Lily
Czas oczekiwania minął. Niepewnym krokiem weszłam do małego pomieszczenia. Podeszłam do pralki. Moje nogi zrobiły się, jak z waty a serce zabiło szybciej. W mojej głowie nastała myśl rośnie we mnie nowe życie.
— Lily wszystko porządku? — dziewczyna spytała cicho, stojąc kilka kroków dalej ode mnie
Nic do mnie nie docierało. Stałam i wpatrywałam się w test. Oczy zrobiły się szklane, a ręce zaczęły się trząść. Poczułam rękę na swoim ramieniu. Po moim policzku spłynęła mała, szklana łza.
— Lily...— zaczęła, ale jej przerwałam. Zsunęłam się po ścianie i usiadłam na kafelkach. Chowając, twarz w dłoniach
— Ja nie mogę Charlotte. Co, jeśli on... — słona ciecz na nowo spływała po moich polikach.
— Pomogę ci. Lily nie zostaniesz z tym sama — przytuliła mnie, na co od razu schowałam twarz w jej szyję.
Zawsze mogłam na nią polegać. Nigdy mnie nie zostawiła. Nie odsunęła mnie, gdy nie mówiłam jej prawdy. Wiedziała, że prędzej czy później ją pozna. Nie chciałam, aby wszystko potoczyło się w ten sposób.
— Dziękuję — szepnęłam przez łzy.
— Teraz najważniejsze jest to, abyś umówiła się do ginekologa. Zobaczysz, wszystko się wyjaśni. Puki co nie mamy stu procentowej pewności, że jesteś w ciąży — powiedziała łagodnie. Głaszcząc mnie po plecach
Z każdą kolejną chwilą czułam, jak emocje powoli opadają. Jak zaczynam się uspokajać. Moje życie wisi na włosku. Jedno jest pewne, muszę być silna. Nie mogę się poddać.
***
Luke nie wrócił dzisiaj, czyli że zapewne znów przesiaduje u któregoś z kolegów. Charlotte siedziała ze mną całe popołudnie. Pomogła mi skontaktować się z najlepszym ginekologiem w naszym mieście. Nienawidzę siebie za to, że wplątałam ją w to wszystko.
— Lily mogłabym cię o coś zapytać? — spytała niepewnie, tak jak by bała się mojej odpowiedzi.
— Pewnie. Pytaj — uśmiechnęłam się smutno i upiłam łyk herbaty.
— Czy Luke... Zrobił coś, czego nie chciałaś? — patrzyła prosto w moje oczy, jak by próbowała coś z nich wyczytać. A ja siedziałam. Nie mogłam wydusić z siebie żadnej odpowiedzi. Chociażby jednego słowa. Patrzyłam w ścianę z paniką. Wszystko uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą... — przepraszam. Nie musisz odpowiadać — dodała po chwili ciszy.
— Robił to wielokrotnie. Charlotte zrozum, ja nie mogłam, mu się sprzeciwić nie miałam siły. Robił ze mną, co chciał a ja... — chciałam mówić dalej, ale ona już nie mogła słuchać. Przytuliła mnie, a ja natychmiast przymknęłam oczy. Wtulając się w jej szyję
— Czemu mi tego nie powiedziałaś? Przecież mogłabym ci pomóc — powiedziała. Odrywając, się ode mnie— Twoja mama jest chora. Masz dużo na głowie. Nie mogłam ci powiedzieć. Nie chciałam cię w to wszystko mieszać — cicho westchnęłam, patrząc na swoje dłonie. Tak bardzo chciałabym, aby to wszystko się nie wydarzyło. Chciałabym, aby to wszystko potoczyło się inaczej... Żeby to był tylko sen.
***
Następnego dnia Musiałam iść wizytę. Cały dzień czułam się jakoś dziwnie. Pewnie, gdybym poszła dziś do pracy, to wylaliby mnie z prędkością światła. Gdyby nie te okropne nudności już dawno wyszłabym z domu, chociaż na chwilę. No cóż, dzisiejszy dzień przesiadywałam, w sypialni leżąc, na ciepłej pościeli a obok gościła szara miska. Blada jak ściana, sińce pod oczami, które były widoczne na kilometr.
W mieszkaniu natychmiast rozeszło się trzaśnięcie drzwiami. Podniosłam się z łóżka. Niepewnie zeszłam na dół. Widok pijanego mężczyzny spowodował strach w moich oczach.
— chodź tu — krzyknął. Ruszyłam w kierunku mężczyzny — znów cię nie było w pracy! — wziął kawałek rozbitego szkła i przysunął do mojego nadgarstka.
— Źle się czułam — powiedziałam drżącym głosem, uważnie obserwując jego każdy ruch.
— Kłamiesz — wymamrotał — a może mnie zdradzasz? Takiej szmaty jak ty nikt nie kocha — roześmiał się i przejechał odłamkiem po moim nadgarstku.
— Pro... Proszę przestań — wydukałam ledwo słyszalnie. Z nadgarstka zaczęła sączyć się czerwona ciecz. Puścił mnie i popchnął na podłogę.
Nic sobie z tego nie robiąc, szedł chwiejnym krokiem, co jakiś czas podtrzymując się ścian. Podniosłam się powoli, czując bezsilność. Nad całym ciałem zapanował ból.Starałam się zatamować krwawienie, lecz krew cały czas płynęła. Sięgnęłam do apteczki w kuchni i wyciągnęłam potrzebne rzeczy. Obmyłam starannie ranę wodą utlenioną i posmarowałam maścią. Cały nadgarstek owinęłam białym jak śnieg bandażem. Gdy krwawienie powoli ustało, położyłam się w sypialni, a łzy spływały powoli na poduszkę.
***
Udało mi się wyjść z domu. Mając pewność, że Luke nie obudzi się w najbliższym czasie, poszłam na umówioną wizytę. Nadgarstek nadal bolał jak cholera. Zresztą co się dziwić zrobił to ostrym szkłem. Nienawidzę go. Dlaczego nie mogę mieć normalnego życia jak inne kobiety. Jeszcze ta wizyta, ciąża. Wszystko zdawało się tak nierealne. Jakby to był jakiś chory sen. To nie sen, ale rzeczywistość. Usiadłam w poczekalni.
— Lily Moore zapraszam — powiedziała miła dziewczyna, wpuszczając, mnie gestem ręki do gabinetu.
Wstałam na równe nogi i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że taką odpowiedź, jaką otrzymam od lekarki, zaważy na moim życiu. Weszłam niepewnie do pomieszczenia. Gabinet był wyposażony w sprzęt, biurko z laptopem i kwiatami, które ozdabiały całe pomieszczenie.
— usiądź sobie — powiedziała kobieta ze szczerym uśmiechem.
Poczułam nagły przypływ strachu i paniki. No bo jak ja sobie poradzę. Co będzie, jeśli jednak okaże się, że jestem w ciąży. W mojej głowie tliły się coraz to nowe myśli.
— Ej nie martw się — uśmiechnęła się, widząc moje zmartwienie. Zresztą trudno byłoby tego nie zauważyć. Nogi się trzęsły, oczy wiły przerażenie, a twarz była blada jak ściana. Dziewczyna wstała spod biurka — połóż się — dodała, uruchamiając urządzenie.
Podniosła delikatnie moją bluzkę i nałożyła bezbarwny żel. Doktor zaczęła patrzeć na monitor w skupieniu. W całym gabinecie panowała cisza. Na twarzy kobiety pokazał się delikatny uśmiech.
— Pani doktor wszystko w porządku? — spytałam niepewnie.
— Gratuluję Lily, będziesz mamą — odpowiedziała z uśmiechem — to już ósmy tydzień. Chciałabyś może posłuchać serduszka? — spytała z uśmiechem.
— Tak. Poproszę — powiedziałam ledwo słyszalnie, nie dowierzając słowom lekarki.
Nagle całe pomieszczenie wypełnił dźwięk. Dźwięk serduszka mojego maleństwa. Poczułam, jak łzy spływają po moich policzkach.
Przymknęłam oczy i odwróciłam twarz na monitor. Noszę pod sercem moje maleństwo. Moją małą cząstkę. Wszystko się zmieni. Nic już nie będzie takie samo...C.D.N
----------------------------------------------------
Miłego czytania :)
CZYTASZ
Nie zostawiaj mnie [Zakończone]
RomanceŚwiat pełen smutku i cierpienia. Bita i poniżana. Tysiące łez wylanych każdej nocy. Każdy cios sprawiał coraz większy ból. Marzenie, że to wszystko się skończy... Nadzieja, która w głębi serca nigdy jej nie opuściła... Wiara, że zacznie nowy rozdzia...