Rozdział 19

3.1K 128 13
                                    

Arthur

Wczorajszy wieczór spieprzyłem totalnie. Trochę mnie poniosło. Po zaistniałej sytuacji nie wiedziałem jak się zachować. Po krótkiej rozmowie zaprowadziłem ją do jej pokoju. Następnego dnia próbowałem jakoś się wytłumaczyć. Mówiła, że nic się nie stało, ale stało się. Wyszedłem na idiotę. Nie zdziwiłbym się, gdyby wczoraj wieczorem opuściła to mieszkanie. Postanowiłem trochę ją zaskoczyć, a mianowicie wykupiłem wycieczkę do Paryża na tydzień. W głębi duszy miałem nadzieję, że mi nie odmówi. Obaj byśmy trochę odpoczęli.

- Hej. Już wróciłem - powiedziałem, wracając z miasta. Wszystko miałem gotowe teraz tylko potrzebna była mi jej zgoda.

- Cześć - odpowiedziała i dała mi szybkiego buziaka.

- Mam dla ciebie niespodziankę - zacząłem.

- Jaką? - spytała dość zdziwiona. No nie dziwiłem się, sam byłbym zaskoczony.

- Mam bilety do Paryża. Pomyślałem, że może byśmy polecieli tam razem? - zapytałem z nutką nadziei.

- To jest jakiś żart? - spytała niedowierzając.

- A gdybym żartował to miałbym przy sobie bilety? - spytałem z uśmiechem i pokazałem jej dwa bilety. Zaczęła piszczeć jak mała dziewczynka, co wywołało u mnie śmiech. Rzuciła mi się na szyję i mocno przytuliła - kocham cię - wyszeptała.

***

Wylot mieliśmy za tydzień, czego nie mogłem się doczekać. Miałem miliony pomysłów, aby ją uszczęśliwić. Zrobiłem wszystko, by uśmiech nie schodził z jej twarzy. Na dzisiejszy wieczór zaplanowałem wesołe miasteczko. Tego chyba kompletnie się nie spodziewała. W sumie sam nie wiedziałem, skąd wpadłem na taki pomysł.

- Kochanie dzisiaj wieczorem idziemy do wesołego miasteczka - zawołałem z góry, szukając idealnej koszuli na wieczór.

- Ty i wesołe miasteczko? - zapytała, chichocząc.

- Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz - powiedziałem zadziornie i dałem jej buziaka.

***

Nadszedł wieczór. Jechaliśmy do najbliższego wesołego miasteczka. Miałem nadzieję, że ten wieczór będzie genialny. Jednym z tych, których nie zapomniałem.
Wysiedliśmy z auta i zaczęliśmy zmierzać ku wejściu. Wielkie karuzele i kolejki górowały w tym miejscu, co nie znaczyło, że nie było tu strzelanin z łuku i rzucania w butelki. Długo namawiałem, Lily na kolejkę górską aż w końcu się udało. Krzyki, góra, dół i tak w kółko. Jak wysiedliśmy, z kolejki myślałem, że ledwo żyje. Śmialiśmy się cały pobyt w tym miejscu.

- Wygrasz dla mnie misia? - spytała z maślanymi oczami, a ja wybuchnąłem śmiechem.

- Dla ciebie wszystko kochanie - dałem jej buziaka i zacząłem zmierzać w kierunku rzutu w butelki.

Po długich staraniach, żeby trafić w jaką kol wiek z butelek szliśmy w kierunku wyjścia z dużym misiem. Widok uśmiechniętej Lily sprawiał, że ja również się uśmiechałem. Nie wyobrażałem sobie lepszego wieczoru.

***
Lily

Minął tydzień, odkąd byliśmy w wesołym miasteczku. Dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym mieliśmy jechać na lotnisko. Pakowałam dzisiaj ostatnie rzeczy, ciągle krzątając się po domu, z myślą czy czegoś nie zapomniałam.

- Bo zaraz wywiercisz dziurę w tej podłodze - zaśmiała się Charlotte.

- Czy ja, aby na pewno nic nie zapomniałam? - spytałam moją przyjaciółkę.

- Na pewno nic nie zapomniałaś, bo chodzisz już po tym domu od 2 godzin - powiedziała z zapewniającym uśmiechem.

- Och... no dobrze - westchnęłam.

- Lily to tylko tydzień - upomniała mnie.

- No dobrze już dobrze, ale przezorny zawsze ubezpieczony - odpowiedziałam, a ona natychmiast przewróciła oczami.

Arthur

Od samego rana pakowałem walizkę. Na końcu już nie wiedziałem, co wziąłem, a co nie. Cieszyłem się, że to z Lily spędzę ten wyjazd. Kiedy wszystko spakowałem, zacząłem schodzić z dużą, czarną walizką.

- Okej to mam, to też mam - mruczałem pod nosem, pakując ostatnie rzeczy.

Do Lily: zaraz po ciebie przyjadę.

Od Lily: oki już czekam.

Gdy taksówka nadjechała włożyłem bagaż. Jadąc, nie mogłem się doczekać aż ją zobaczę. Patrzyłem w boczną szybę, oglądając auta jadące obok. Gdy dojechałem na miejsce, zadzwoniłem do drzwi.

- Hejka - powiedziała z uśmiechem.

- Hej - dałem jej buziaka i odebrałem walizkę.

- Chodźmy - westchnąłem, idąc w kierunku taksówki.

Siedzieliśmy już w samochodzie. Ciągle nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje. Gdy dojechaliśmy na lotnisko, wyjąłem walizki i zaczęliśmy zmierzać w kierunku lotniska.

***

Długo czekaliśmy, aż nasz samolot wreszcie wystartuje. Zajęliśmy nasze miejsca i oglądaliśmy cudowny krajobraz z góry. Wszystko zdawało się niemożliwe jak z bajki.

- Nigdy nie leciałam samolotem - przyznała, patrząc w jedno z okien.

- Teraz będziesz miała okazję kochanie - szepnąłem i złączyłem nasze dłonie - dopiero teraz rozpoczyna się nasza przygoda - dodałem, całując jej słodkie usta.

--------------------------------------------

Kochani jest rozdział... Sama nie wiem jak wyszedł. Zastanawiam się czy w ogóle kontynuować jeszcze tę książkę. Piszcie co sądzicie o tym rozdziale. Na moim profilu pojawił się już rozdział do "Pomóż mi odnaleźć siebie". Miłego czytania 😘❤️

Nie zostawiaj mnie [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz