- Hej nie płacz - powiedziałem z troską i kciukiem otarłem jej policzek.
Zrobiła to czego się nie spodziewałem. Przytuliła mnie. Teraz mogłem poczuć zapach jej kasztanowych włosów. Mogłem wtulić się w jej szyję.
Lily
Wiedziałam, że prędzej czy później i tak tutaj przyjdzie. Był taki troskliwy i spokojny. Od Luke nie otrzymywałam żądnej z tych rzeczy.
Problem Luke z alkoholem rozpoczął się od wypadku jego siostry i rodziców. Podobno wjechał w nich samochód. Nikt nie przeżył. Po wypadku strasznie zamknął się w sobie, zaczął chodzić do klubów, a potem pić. Nie raz obiecał mi, że przestanie. Już nawet chciał się leczyć. Myślałam, że to uczucie jest prawdziwe, że razem przetrwamy wszystko. Myliłam się. Od czasu, gdy zaczął mnie bić i poniżać stało się to po prostu codziennością. Nie było dnia, żeby nie przyszedł napity i mnie nie uderzył.***
Rok wcześniej
Jak zawsze rano piłam poranną kawę. Nagle po domu rozeszło się trzaśnięcie drzwiami. Luke wrócił do domu. Pracował jako nauczyciel tańca. Dotąd pamiętam, jak zawitałam do jego szkoły. Był naprawdę wspaniałym tancerzem. Przychodziłam do niego na lekcje, ponieważ byłam do tego zmuszona, a nie oszukujmy się, byłam okropną tancerką. Gdy poznałam Luke, od razu pokazał mi kilka kroków. Na początku ćwiczył ze mną regularnie, potem zaczęliśmy głębiej rozmawiać. Po jakimś czasie stwierdziliśmy, że całkiem nieźle się dogadujemy i tak zaczęliśmy ze sobą chodzić. Ślub wzięliśmy dość szybko. Byłam szczęśliwa, wychodząc za niego ani chwili nie żałowałam swojej decyzji.
Kilka miesięcy po ślubie zaprosiliśmy do nas jego rodzinę. W dzień przyjazdu Luke wrócił wcześniej niż zwykle. Co zaskoczyło mnie, bo zawsze się spóźniał. Trzasnął drzwiami, co sprawiło, że wiszący obraz na ścianie spadł z na podłogę. Huk sprawił, że natychmiast usunęłam mu się z drogi.- Żadnej kolacji nie będzie-powiedział bez żadnego wyrazu twarzy.
- Jak to nie będzie? - spytałam, nic nie rozumiejąc.
- Lily oni nie żyją-mówił, przecierając twarz dłońmi.
- Kto? - spytałam. Nagle wszystko zmieniło sens. Zrozumiałam, że to chodziło o jego rodzinę-Luke wszystko będzie dobrze. Wszystko się ułoży-chciałam go przytulić, jednak ten odsunął mnie od siebie.
- Nie, nie będzie. Zostaw mnie-warknął i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.
I tak było przez ten cały rok. Dzień w dzień pojawiał się i znikał. Każdego wieczoru wracał napity. Rzadko kiedy do domu przychodził trzeźwy. Starałam się uświadomić, że nie może cały czas smutku zatapiać w alkoholu. Z kolejnymi miesiącami było coraz gorzej. Dom zamieniał się w jeden wielki chaos. Z czasem zaczął mnie bić i poniżać. Łudziłam się każdego dnia, że będzie inaczej. Myślałam, że wszystko kiedyś się zmieni. Moja mama zmarła dość wcześnie. Chorowała na raka. Zawsze nie dawała po sobie poznać, jak bardzo cierpi. Każdego dnia była uśmiechnięta. Miałam tylko ją. Wychowywałam się bez ojca. Porzucił mnie i mamę jak miałam cztery latka. To mama mi go zastąpiła. Była moją opoką i przyjaciółką. Czasem wydaje mi się, że jest gdzieś obok, że czuwa nade mną. Gdybym tylko mogła uwolnić się od Luke. Jest człowiekiem, po którym mogę spodziewać się wszystkiego. Zawsze dostawał to, czego chciał i zawsze uparcie dążył do celu.
***
- Lily odpłynęłaś - powiedziała Charlotte machając ręką przed moją twarzą - wszystko w porządku? - dodała.
- Em... Tak, tak - powiedziałam cicho wzdychajac.
Leżałam cały czas myśląc, o jutrzejszej operacji. Chciałam już opuścić to przeklęte miejsce, ale jednocześnie obawiałam się, gdzie zamieszkam. Pieniędzy za dużo nie miałam, a mieszkania tym bardziej. Nie chciałam na razie mówić o tym wszystkim Arthurowi. Jak na razie musiałam to wszystko sobie jakoś poukładać. Uwolnić się od człowieka, który zatruwa i niszczy moje życie.
--------------------------------------------
Dzisiaj rozdział trochę krótszy, ale konkretny. Myślę, że odpowiedziałam na chociaż część waszych pytań. Postaram się aby następny był troszeczkę dłuższy. Miłego czytania :* ❤️
CZYTASZ
Nie zostawiaj mnie [Zakończone]
RomanceŚwiat pełen smutku i cierpienia. Bita i poniżana. Tysiące łez wylanych każdej nocy. Każdy cios sprawiał coraz większy ból. Marzenie, że to wszystko się skończy... Nadzieja, która w głębi serca nigdy jej nie opuściła... Wiara, że zacznie nowy rozdzia...