Rozdział 8

5.4K 217 39
                                    

- wszystko w porządku? - spytał z troską i trzymał tak, jak bym miała zaraz się rozpłynąć. Jego oczy mierzyły mnie z troską i zmartwieniem. Patrzyłam w jego oczy. Jego wzrok pochłonął całe moje ciało.

- Tak. Teraz tak - powiedziałam drżącym głosem. Wszystko działo się tak szybko. Noc była ciemna i mroczna.  Trzymał mnie w swoich objęciach, a nasze oczy na nowo się spotkały...

***

Dwa różne od siebie światy nigdy nie będą mogły być razem. Nie teraz nie jutro. W pewnym momencie nastała głucha cisza, którą uciszały nasze oddechy. Czas leci szybko, a nasze serca biją w rytm kropli deszczu.

- Ja już może pójdę-powiedziałam wyraźnie speszona. Gdy chciałam, się odwrócić poczułam, uścisk na jednym z moich nadgarstków.

- I co znowu chcesz mnie zostawić. Tak po prostu uciec? Udawać, że nic się nie stało? - w jego oczach wiedziałam ból i zawieszenie.

- Zrozum, my nie możemy żyć razem. Nie możemy być razem. Jesteśmy z zupełnie innych światów-blask księżyca oświecał nasze twarze, a świerszcz grał gdzieś w oddali.

- Tylko dla tego nie możemy być razem? Bo jesteśmy z zupełnie innych światów? - nie wiedziałam co myśleć, co zrobić. Żadna droga nie była dobra.

- Arthur ja mam męża, ja naprawdę nie mogę, nie możemy-szepcze, patrząc, w jego oczy jak by to było nasze ostatnie spotkanie, jak byśmy mieli ostatni raz na siebie spojrzeć.

- Kochasz go? Bo chyba tak nie zachowuje się kochająca małżonka, która zdradza swojego męża-warknął, a potem zbladł tak, jakby nieco się zapomniał i powiedział o kilka słów za dużo.

- Nic o mnie nie wiesz, nie rozumiesz. Jesteś jak wszyscy faceci. Tacy sami. - patrzyłam na niego z niedowierzaniem, po czym bez wahania szybkim i stanowczym krokiem poszłam w kierunku mieszkania.

***

Nie rozumie mnie. Nikt mnie nie rozumie. Nic o mnie nie wie. Każdy ból każdy cios trzymam w sobie. Każda blizna na moim ciele świadczy o wytrwałości i cierpieniu. Blizny na mojej duszy nigdy się nie zagoją. Zostaną ze mną do końca życia. Szłam chodnikiem, a po moich policzkach spływały co jakiś czas słone łzy. Życie już wystarczająco mnie skrzywdziło. Czemu krzywdzi mnie po raz kolejny? Dlaczego to ja muszę cierpieć? Chciałabym mieć normalne życie, ale nie mogę. Muszę żyć z tym ciężarem do końca życia...

Arthur

Stałem pod kawiarnią dłuższy czas. Nie chciałem tego powiedzieć, ale już nie wytrzymałem. Musiałem. Mam dość tego, że bawi się mną. Najbardziej boli mnie to, że od początku nie była ze mną szczera. Dlaczego nie powiedziała mi, że ma męża. Może ona go kocha, a mnie wykorzystała. Zabawiła się mną i moimi uczuciami. Nie wiem co myśleć. Chciałbym poznać prawdę. Gdybym wiedział, że ma męża, dałbym sobie spokój. Wsiadłem do auta. Krople deszczu swobodnie opadały na przednią szybę, a ja natychmiast odpaliłem silnik i odjechałem z piskiem opon. Zatrzymałem się na przejściu dla pieszych. Przechodziła przez pasy. Nasze oczy się spotkały. Jej brązowe loki otulały jej zgrabne ramiona. Odwróciłem wzrok i na znak zielonego światła ruszyłem z miejsca.

***

Zgasiłem silnik. Na moich ustach pokazał się delikatny uśmiech na wspomnienie pierwszego dnia, gdy poznałem Lily. Wtedy jeszcze myślałem, że to Bóg postawił mi ją na drodze. Że to ta jedyna. No cóż, widocznie się myliłem. Wysiadłem leniwie z auta i spojrzałem na zegarek. W biurze miałem dziś dużo pracy. Po dzisiejszym dniu byłem po prostu padnięty. Powolnym krokiem skierowałem się w kierunku budynku. Chciałem odkluczyć drzwi, no jednak moja mama mnie wyprzedziła. Ta kobieta jest niemożliwa. A no tak nie powiedziałem jej, że wrócę później.

Nie zostawiaj mnie [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz