Arthur
Minęły już dwa dni, odkąd byliśmy z Lily u moich rodziców. Moi rodzice nie do końca przekonali się do mojej dziewczyny. Nie chciałem się tym przejmować nadal gdzieś z tyłu głowy miałem, że może zmienią zdanie. Camilla bardzo ją polubiła za to mój braciszek nie do końca. Jeśli mowa już o moim bracie, to musiałem pojechać do kawiarni, bo miał dla mnie jakąś ważną sprawę. Gdy wszedłem do środka, od razu mogłem poznać go po garniturze, którego codziennie nosił do pracy.
- Hej bracie - z uśmiechem zamknąłem go w męskim uścisku.
-Hej - odpowiedział i pokazał na miejsce przede mną, po czym usiadł.
- A więc o czym chciałeś pilnie porozmawiać? - zapytałem, marszcząc brwi.
- Słuchaj, bo chodzi o Lily - zaczął, drapać się po karku co znaczyło, że był spięty i zdenerwowany.
- Co znowu? Coś nie tak? - spojrzałem na niego zdziwiony jego zachowaniem.
- No bo ja tak jakby przeglądałem jej dane - zaczął niepewnie, ale spokojnie.
- Co do cholery? - niezrozumiałym wyrazem twarzy cały czas mu się przyglądałem.
- Wiesz, że ona jest mężatką? - spytał, biorąc łyk czarnej kawy.
- Wiem - rzekłem krótko.
- No bo to jest żona mojego kumpla tego, co ci o nim opowiadałem - kontynuował.
- Czekaj. Stop - powiedziałem nieco poważniejszym tonem - ona go nie kocha. Powiedziała mi to.
- Luke. Mój kolega, z którym chodziłem do klubów, był u mnie ostatnio w kancelarii i wypytywał o Lily - westchnął.
- I co z tego? - zapytałem.
- Słuchaj, może spróbuj się jeszcze wyciągnąć z tego, póki nie jest za późno - mówił, a ja nie mogłem uwierzyć w to, co mówił.
- Chyba żartujesz. Nie zostawię jej - uniosłem się i wstałem z miejsca - zadzwoń jak będziesz chciał porozmawiać na inny temat - mruknąłem.
- Arthur uważaj na niego. On jest zdolny do wszystkiego - powiedział, a ja już wyszedłem. Nie mogłem dużej tego słuchać.
Wsiadłem do auta i czym prędzej odjechałem spod kawiarni. W mojej głowie cały czas siedziały ostatnie jego słowa "uważaj, on jest zdolny do wszystkiego". Co on miał na myśli? O co z tym wszystkim chodziło? Jadąc chciałem, jak najszybciej spotkać się z Lily. Wyjaśnić wszystko.
Do Lily: spotkajmy się jak najszybciej.
Od: gdzie, o której?
Do: wpadnę do ciebie, za godzinę może być?
Od: Tak, pewnie. To do zobaczenia.
Do: Do zobaczenia.
Odłożyłem telefon i odjechałem na zielonym świetle. Przez całą drogę zastanawiałem się, o czym ja mam z nią porozmawiać? Czy odpowie mi na wszystkie moje pytania? Czy będzie ze mną szczera?
***
Kiedy dojechałem na miejsce, wziąłem głęboki oddech i wysiadłem z samochodu. Idąc miałem w głowie pełno pytań, a moje nogi były sztywniejsze niż kiedykolwiek.
Niepewnym ruchem zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Gdy otworzyły się, stanęła w nich Lily.- Hej mogę wejść? - spytałem drżącym głosem.
- Tak. Pewnie - odpowiedziała ze zdziwieniem - coś się stało? - spytała ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Musimy porozmawiać - Cicho westchnąłem i wszedłem do środka, a wyraz jej twarzy zmienił się natychmiastowo.
- A więc o czym chcesz porozmawiać? - popatrzyła na mnie niepewnie, jakby bała się tej rozmowy.
- O tobie, o nas - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - dzisiaj spotkałem się z moim bratem.
- A co on miał z tym wspólnego? - podeszła bliżej mnie.
- Zapytam po raz kolejny. Kochasz swojego męża? Dlaczego uciekłaś od tematu tańca. Dlaczego do cholery nie jesteś ze mną szczera - na mojej twarzy malował się ból, żal i niezrozumienie.
- Nie, nie kocham go - powiedziała pewna swoich słów - uciekłam od tematu, bo go nienawidzę. Nienawidzę Luke.
- Dlaczego ciągle uciekasz? Przecież wiesz, że cię wysłucham, możesz być ze mną szczera, a ty uciekasz. Znowu uciekasz. Nie widzisz, że ranisz nas oboje? - mówiłem pewnie, ale w pewnym momencie ta pewność mijała. Ze słowa na słowo jej twarz bledła, a jej policzki na nowo wypełniły się szklanymi łzami.
- Nie chce o tym rozmawiać. Nie chcę wracać do tego wszystkiego - szeptała.
- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? - spytałem łagodniej.
- Wyjdź. Wyjdź z tąd - powiedziała uniesionym głosem - nie chcę o tym rozmawiać.
- Lily... Ja nie chciałem - powiedziałem.
- Wyjdź z tąd - powiedziała nieco spokojniejszym tonem. Na jej proźbe zniknąłem za drzwiami.
***
Gdy dojechałem do mieszkania, wszedłem do środka. Nadal nie mogłem uwierzyć w to, co się stało. W to, jakie słowa wypłynęły z moich ust. Nie chciałem by tak wyszło. Najgorsze jest to, że straciłem ją. Zepsułem wszystko... Zniszczyłem to uczucie. Czasu cofnąć nie mogłem, co jeszcze bardziej mnie dołowało. Co prawda miałem żal do Lily, ale nie chciałem tego wszystkiego powiedzieć. Czy mi wybaczy? Nie wiem. Czy będzie ze mną chciała porozmawiać? Nie, ale będę próbował. Będę próbował na nowo odbudować tę relację. Jeśli chodziło o Luke, sam nie wiem co myśleć. Przecież była mężatką, a nie mieszka z nim. Wiecznie uciekała i ucieka.***
Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi, którego się nie spodziewałem. Leniwie podniosłem się z łóżka, ziewając. Powoli schodząc po schodach, usłyszałem kolejny sygnał.
- Już idę! - krzyknąłem poirytowany - co znowu?! - otwarłem i zanim się obejrzałem w mój policzek wymierzony cios. Syknąłem z bólu chwytając się za obolałe miejsce - hej Charlotte. Za co to było? - mruknąłem.
- Zachowałeś się jak pajac, świnia i dupek - warknęła - jak mogłeś się tak zachować. To przez ciebie Lily jest teraz w szpitalu i walczy o życie - krzyczała, a po jej polikach spływały małe krople łez. Właśnie w tej chwili zdałem sobie sprawę, co zrobiłem. Straciłem ją na zawsze. Nigdy mi nie wybaczy. Była moim światełkiem w tunelu, aniołem wskazującym drogę. Teraz nie liczy się nic. Tylko ona, a ja jestem zwykłym dupkiem, który stracił wszystko, co kochał...
---------------------------------------------
Hejka mam nadzieję, że mnie nie zabijecie, że ich rozdzieliłam. Miłego czytania 😘❤️
Moi drodzy życzę wam Wesołych i radosnych świąt. Pragnę abyście spędzili ten dzień w gronie rodziny, bo to chyba jest najważniejsze, aby nikt nie był sam w tę magiczną noc. Z całego serducha życzę wam, aby rok 2019 okazał się tym szczęśliwym.
Wesołych świąt ❤️
CZYTASZ
Nie zostawiaj mnie [Zakończone]
RomanceŚwiat pełen smutku i cierpienia. Bita i poniżana. Tysiące łez wylanych każdej nocy. Każdy cios sprawiał coraz większy ból. Marzenie, że to wszystko się skończy... Nadzieja, która w głębi serca nigdy jej nie opuściła... Wiara, że zacznie nowy rozdzia...