Rozdział 7:Duch Emily

339 17 0
                                    

- Bonnie- powiedziałam, a ona odwróciła odwróciła się w moją stronę przestraszona

- Przestraszyłaś mnie co tu robisz?- spytała

- Wybacz nie chciałam, pytanie jest raczej co ty tu robisz jest późno- powiedziałam podchodząc do niej

- Nie wiem coś mnie tu przyciągnęło- powiedziała, a ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać

- Chcesz powiedzieć,że coś kazało ci przyjść na stary cmentarz

- No tak- powiedziała

- Wybacz,ale to śmieszne- powiedziałam i zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej- chyba noszenie tego naszyjnika ci nie służy- powiedziałam chcąc go dotknąć,ale szybko zabrałam rękę bo kopnął mnie prądem

- Ała- syknęłam przez zęby

- Chciałaś zerwać mój naszyjnik- powiedziała chcąc odejść,ale wpadła na Damona, który ją złapał

-Puść ją- rozkazałam mu

- Ale...- zaczął

- PUŚĆ JĄ- powtórzyłam ostrzej. Damon zrobił to co mu kazałam, a Bonnie zaczęła uciekać

- Coś ty zrobiła- krzyknął

- Nie miałam wyboru, naszyjnik kopie prądem nie udałoby się nam odebrać go siłą- powiedziałam

- Nie zaszkodziłoby spróbować- powiedział

- Rusz trochę głową- powiedziałam- Idziemy - i ruszyłam z miejsca,a Damon za mną

Następnego dnia

Właśnie byłyśmy razem z Caroline w domu Eleny. Wciąż była zła na mnie i na chłopaków,ale po tym jak jej trochę przygadałam dzisiaj rano, postanowiła dać nam szansę. Po domu rozniósł się dźwięk dzwonka, była to Bonnie, która z uśmiechem na ustach weszła do kuchni, gdzie aktualnie wszystkie przebywałyśmy, ale jak tylko mnie zobaczyła uśmiech zniknął z jej twarzy

-Bonnie- zaczęłam- strasznie cię przepraszam za wczoraj, ale prawda jest taka,że ten naszyjnik jest mój i, kiedy tylko go zobaczyłam chciałam go odzyskać

- Jak to twój- spytała zdziwiona

- To dość długa historia- powiedziałam

- A gdybym powiedziała,że go wywaliłam- powiedziała Bonnie niepewnym głosem

- Jak to wywaliłaś- krzyknęłyśmy z Caroline w tym samym momencie

- Miałam przez nie koszmary, gdybym wiedziała, że jest twój od razu bym go oddała proszę nie bądź zła- zacisnęłam usta w cienką linie no świetnie i ciekawe co ja mam teraz zrobić- Okey nic się nie stało- powiedziałam

- Ale z ciebie kłamczucha Bonnie- powiedziała nagle Caroline, wszystkie trzy popatrzyłyśmy na nią z gniewnymi spojrzeniami, a Caroline pokazała nam naszyjnik, który trzymała w ręce

- Jak to jest możliwe?- spytała zdziwiona Elena

- Emily- powiedziała Bonnie

- Jaka Emi- urwałam w pół zdania przypominając sobie o kogo chodzi

- Co za Emily?- spytała Caroline

- Moja pra pra pra pra babka- odpowiedziała jej- myślisz,że to może być jej spawka- spytała Eleny. A więc Elena o tym wiedziała. No teraz to ma sens, to Emily stoi za tym co się dzieje,że kryształ kopie prądem

- Ej mam pomysł- Caroline wyrwała mnie z zamysłów

- Jaki?- spytałyśmy ją

- Zróbmy sobie seans spirytystyczny. Zapytamy Emily o co jej chodzi- Elena i ja popatrzyłyśmy na siebie, zaczęłam kiwać głową,że nie zgadzam się na to

- Wiesz to chyba nie jest najlepszy pomysł- powiedziała Elena

- No co ty chyba się nie boisz- spytała Caroline

- Zróbmy to - powiedziała Bonnie- może w ten sposób się od niej uwolnię.

Wszystkie cztery siedziałyśmy już w kółku a na środku były postawione trzy świece obok znajdował się naszyjnik

- Bonnie zaczynaj- powiedziała Caroline

- Emily jesteś- zaczęła Bonnie

- Poważnie- powiedziała Caroline otwierając oczy- Emily jesteś to wszystko na co cię stać weź się postaraj- powiedziała, a ja i Elena otworzyłyśmy po jednym oku i zaczęłyśmy się do siebie uśmiechać

- Dobra spróbuje inaczej- powiedziała Bonnie - Emily prosimy przybądź tu i daj nam znak - Kiedy to powiedziała poczułam dziwny chłód na skórze, a jedna ze świec zgasła

- Ej dziewczyny to chyba działa świeca zgasła. Emily jeśli tu naprawdę jesteś daj nam drugi znak - powiedziała Caroline. W domu zrobiło się całkiem ciemno i spokojnie, kiedy nagle potężny podmuch wiatru otworzył okno, wszystkie krzyknęłyśmy przerażone, kiedy światło nagle się zapaliło

- Dziewczyny- powiedziałam, a wszystkie trzy popatrzyły na mnie- kryształ zniknął- powiedziałam z przerażeniem w głosie bo nie ukrywam,że to wszystko mnie naprawdę przerażało. W tym momencie Bonnie wstała i ruszyła w stronę łazienki. Drzwi momentalnie się za nią zamknęły, a Bonnie zaczęła krzyczeć. Caroline,ja i Elena próbowałyśmy je otworzyć,ale nic nie działało. W pewnym momencie krzyki ustały, a drzwi same się otworzyły Bonnie wyszła z niej całkiem spokojna i ruszyła w stronę wyjścia nic nie mówiąc. Krzyczałyśmy za nią, ale nie zwracała na nas uwagi,wtedy wpadłam na pewien pomysł

- Emily- powiedziałam

- Nie dostanie go, nie pozwolę mu - odpowiedziała

- Gdzie idziesz?- spytałam ją

- Tam gdzie wszystko się zaczęło- powiedziała i wyszła

- Zadzwoń po Stefana, ja idę za nią- powiedziałam do Eleny. Zdziwiłam się kiedy na miejscu zobaczyłam Damona

- Emily jak dobrze cię znowu widzieć- powiedział

- Nie pozwolę na to- krzyknęła

- Przecież mieliśmy umowę

- Nie pozwolę,żebyś ich wskrzesił- powiedziała Emily

- Ich- powiedzieliśmy oboje zdziwieni

- Żeby ją ratować musiałam ocalić także ich- powiedziała rysując patykiem jakiś kształt na ziemi. W tym samym czasie pojawił się również Stefan razem z Eleną. Emily powiedziała coś po łacinie jak sądzę,a kształt, który rysowała wybuchł ogniem. Wypowiedziała jakiś zaklęcie i wyrzuciła kryształ w górę z kryształu posypały się iskry a kształt przestał się palić. Oczy Damona zrobiły się czerwone i rzucił się na Bonnie gryząc ją w szyję. Podbiegłam do niego w wampirzym tempie i rzuciłam na drzewo, podbiegłam do niego przytrzymując go i każąc Stefanowi zabrać stąd Bonnie

- Puść mnie- powiedział wściekły Damon

- Jak się uspokoisz- powiedziałam

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No się porobiło. Jak myślicie co zrobi teraz Damon?Czy uda mu się odzyskać Katherine? Do zobaczenia :)

WiecznośćWhere stories live. Discover now