23.

4.8K 141 6
                                    

On tam jest. Stoi, śmiejąc się z innymi. Nie dał znaku życia, a teraz stoi tam śmiejąc się z żartów jakiegoś idioty. Dylan tam jest.

Usiadłam na skraju molo i spojrzałam na wodę przede mną. Była to plaża nad jeziorem, wiec na spokojnie można było zobaczyć drugi brzeg, choć teraz przez to, że było ciemno widziałam go jedynie przez światełka, które się tam paliły. Spojrzałam w głąb, zastanawiając się co się dzieje. Mam jakiś zanik pamięci? Czegoś nie pamietam? Przyszedł do domu? Zadzwonił? Napisał?
Dla pewności sprawdziłam telefon, na którym było tylko kilka powiadomień z instagrama.
Nie. Nic z tych rzeczy nie zrobił. W tym problem. On przychodzi, śmieje z innymi jak gdyby nigdy nic. A ja głupia nie mogłam spać po nocach i ryczałam w poduszkę, bojąc się, że coś mu się stało. Przecież to jest nieracjonalne. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku, ale starłam ją szybko po tym jak usłyszałam kroki w moją stronę. Wstałam chcąc wyminąć tą osobę, ale na nią wpadłam. Po zapachu można było poznać, że to on. Tym bardziej chciałam wyminąć chłopaka, który zniknął 5 dni temu mówiąc, ze idzie na pomoc przyjaciołom. Jednak chyba nie było mi to dane, bo gdy już chciałam pójść chłopak złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie przez co znów odbiłam się od jego klatki piersiowej. Brunet zamknął mnie w uścisku nic nie mówiąc. Szarpałam się, próbując się wydostać, ale to na nic bo chłopak i tak był silniejszy. W końcu zaprzestałam starań i odpuściłam opierając ręce na bokach jego torsu.
Staliśmy tak przez jakieś przynajmniej 3 minuty w ciszy, a ja chciałam stamtąd jedynie uciec jak najszybciej.
Dlaczego się nie odezwał? Nawet do Elle, swojej własnej matki, która martwiła się o niego i tak jak ja płakała po nocach, nie napisał. Nie odezwał się, pozostawiając nas w niewiedzy, co się z nim dzieje. A teraz przychodzi sobie z przyjaciółmi, na którym wielce poszedł na ratunek, na imprezę. Czy to jest normalne?
W końcu odepchnęłam go ode mnie, gdy kolejna łza opuściła moją zamkniętą powielę. Mam dość.
Spojrzałam na niego i nie zauważyłam nic.
Był czysty, nie miał żadnych ran i jak zwykle nieziemsko przystojny. Pojedyncze kosmyki włosów opadały mu na czoło, podczas gdy reszta była ułożona do góry. Usta lekko wydęte, w taki sposób jakby chciał coś zaraz powiedzieć, lecz tego nie robił. Był ubrany w czarną, czystą bluzę i tego samego koloru spodnie z wycięciami na kolanach. Jedyną zmianą jaką zauważyłam, było jego spojrzenie. Nie było one takie samo, jakie było gdy widziałam go po raz ostatni w domu nad jeziorem. Było inne, takie puste. Jakby nie czuł. Zupełnie nic.
Spojrzał na mnie i na jego twarz wkradł się lekki uśmiech, którym obdarowywał mnie jeszcze przed rozpoczęciem naszej teraźniejszej relacji. Inaczej mówiąc, jego spojrzenie i uśmiech był taki, jaki był gdy jeszcze nie przepadaliśmy za sobą i oboje chcieliśmy dla siebie jak najgorzej.
Kolejna łza spłynęła mi po policzku.
Nie odzywałam się. Bo co miałabym powiedzieć? Oczekiwałam od niego, jakichkolwiek wyjaśnień, jakiegokolwiek słowa, a w końcu gdy się doczekałam, przeklinałam wszystko, co było możliwe, w tym także i jego.
-Dlaczego płaczesz?
Zamurowało mnie. Powiedział to z takim spokojem w głosie, jakby dopiero wrócił z dobrych wakacji. Dlaczego płacze? Kurwa, czy nie jest to normalne, że płacze bo zobaczyłam chłopaka, który żegnając się ze mną pocałował mnie patrząc na mnie z miłością i iskierkami w oczach, zapewniając mnie że wróci.
Wrócił, ale nie taki miał wrócić.
Wrócił stary Dylan, który błąkał się po szkole zaliczając każdą możliwą dziewczynę. Chłopak, który potrafił śmiać się ze mnie, z dosłownie błachego powodu.
Wrócił mój najgorszy, młodzieńczy koszmar z podstawówki i pierwszych lat gimnazjum.
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Nawet nie wiem ile czasu, miałam tak otwarte oczy, ale gdy je zamknęłam poczułam pieczenie.
-Gdzie byłeś? - odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie. Spojrzał na mnie i parsknął śmiechem, co jeszcze bardziej wprawiło mnie w stan osłupienia. Dlaczego on do jasnej cholery się śmiał?
-Kochanie, dobrze wiesz gdzie byłem. Wyciągnąłem Liama od Matt'a, a że zajęło to dłużej niż się spodziewałem to nie moja wina. - Zamrugałam kilka razy, utwierdzając się ze to nie jest sen. Nie jego wina, że zajęło to dłużej. Ale chyba mógłby dać jakiś znak, napisać? Jednak bardziej zastanawiał mnie jego spokój i obojętność w głosie i to w jaki sposób wypowiadał te słowa. Brzmiał naprawdę jak Dylan sprzed kilku tygodni, a nie jak Dylan którego później poznałam.
-Czegoś nie rozumiem. - odezwałam się w końcu, po kolejnej chwili ciszy - dlaczego nie dałeś znać, że wszystko dobrze? I dlaczego mówisz to wszystko z takim spokojem w głosie?
Znów parsknął kpiącym śmiechem i spojrzał na mnie pustym wzrokiem.
-Wszystko jest w jak najlepszym porządku, Viktoria. Masz jakieś urojenia.
Tym razem to ja parsknęłam śmiechem.
-Och, wszystko w porządku po tym jak zostawiłeś mnie i własną matkę w domku nad jeziorem, podczas gdy ty nie wiadomo co robiłeś? W porządku jest to, że opuściłeś ten pieprzony domek, pod pretekstem ratowania chłopaków, a teraz przychodzisz z nimi na imprezę, jak gdyby nigdy nic? W porządku jest kurwa to, że nie wiedziałam co się z tobą dzieje ani czy w ogóle żyjesz? - uniosłam się trochę, wymachując rękoma w każdą stronę. Gdy skończyłam, chłopak nadal stał niewzruszony, jakby nic do niego nie docierało. Co tu się dzieje do cholery?
-Przecież ci mówię, zabrałem stamtąd Liam'a, ale trochę to trwało. - mimo ciemności zobaczyłam jak przewraca oczami. Włożył ręce do kieszeni spodni i jego wzrok znów skierował się na mnie -Nie odpowiedziałaś mi na pytanie, dlaczego płaczesz?
-A jak myślisz? Dupek, który nie dawał znaku życia przychodzi na imprezę jak gdyby nigdy nic. Co gdy mnie tu nie było? Dalej byś nie napisał? Nie zadzwonił? - posłałam mu spojrzenie, a w jego oczach zobaczyłam blask, który chwilę, dosłowną chwilę później znikł.
-Dalej nie odpowiedziałaś mi na pytanie. - stwierdził o głębiej spojrzał w moje oczy. Zamknęłam je, żeby w jakimś stopniu zrozumieć, co tu się właśnie odpierdala. Ale nic nie zrozumiałam.
-Przez ciebie. - stwierdziłam otwierając powieki. Od razu napotkałam wzrok bruneta, który ani na chwile nie spuścił ze mnie wzroku - Przez to, mówię po raz kolejny, że nie wiedziałam co się z tobą dzieje. Przez to, że przyszedłeś tu. Przez to, że nie wiem co się do cholery jasnej z tobą aktualnie dzieje! - bardziej wykrzyczałam to ostatnie pytanie, niż powiedziałam. Podeszłam bliżej niego, trochę się uspokajając -Co on ci zrobił? -
Pytając o to, miałam na myśli Matt'a. Nie mógł sam z siebie powrócić do dawnego siebie. Jeszcze w takim momencie.
-Nic. - wzruszył ramionami. Skanowałam jego twarz, żeby zobaczyć jakiekolwiek rzeczy, gesty, mimikę, która wskazuje na to, że jest tam ten inny Dylan. Ten mój Dylan.
Ale nie zobaczyłam nic. Cofnęłam się o dwa kroki, a potem o kolejne dwa. Aż w końcu spuściłam wzrok z bruneta, odwracając się. Zaczęłam zmierzać w stronę plaży, aby jak najszybciej stąd wyjść. Nie chciałam wracać, ani do domku nad jeziorem, ani do domu Dylana. Chciałam wrócić do swojego domu.

Porobiło się co?
Mam nadzieje, ze się wam podoba!
Pozdrawiam, Blondyna!❤️

Nienawidzę cię, kochanie || ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz