Lily
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, było późne popołudnie. Nie wierzyłam, że to wszystko się dzieje. Znajdowałam się w Paryżu. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu nie myślałabym, że takie coś będzie miało miejsce. Po opuszczeniu samolotu Arthur wyciągnął karteczkę z adresem naszego hotelu.- Czyli wygląda na to, że jest to gdzieś nie daleko - wywnioskowałam idąc małą wąską uliczką rozglądając się.
- Zwolnij dziewczyno, bo się zgubimy - zaśmiał się, na co przewróciłam oczami.
- Już widzę jak się zgubimy - powiedziałam z sarkazmem i przewróciłam oczami.
Przez ulicę cały czas przebywały samochody, a tablice z reklamami sklepów widniały, prawie że wszędzie. Już nie mogłam się doczekać, aż zawitam do jednego z tych kuszących sklepów, a co dopiero zrobić w którymś z nich zakupy. Wkrótce znaleźliśmy się przed ogromnym hotelem, który dawał niesamowite wrażenie.
- To tu - mówił, spoglądając jeszcze raz na karteczkę.
- A więc chodźmy - westchnęłam i wprowadziłam walizkę do środka.
Wchodząc pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to ogromna ilość czerwieni połączona z roślinnością. Wystrój był bogaty i starannie dobrany, co bardzo mi się podobało. Obsługa była miła, czego się nie spodziewałam, bo zawsze zdarzało mi się trafić na fatalne warunki na tego typu wakacjach. Jadąc windą na nasze piętro, postanowiłam zadzwonić do Charlotte. Obiecałam, że zadzwonię do niej zaraz, jak dolecimy miejsce. Szłam powoli za Arthurem, rozmawiając z moją przyjaciółką. Kiedy weszłam do środka naszego pokoju, mało brakowało, żeby telefon wypadł mi z ręki.
- O mój boże - wyszeptałam, nie zwracając na to, że Charlotte to wszystko słyszała - zadzwonię później - powiedziałam cicho pod wrażeniem i odłożyłam telefon na stolik obok.
- Podoba ci się? - spytał, a ja bez zawahania rzuciłam mu się na szyję.
- Jest cudownie - wyszeptałam - dziękuję.
- Nie masz za co dziękować, to jest wszystko dla nas, a to wszystko to dopiero początek - roześmiał się i pocałował mnie w czoło.
- Jak to dopiero początek? - spytałam z zaskoczeniem.
- O wszystkim się przekonasz, a teraz musimy się rozpakować - wprowadził walizki i zaczął powoli rozpakowywać.
***
Zanim się rozpakowaliśmy, trochę czasu minęło. Musiałam przyznać, że byłam trochę głodna. No cóż, podróż trochę mnie wymęczyła. Paryż to wspaniałe miasto, pełne wspaniałych i życzliwych ludzi. Nie ważne kogo się zapytałam, zawsze otrzymałam odpowiedź. Szliśmy z Arthurem uliczkami tego wspaniałego miasta. Co mnie najbardziej zastanawiało? To gdzie on nas prowadził. Nie chciałam pytać, bo i tak wiedziałam, że by mi nie odpowiedział.
- Poczekaj tu chwilę - powiedział i odszedł na chwilę. Widziałam, że rozmawiał z kimś przez telefon, ale nie wiedziałam z kim.
- Dobrze - odpowiedziałam, zastanawiając się co on takiego wymyślił.
Po jakimś czasie przyszedł, ale tak jakby bardziej zdenerwowany? Zestresowany? O nic nie pytając, szłam obok niego nie chcąc zaczynając tematu. Po kilku minutach znaleźliśmy się pod wieżą Eiffla. Okej gdzieś mi to przeszło przez myśl, ale nie widziałam, że akurat wybierze to miejsce. Z delikatnym uśmiechem spojrzałam na niego ukradkiem. Jedno było pewne, to będzie wieczór pełen wrażeń.
***
Siedzieliśmy na wieży Eiffla cały czas podziwiając wspaniały widok. W tle grała orkiestra ze skrzypcami, co cały czas wywoływało uśmiech na mojej twarzy. Jedzenie było po prostu przepyszne. Dawno nie jadłam czegoś tak dobrego.
- Podoba ci się? - spytał z nienacka.
- Jest cudownie - posłałam w jego stronę ciepły uśmiech.
- Trochę się obawiałem, że ci się nie spodoba - przyznał niepewnie.
- Jest wspaniałe. Serio - zapewniłam go i spolotłam nasze dłonie.
- Zatańczysz? - zapytał i wstał z miejsca.
- Pewnie - odpowiedziałam cicho.
Taniec z Arthurem był jak historia, która otwierała nowe drogi. Cały czas prowadził delikatnie, obejmując mnie tak jakbym miała się zaraz rozpłynąć. Obracał z największym skupieniem tak, aby mnie nie nadepnąć. Każdy swój krok stawiał z największym przemyśleniem.
- Kocham cię - szeptał, do mojego ucha delikatnie kołysząc w ramionach.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam, patrząc w jego oczy. Nasze czoła złączyły się, a spojrzenia spotkały się w ułamku sekundy.
Arthur
- Proszę, proszę, proszę - usłyszałem klaskanie.
- hm? - oderwałem się od Lily. Moim oczom ukazał się John i Paul.
- Nie powiadomiłeś nas, że tu będziesz - powiedział jeden z nich.
- Co wy tu robicie? Mieliście dać mi spokój. Czego chcecie? Skąd wy w ogóle wiecie, że ja tutaj jestem? - wyrzucałem pytania z prędkością światła. Nic nie rozumiałem. Obracali, że dadzą mi spokój.
- Arthur? Kim oni są? - spytała Lily zdezorientowana.
- Nie przedstawisz nas? - spytał John.
- To jest Paul i John. Moi kumple z dawnych lat - przyznałem niechętnie.
- Przepraszam cię na chwilę kochanie - powiedziałem i zabrałem ich na bok.
- Czego chcecie do cholery? Mieliście dać mi spokój - warknąłem.
- Może grzecznej - mruknął jeden z nich - daj nam 100 tys. I już nas nie ma - dodali.
- Żartujecie? Nic wam nie dam - uniosłem się.
- Czy żartujemy? Dla ciebie może to być żart - zakpili śmiejąc się.
- Nie dam wam ani złamanego grosza - odpowiedziałem, spoglądając na Lily.
- No dobrze. W takim razie twojej dziewczynie może już nie być tak miło - mówił Paul.
- Lily w to nie mieszajcie - uprzedziłem zaciskając dłonie w pięść - zapłacę, ale jej w to nie mieszajcie.
- Kasa ma być przelana do następnego poniedziałku - John poklepał mnie po ramieniu i odeszli.
- Co oni od ciebie chcieli? - spytała, cicho podchodząc do mnie.
- Nic kochanie - uśmiechnąłem się delikatnie i dałem jej buziaka.
Sam nie wiedziałem, jak miałem się z tego wytłumaczyć. Chciałem, żeby zapomniała o tej rozmowie. Najgorsze jest to, że znaleźli mnie tu. Obiecali, że dadzą mi ten cholerny spokój. Słowa nie dotrzymali. Jeszcze gorzej byłoby wtedy, gdyby moja rodzina dowiedziała się o tym. Mamie złamałbym serce, a ojca zawiódł. Nie mogłem do tego dopuścić. Musiałem pozbyć się tego świństwa jak najszybciej. Póki był na go czas.
***
Kochani kolejny rozdział. Szczerze mówiąc nie jest to coś co chciałam otrzymać pisząc ten rozdział. Piszcie co sądzicie 😘❤️
CZYTASZ
Nie zostawiaj mnie [Zakończone]
RomanceŚwiat pełen smutku i cierpienia. Bita i poniżana. Tysiące łez wylanych każdej nocy. Każdy cios sprawiał coraz większy ból. Marzenie, że to wszystko się skończy... Nadzieja, która w głębi serca nigdy jej nie opuściła... Wiara, że zacznie nowy rozdzia...