojrzałem. W oczach miała łzy, a na policzkach były ślady od słonej cieczy..postanowiłem dokończyć zanim wezmę telefon do ręki. - kilka nocy później znaleźli ją martwą w starym budynku. Lekarz stwierdził że była kilkukrotnie gwałcona, bita i faszerowana jakimiś gównami..- po ostatnich słowach dziewczyna przytuliła mnie i zaczęła mówić.
-Dylan, Boże. Nie wiedziałam! Nie wiedziałam ze tyle przeszedłeś. Współczuję. - na początku byłem zdziwiony ale po chwili odwzajemniłem gest i wtuliłem się w ramie Tori..

**Tori**
Było mi go tak szkoda, że aż go przytuliłam i zaczęłam mu współczuć. Po chwili chłopak też mnie obiął i wtulił się w moje ramie. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie i zapytałam.
-Ale co ja mam z tym wspólnego?
-Powiedziałaś, że jesteś moją dziewczyną. Dla niego to już jest powód.- powiedział zdenerwowany chłopak.
-Ale..przecież tak nie może być! Musisz coś z tym zrobić!
-Powiedz mi co królewno, co? - zrobiło mi się ciepło na sercu, po raz pierwszy spodobało mi się, jak nazywał mnie królewną.
-Może idź z tym na policje. - zaproponowałam.
-Gówno zrobią. - odpowiedział, prychając pod nosem.
-Ale..
-Tori..wiem co mówię..
-Dobra,wymyślimy coś Dylan. Obiecuję. - powiedziałam mu -A teraz chodźmy spać. - po tych słowach położyłam się obok niego. - dobranoc.
-Dobranoc królewno. - odpowiedział a ja uśmiechnęłam sie sama do siebie i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

**Dylan**
-Dobranoc królewno. - odpowiedziałem jej i ułożyłem się do snu.
Nie mogłem zasnąć już od dłuższego czasu, bo po głowie cały czas chodził mi Matt. Czego on tak naprawdę chcę? Co ja mu zrobiłem? Wtedy przypomniałem sobie, że przecież dostałem jakiegoś sms'a. Sięgnąłem po telefon i go odblokowałem. Treść tego co tam przeczytałem wcale mnie nie uspokoiła.
Niech lepiej książę uważa na swoją księżniczkę, bo nie wiadomo co może się stać. Lepiej ją zostaw.
Nadawca : Matt
Teraz to już napewno szybko nie zasnę...zniszcze go..prędzej czy później.

To się dowiedzieliście czegoś więcej..ciekawe co on zrobi teraz..
Pozdrawiam, Blondyna

Nienawidzę cię, kochanie || ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz