11.

6.9K 166 12
                                    

Przynajmniej teraz wiem, skąd Dylan ma kobiece ciuchy.

**Nico**
Obudziłem się leżąc na schodach. Dziwne. Nie do końca pamietam co sie stało. Gdzie się podziewa Liam do cholery? Mam nadzieje ze nic mu nie jest.

-Twój koleżka jest głupi, masz pojęcie co chciał zrobić?- usłyszałem głos dobiegający z kuchni. Przetarłem oczy i podniosłem się z kanapy, najciszej jak tylko mogłem. Potem podszedłem na palcach do ściany, oparłem się o nią i spojrzałem co tam się dzieje. Na krześle siedział mój przyjaciel, przywiązany do oparcia krzesła dwoma rękoma. Nogi też miał przywiązane do nóżek, a w buzi miał kawałek szmatki. Był poobijany i wpół przytomny. - wiesz co kurwa chciał zrobić?- powtórzył pytanie Matt, po czym uderzył w twarz ze złożonej pięści.
-Tym. - pokazał na blat kuchenny, na którym leżała moja cenna rzecz.- chciał odstrzelić mi łeb! Rozumiesz?! - Aa..to się stało.. Ej! Wypraszam sobie. Celowałem w klatkę piersiową! -Masz pojęcie co teraz z nim zrobie? Pewnie nie..- uśmiechając się do siebie odwrócił sie powili w stronę noży, leżących w stojaku. Nie czekając na ruch ze strony Liama, zaczął mówić dalej. -Zrobię to samo, co z jego najlepszym przyjacielem, tyle że - powolnym ruchem dotknął jednego z większych ostrych przedmiotów - z tobą mogę jeszcze o czymś pogadać. - po tym gwałtownie się odwrócił rzucając nożem. Przeleciał koło głowy bruneta i wbił się głęboko w ścianę. Brunet zaczął się wiercić i starał się coś mówić przez szmatę w jego buzi - Wiesz o czym, nieprawda?- po tych słowach zaczął się śmiać i podszedł do Liama i przy nim kucną, a we mnie się zagotowało. Gwałtownie wybiegłem zza ściany, wziąłem pistolet i postrzeliłem go w nogę a potem w brzuch.

Po tych strzałach upadł na podłogę, a ja czym prędzej zabrałem się za rozwiązywanie przyjaciela z lin które trzymały jego ręce i nogi.
-Wszystko w porządku? Co ci zrobił?- zapytałem odrazu gdy wyciągnąłem mu tą zakrwawioną szmatę z twarzy.
-Nic, tylko trochę jestem poobijany. - powiedział ledwo, słychać było z jakim trudem wymawia te słowa. Miał podbite oko, szczękę całą we krwi, na brzuchu liczne siniaki.
-Lekko? Człowieku, trzeba będzie wezwać pogotowie. - mówiłem gdy rozwiązywałem mu nogi i ręce.
-Nie!- powiedział trochę głośniej, a potem zasyczał z bólu. - Musimy znaleźć Dylana.
-Dobra, trzymaj. - dałem mu pistolet w rękę, w razie jakby Matt, miał ochotę wstać. -w razie czego strzel mu gdziekolwiek, byle nie w łeb, rozumiesz? - Liam pokiwał tylko głową i złapał pistolet, a ja pobiegłem do drzwi od piwnicy. Otworzyłem je i zobaczyłem leżącego na schodach Dyl'a. Zbiegłem do niego kilka stopni i starałem się go dobudzić. Gdy zaczął coś mamrotać pod nosem, odetchnąłem z ulgą.

*Jakieś 30 minut wcześniej*

Gdy Liam schował gwałtownie głowę, gdy chciał sprawdzić co się tam dzieje, przestraszyłem się.
-Co jest? - spytałem przyjaciela. -Jest tam?
-Tak. Cicho bądź. - tylko tyle się dowiedziałem.
Liam wyjrzał po raz drugi, a gdy to zrobił, zobaczyłem tylko jak pokazuje ręka żebyśmy szli. Wziąłem pistolet w dwie ręce i zaczęliśmy iść. Obeszliśmy dom i weszliśmy przez otwarte okno w łazience.

**Liam**
Gdy weszliśmy do łazienki, słyszeliśmy tylko jak Matt coś gadał, wiec pewnie gadał do Elle.
-Teraz musimy być cicho. Podejdziemy go, pójdziesz ze strony wejścia do kuchni, a ja spróbuje go jakoś zająć żebyś mógł do niego podejść, wtedy czymś go uderz, żeby stracił przytomność.
-Dobra - chciał ruszać, ale go jeszcze powstrzymałem. -Postaraj się nie używać, swojego cacka. - spojrzałem na niego, a on tylko przytaknął.
Wyszliśmy z łazienki po cichu, lecz przed nią już stał Matt.
-Wybieracie się gdzieś panowie? - Po tych słowach uderzył nas. Nico poleciał na krawędź od schodów, mimo tego podniósł pistolet i chciał strzelić, ale nie trafił. Po tym uderzył go jeszcze raz i stracił przytomność. Ja uderzyłem o drzwi, poczułem tylko jak mnie podnosi i gdzieś niesie, potem straciłem przytomność.

Obudziła mnie zimna woda, którą zostałem oblany. Otworzyłem ciężko oczy i przed sobą zobaczyłem Matt'a. Chciałem wstać, ale poczułem opór. Spojrzałem na dół i zobaczyłem, ze jestem przywiązany do krzesła.
-O, widzę chciałbyś się wydostać? - powiedział kpiąco.
-No chyba ktoś tu się boi, skoro przywiązał mnie do krzesła. - powiedziałem równie kpiąco.
-Śmieszny jesteś. . Zrobiłem to dla twojego bezpieczeństwa i żeby nie zniszczyć tak pięknego domu. - zaczął iść i się rozglądać po pomieszczeniu. Byliśmy w kuchni. - Nie sądzisz? - spojrzał na mnie.
-Jakoś mi to wisi, w tym momencie.
-Jak zawsze, obojętny. Nie tęsknisz za mną? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Nigdy, nigdy nie żałowałem że się od ciebie odsunąłem, nie tęskniłem, nie tęsknie, rozumiesz? Nienawidzę cię z całego serca, nie chce mieć z tobą nic wspólnego, jesteś zwykłym śmieciem. - po tych słowach splunąłem mu na buty.
-Jak śmiesz mówić tak do brata?! - podszedł i uderzył mnie z pieści w twarz. Poczułem ból i wyplułem krew którą poczułem. Odwróciłem się w stronę jego twarzy. Był niezłe wkurwiony.
-Normalnie. Zasługujesz na zgniecie w pierdlu. Nie nazywaj się moim bratem gnoju, po tym co zrobiłeś nie mogę nawet na ciebie patrzeć. - po tych słowach znów dostałem w twarz z pieści, a potem w brzuch.
-Skoro tak chcesz się bawić, to proszę bardzo. - wziął jakaś pierwszą lepszą szmatę i zawiązał mi ją usta, a ja zacząłem się śmiać, przez co znów dostałem w mordę. Dwukrotnie. -Myślisz, że wiesz wszystko, huh? Pozbędziesz się genów rodzinnych, od tak?! Śmieszny jesteś młody, zawsze bedziesz moim bratem, czy tego kurwa chcesz czy nie. - w połowie jego słów wyłączyłem się i zacząłem rozglądać się po kuchni. W kanciapie zauważyłem wystające nogi. Pewnie tam jest Elle. Poczułem jak znów mnie uderzył, tym razem w drugi bok twarzy.
-Słuchaj mnie, gnojku. - po czym kopnął mnie w brzuch. Ja pierdole to już zabolało. Spojrzałem na niego.
-Twój koleżka jest głupi, masz pojęcie co chciał zrobić? - zaczął mówić, mogłem się domyślić ze zaczął mówić o Nico. - wiesz co kurwa chciał zrobić? - po czym znów uderzył mnie w twarz - tym. - wskazał na blat kuchenny gdzie leżał jego pistolet - Chciał odstrzelić mi łeb! Rozumiesz?! - dobra, mam to w dupie, muszę się jakoś wydostać. Nawet nie wiem, gdzie jest Nico. Ale gdy usłyszałem.
-Zrobię to samo co, z jego kochanym przyjacielem, tylko że - robił coś przy, z tego co pamietam, nożach. - z tobą mogę jeszcze o czymś pogadać. - po tym rzucił nożem,który przeleciał mi obok głowy i wbił się gdzieś z tylu w ścianę - Wiesz o czym, nieprawda?- zagotowało się we mnie, zacząłem się wiercić i przeklinać go w niezrozumiały sposób, a podszedł do mnie śmiejąc się i kucnął przy mnie. Nagle zza ściany wybiegł Nico, wziął pistolet z blatu i postrzelił go w nogę i brzuch, przez co Matt położył się na podłodze. Nico podbiegł do mnie i wyjął mi szmatę z buzi.
-Wszystko w porządku? Co ci zrobił? - spytał
-Nic, tylko trochę jestem poobijany. - powiedziałem ledwo, nie sądziłem ze tak trudno będzie mi wymawiać te słowa.
-Lekko? Człowieku, trzeba będzie wezwać pogotowie. - mówił rozwiązując mi nogi i ręce.
-Nie!- powiedziałem trochę głośniej, przez co zasyczałem z bólu. - Musimy znaleźć Dylana.
-Dobra, trzymaj. - dał mi pistolet w rękę.
-W razie czego strzel mu gdziekolwiek, byle nie w łeb, rozumiesz? - pokiwałem mu tylko głową i wziąłem pistolet w rękę, a on pobiegł po Dylana.

**Dylan**

Poczułem jak ktoś mnie szturcha, pierwsze co poczułem to ból w podbrzuszu. Zacząłem klnąc pod nosem i usłyszałem jak ktoś wypuszcza powietrze z ulgą. Poukładałem wszystkie wydarzenia i otworzyłem gwałtownie oczy. Znowu musiałem zemdleć.
-Co się dzieje?! Gdzie jest Tori? Gdzie mama? Gdzie Matt? Co ty tu robisz? - zacząłem pytać, wszystko co miałem w głowie.
- Już, już spokojnie. Zaraz poszukamy twojej mamy, Tori jest bezpieczna w szkole, a Liam pilnuje..- nie dokończył, bo usłyszeliśmy strzały dobiegające z kuchni. 

To się zadziało.. jak wam się podoba? Jesteście ciekawi co dzieje sie z Viktorią?
Pozdrawiam, Blondyna❤️

Nienawidzę cię, kochanie || ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz