rozdział 2

7.7K 372 30
                                    

— Gdzie byłaś?! — stanął tuż przede mną.

— W pracy — powiedziałam. Starając się zapanować nad swoim głosem, który był tak cichy, że gdyby mężczyzna stał dalej, nic by nie usłyszał.

— Kłamiesz! — krzyknął i skierował kolejny cios w moją stronę.

— Przysięgam. Byłam w pracy — szepnęłam i spojrzałam na niego wystraszonym wzrokiem. Czułam, jak wszystko we mnie drży, a nogi odmawiają posłuszeństwa.

— Pracę skończyłaś godzinę temu! Gdzie byłaś!? — warknął i wymierzył cios w mój policzek. Syknęłam z bólu i chwyciłam się za bolące miejsce.

— Poszłam na chwilę do parku — wydukałam przez łzy.

— Miałaś wrócić tu godzinę temu! — chwycił mnie za nadgarstki z całej siły.

— Puść. To boli — widziałam, jak jeszcze bardziej zaciska dłonie.

— Suka — krzyknął i wyminął mnie. Zanim się obejrzałam, opuścił mieszkanie.

Znów. Znów mnie skrzywdził. Tak jak każdego dnia. Nie mogę uciec. Nie mam gdzie. Nienawidzę go. Jestem zbyt słaba, aby mu się postawić.
***
Cały wieczór modliłam się, aby nie wrócił. Leżałam na łóżku odwrócona na bok. Łzy swobodnie płynęły po moich polikach. Leżąc, cały czas miałam w głowie Arthura. Był miły. Dzięki niemu zapomniałam na chwilę o problemach i od dłuższego czasu na mojej twarzy zagościł uśmiech. W moim życiu jest człowiek, który zniszczył mnie... nadal niszczy. Człowiek, którego kiedyś kochałam nad życie. Przysięgałam mu miłość... wierność...i że nie opuszczę go aż do grobowej deski. Zniszczył uczucie, jakim go darzyłam. Zabił mnie. Krzywdził mnie każdego dnia. Czasami myślałam, jak to by było mieć kochającego męża... Ciepło rodzinne. Tak bardzo brakuje mi tego wszystkiego. Tak bardzo chciałabym aby ten koszmar się skończył.
***
Następnego dnia znów stanęłam przed lustrem. Na mojej twarzy znów zagościł kolejny siniak. Luke zazwyczaj wracał wieczorem. Pijany do nieprzytomności. Z początku chciał się leczyć. Chciał, abyśmy stworzyli kochającą rodzinę. Zdecydował pójść inną drogą. Drogą, którą zniszczył nas oboje. Ból, który czułam każdego wieczora. Sprawiał, że zabijał mnie każdego dnia na nowo. Nienawidziłam go.

Tak jak każdego dnia udałam się do kawiarni. Znów zabrzmiał dzwonek oznaczający przyjście kolejnego klienta. Starałam się unikać rozmowy z Charlotte. Zwłaszcza po tym, jak zobaczyła mnie z opuchniętym policzkiem. No cóż, nie miałam wyjścia kolejna ściema. Znów musiałam ją okłamać.

— A więc kto ci to zrobił? — stanęła naprzeciwko mnie tak, abym nie mogła przejść.

— Nikt. Po prostu miałam problem z drzwiami — odpowiedziałam i szybko ją wyminęłam. Serio Lily nie mogłaś wymyślić innego kłamstwa? Zakpiła ze mnie moja podświadomość.

— Wrócimy do tej rozmowy — krzyknęła, a ja ruszyłam w stronę klientów.

Przy jednym ze stolików siedział ten sam facet. Te same oczy. Nie chciałam, aby mnie zobaczył. Nie miałam wyjścia. Musiałam przyjąć zamówienie czy tego chcę, czy nie. Nawet gdybym chciała uciec od tej rozmowy z Charlotte i tak nie ucieknę. Prędzej czy później i tak się dobie ale na pewno nie teraz.

— poproszę ka... — zaczął i natychmiast uciął, skupiając wzrok na moim policzku.

— To nic takiego — cicho westchnęłam.

— Kto ci to zrobił? — zapytał z troską.

— Nikt. Mały problem z drzwiami — odpowiedziałam i schowałam nos w notes.

— Mhm... — mruknął. No tak nie przekonałam go. No cóż, nawet Charlotte w to nie uwierzyła. — poproszę kawy i może jabłecznik. Słyszałem, że jest podobno bardzo dobry — powiedział. 

Poszłam podać Charlotte zamówienie. Zanim się obejrzałam, stałam z jabłecznikiem i kawą czarną jak smoła.

— Proszę — położyłam talerzyk z ciastem przed mężczyzną.

— Dzięki — uśmiechnął się, na co od razu odwzajemniam jego gest.

Zbliżał się już koniec roboty. Knajpka była pusta. Teraz wiedziałam, że nie czeka mnie nic innego jak rozmowa z moją kochaną przyjaciółką. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Tak strasznie źle się czułam kłamiąc jej prosto w oczy.

— Możemy porozmawiać? — zapytała cicho. Stojąc tuż za mną.

— Tak pewnie — uśmiechnęłam się delikatnie i usiadłam razem z dziewczyną przy jednym ze stolików.

— Lily kto ci to zrobił. Tylko błagam cię bądź ze mną szczera bo kłamać nie umiesz — patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem.

— Mówiłam ci. Miałam problem z drzwiami — starałam się uśmiechnąć.

— Luke ci to zrobił? — zapytała, a ja poczułam, jak moje serce przyspiesza.
Chwilę po tym widziałam mroczki przed oczami, a moje powieki stały się ciężkie.

— Lily! — słyszę krzyk dziewczyny, a potem już tylko głuchą ciszę...

C.D.N

-------------------------------------------

Jeśli ktoś to w ogóle czyta niech zostawi po sobie gwiazdkę lub jakiś fajny komentarz. Miłego czytania :)

Nie zostawiaj mnie [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz