Rozdział 10

5.2K 227 32
                                    

- Arthur? - spytała zachrypniętym głosem.

-Lily? - patrzyłem na nią, nic nie rozumiejąc. Gdy lekarze odwieźli ją, na jakieś badania usiadłem. Po prostu usiadłem i przetarłem twarz dłońmi. Chwilę później poczułem obecność mamy. Usiadła w ciszy i o nic nie pytając, po prostu usiadła i objęła mnie.

***

Arthur

Długi czas nie wiedziałem, o co chodzi. Dlaczego ona się tu znalazła? Dlaczego znalazła się tu właśnie w takim stanie? Właśnie takie myśli wędrowały po mojej głowie. Chciałem, zostać w szpitalu przynajmniej do czasu aż zrobią, Lily wszystkie badania, ale mama była temu przeciwna. Mówiła, że powinienem odpocząć. Nie chciałem jechać domu. Musiałem się dowiedzieć, dlaczego tu trafiła. A jeśli to przeze mnie? Musiałem z nią porozmawiać. Wyjaśnić wszystko. Siedziałem z mamą w aucie, co jakiś czas poprawiając lusterko. Zacisnąłem mocniej ręce na kierownicy, gdy przejechałem obok kawiarni. W aucie cały czas panowała cisza. Mama wydawała się, jakby bardzo głęboko nad czymś myślała. Gdy dojechaliśmy do domu, zgasiłem silnik.

- Mamo idź już do domu, ja zaraz przyjdę - powiedziałem cicho, wyjmując kluczyk. Popatrzyła na mnie ze zmartwieniem i posłusznie opuściła auto.

Odetchnąłem i włożyłem kluczyk do kieszeni. Przymknąłem oczy i oparłem się o oparcie siedzenia. Mentlink w głowie nie pozwalał mi się na niczym skupić. Leżała taka blada, gdy ją zawozili. Taka bezsilna. Pierwszy raz widziałem ją w takim stanie. Najbardziej zastanawia mnie to, co się stało? Czy to z mojej winy? Powolnym gestem ręki odtworzyłem drzwi od samochodu i wysiadłem. Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem w niebo. Gwiazdy świeciły jaśniej niż zwykle. Pamiętam, że jak byłem mały, wieczorami uwielbiałem siadać przed wejściem do domu i oglądałem gwieździste niebo. Kiedyś ktoś mi powiedział, że gwiazdy pokazują nam nasze przeznaczenie, czy to prawda? Sam nie wiem. Cicho wzdychając, otworzyłem mieszkanie.
Ściągnąłem buty i powiesiłem kurtkę.
Rozglądając się, ruszyłem w głąb domu. Mama była w kuchni z Adrianem.

- Już jestem - stanąłem w wejściu do kuchni.

- Wujek!!! Chcesz nam pomóc robić ciasto? - spytał, rzucając się na moją szyję. Jego rączki były całe od mąki, przez co brudziły moją koszulkę.

- Chyba nie mam wyjścia - uśmiechnąłem się i spojrzałem na swoją koszulkę.

- To jak, mogę wam pomóc? - spytałem, uśmiechając się delikatnie do mamy.

- Taak!! - Krzyknął, szczerząc wesoło ząbki.

***

Cały ten czas śmiałem się. Mały świetnie radził sobie w kuchni. A tym bardziej z rozsypywaniem mąki i kruszeniem na podłogę. No ale po jakże i długich staraniach wyszło nam przepyszne ciasto czekoladowe.

- Mamo, mamo zobacz - maluch podbiegł do swojej mamy cały czas podbiegł chichocząc.

- Mam nadzieję, że się podzielisz z mamą - powiedziała śmiejąc się i wzięła synka na ręce.

- Tak - powiedział i ziewnął cicho.

- O ktoś tu jest śpiący - powiedziała.

- Jeeeszcze nie - ziewnął po raz drugi.

Mały był tak padnięty, że zanim się obejrzałem, Camilla zaniosła go do swojego pokoju. Praca w kuchni nieźle na niego działa. To już wiem co zastosować, gdy będzie chciał namówić mnie na kolejnego robota.
Po robocie w kuchni zaczęliśmy z mamą sprzątać.

- Wiesz mamo, chciałbym jutro jechać do Lily, do szpitala - mówiłem, ścierając ostatnie plamy.

- Synu dobrze wiesz, że nie mam nic przeciwko - uśmiechnęła się.

Nie zostawiaj mnie [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz