17.

6.1K 154 3
                                    

Ona zabiła mnie jedynie wzrokiem i zaczęła dalej skrobać resztki spalonego chleba.
Zaśmiałem się tylko i wyciągnąłem sok z lodówki.

*Kilka dni później*

Leżałem na łożku patrząc w sufit. Viktoria była w szkole, a ja zostałem w domu. Lekko się chyba pokłóciliśmy. Miałem na myśli sytuacje z wczorajszego wieczoru. Chyba zbyt się uniosłem..Nie powinienem aż tak reagować, ale nieźle się wkurwiłem. Chyba muszę ją przeprosić.
Jezu, nie chyba tylko napewno.
Mam nadzieję, że mnie zrozumie i da to wszystko wytłumaczyć.. Nawet już chyba wiem jak..

**Tori**

Była druga lekcja.
Albo może i nawet trzecia, nie wiem.
Nie zwracałam na to ani trochę uwagi, bo moje myśli błądziły po wydarzeniu z przed kilkunastu godzin. Chciałabym wiedzieć, jak to wyglądało naprawdę, ale on się zbyt unosił, nie dawał mi dojść do głosu, aż w końcu ja sama uniosłam głos. Doszło do kłótni, a potem jak zwykle padły niepotrzebne słowa. Może i potrzebne? Nie wiem.
Mimo że wiedziałam ze ta rozmowa nie będzie łatwa, nie spodziewałam się że aż tak się to potoczy.
-Viktoria, czy ty mnie w ogóle dziecko słuchasz? Co się z tobą stało? Od dwóch tygodni zachowujesz się inaczej - podeszła do mnie pani od matmy, która jednocześnie jest moją wychowawczynią. Boże, jeszcze tego brakowało.
-Nie proszę panią. Przepraszam ale ostatnio wszystko u mnie się zmieniło. Próbuje to wszystko sobie poukładać, ale jest ciężko - w połowie prawda w sumie.
-No dobrze dziecko, możesz iść do domu. Usprawiedliwię cię, bo widzę ze dziś i tak niczego się nie nauczysz i też nie wyglądasz najlepiej - powiedziała, a ja spojrzałam na nią dużymi oczami. Widzę, że nie tylko ja się ,,zmieniłam".
-Jasne, dziękuję pani bardzo - spakowałam się szybko i wyszłam z klasy pospiesznym krokiem. Miałam wrażenie, że moje wory pod oczami przykryłam kilkoma warstwami korektoru. Przynajmniej miałam taka nadzieje, ale jak zwykle poszło się jebać.
No to się przejdziemy kawałek.
Jak byłam już za bramą, poczułam wibracje w tylnej kieszeni.
-Halo? - odebrałam nawet nie sprawdzając kto dzwoni, bo szukałam słuchawek, które jak zwykle się gdzieś zawieruszyły.
-Hej, słuchaj.. - z telefonu usłyszałam głos Dylana. On chyba nie jest pojęty w godzinach, bo gdybym nie była zwolniona miałabym dalej lekcje.
-Dylan, możemy porozmawiać w domu? I tak już idę.
-Jak to? Zajechać po ciebie?
-W sumie możesz przyjechać - powiedziałam poddając moją czynność szukania słuchawek. Czy jak zwykle muszę zgubić te jebane słuchawki?
-Za 5 minut będę. - powiedział i się rozłączył.
No to zostaje mi czekać.

*Wczoraj wieczór*

**Dylan**

-Tori możemy porozmawiać? -spytałem oglądając z nią film. I tak był nudny w chuj.
-Jasne - zatrzymała komedie -o czym?
-Bo jeszcze jak była ta sytuacja z Mattem u mnie, to jak byłaś w szkole to rozmawiałaś z Rogerem. Co on ci powiedział? - dziewczyna lekko się spięła, co mogłem zauważyć po tym, że automatycznie się wyprostowałai zacisnęła lekko szczękę, ale to wystarczyło żeby jej kości policzkowe stały się bardziej widoczne.
-Ym, wiec.. Roger powiedział mi, ze kiedyś zabiłeś kobietę, wtedy co byłeś jeszcze uzależniony. Matt cię tam wysłał tylko po dostawę, a ona coś zrobiła i się nie opanowałeś, nie mówił nic więcej - w tym momencie się we mnie gotowało. On chuja wie, a gada o tym z nią o tym, chociaż ja powinien był jej wszystko powiedzieć, wytłumaczyć. Namieszał kurwa wszystko.
-No kurwa zabije gnoja - wstałem i już chciałem kierować się do drzwi, ale mnie zatrzymała.
-Dylan, ale spokojnie.
-Żadne kurwa spokojnie, nagadał ci bzdur, a ty mu wierzysz!
-Nikt nie powiedział, że mu wierzę.
-Czyli mu nie wierzysz?
-Nie wiem, dlatego..
-Kurwa mówiłem! Ja kurwa z nim porozmawiam, nie będzie gadał tobie takich rzeczy, chociaż chuja wie.
-Dlatego! - przerwała mi lekko się unosząc - chce jeszcze o tym pogadać z tobą.
-Ale mu kurwa wierzysz, to po chuj chcesz gadać ze mną?!
-Nie powiedziałam, ze mu wierze Dylan! - uniosła się.
-Jak nie, jak kurwa powiedziałaś to wszystko z pewnością, widziałem to w oczach kurwa ślepy nie jestem!
-Kurwa źle widziałeś! Nie słyszysz jak mówię, że mu nie wierzę?! Weź czasem zastanów się zanim coś powiesz i zanim się uniesiesz!
-Mam prawo się unosić we własnym domu! - dziewczyna zamilkła, a w jej oczach pojawiły się łzy.
-Wiesz co? - podeszła do mnie na tyle, że musiałem lekko spuścić głowę na dół -Pierdol się, Dylan.
Po tych słowach pobiegła na górę i zamknęła się w łazience. Ja usiadłem na kanapie i włączyłem ten durny film. Mogliśmy go jednak oglądać.

**Teraz**

Podjechałem pod szkołę, a koło bramy stała dziewczyna zapatrzona w telefon. Gdy podniosła głowę to zgasiła ekran i schowała go do tylnej kieszeni spodni.
Podeszła do samochodu i otworzyła najpierw tylne drzwi rzucając plecak gdzieś na siedzenia. Potem otworzyła przednie i usiadła.
Przez chwile była cisza. Oboje nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
-Możemy gdzieś pojechać? - spytałem. Mam nadzieje, że się zgodzi.
Ona przytaknęła głową nic nie mówiąc i spojrzała w stronę szyby.
Jechaliśmy już jakieś 15 minut w ciszy. Co jakiś czas zerkałem na dziewczynę, która obserwowała obraz za szybą. Miała opuchnięte oczy, które chyba próbowała przykryć jakimś kosmetykiem, związane włosy w koka i lekko pogryzione usta. Pewnie gryzie je ze stresu czy coś. Wyglądała niewinnie, tak że nie miałem ochoty nawet zaczynać rozmowy, bo wiedziałem, że to się zmieni.
Po kolejnych 20 minutach dotarliśmy na miejsce. Wysiadłem z auta i spojrzałem po okolicy, w której nie byłem już bardzo długi czas. Dziewczyna wyszła zaraz po mnie i rozglądała się miejscu z zaciekawieniem.
Zamknąłem drzwi od samochodu i ruszyłem w stronę schodów. **tak żeby wam rozjaśnić mniej więcej to zdjęcie tego jest u góry**
Dziewczyna szła za mną i podziwiała widoki. Prawda, było tu naprawdę pięknie, ale nie kojarzyło mi się najlepiej.
Gdy przeszliśmy kawałek to trafiliśmy na małą polane na górze. Spojrzałem po terenie i wziąłem głęboki oddech. Nie dlatego, że się zmęczyłem, tylko dlatego że z tym miejscem wiążą się i dobre i złe wspomnienia.
Dziewczyna chwile po mnie doszła do mnie i stanęła obok, trochę dysząc. Spojrzała na mnie, a potem na to co było przed nią.
A przed nią była mała altanka, a prawie na skraju góry ławki, a przed nimi rozciągający się ocean.
Złapałem ją za rękę i pociągnąłem do jednej z ławek. Na początku nie złapała jej i była widocznie zdziwiona moim zachowaniem, bo przez chwile musiałem ją wręcz ciągnąć w stronę siedzeń. Stanąłem nad zbitymi deskami i spojrzałem na napis wyryty tam napis Dziewczyna spojrzała tam gdzie ja, po czym dopiero ścisnęła moją rękę.
-Nikogo tu nie zabierałem. Jesteś pierwsza - puściłem jej rękę i usiadłem na ławce.
-A Melania? - spytała blondynka, siadając obok.
-Tu ją poznałem. To miejsce, do którego nie jeżdżę od jej śmierci. - spojrzałem się przed siebie, gdzie widać było niebieską wodę i fale - któregoś razu, gdy Matt powiedział mi, żebym pojechał sobie sam po towar do jakiejś Klary, dał mi namiary na właśnie to miejsce. Gdy tu przyjechałem, byłem zestresowany, bo pierwszy raz brałem od kogoś innego niż Matt - poprawiłem się na ławce, nie lubię wracać do tej historii. - na tej ławce siedziała jakaś dziewczyna, a babka od której miałem wziąć co potrzeba stała w altanie. Nawet nie zwróciłem uwagi na tą dziewczynę co tu siedziała, chciałem wziąć towar i zniknąć jak najszybciej. Ale Klara, zatrzymała mnie pytając dlaczego Matt nie się nie zjawił, tylko ja. Powiedziałem, że kazał przyjechać mi tu sam. Była wściekła, widocznie bardzo chciała się z nim spotkać. Wyciągnęła broń i zaczęła do mnie celować. Nie wiedziałem co mam robić, wszystko działo się tak szybko. Nagle był strzał, potem drugi, trzeci i po prostu koniec. Cisza. Nie trafiła we mnie ani jedna kula.
Jedna z nich się od czegoś odbiła i trafiła prosto w jej głowę. Kobieta upadła a dziewczyna, która siedziała na ławce podbiegła do mnie i spytała czy wszystko dobrze. Widziała całe zajście i wiedziała, że to nie ja ją zabiłem. Że to nie była moja wina.
-To była Melania?
-Tak - uśmiechnąłem się lekko -potem się przedstawiła i zaproponowała, że pojedziemy na kawę, żebym oczyścił myśli.
-Dylan ja.. nie wiedziałam - powiedziała Viktoria, widać było, ze jest speszona.
-Hej, nie miałaś jak wiedzieć..- powiedziałem i pogładziłem ją po policzku - to ja się wczoraj niepotrzebnie uniosłem.
Dziewczyna uśmiechnęła się tylko i przesunęła się, przytulając się do mnie.

Co sądzicie?
Pozdrawiam, Blondyna!❤️

Nienawidzę cię, kochanie || ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz