— Dwadzieścia przykładów?! Czy ona naprawdę myśli, że nie mam co robić ze swoim życiem, tylko obliczać tę zasraną deltę? — Jimin z poirytowaniem wepchnął do plecaka kserówki z pracą domową. Na widok cyferek dostawał skrętu żołądka.
Był dopiero początek roku, a on już wiedział, że nigdy nie spojrzy na matematyczkę przyjaznym wzrokiem i vice versa. Nie zamierzał chodzić na każdej lekcji do tablicy, a później na drugi koniec korytarza, by płukać ręce z obrzydliwie szorstkiej, śmierdzącej kredy.
— Wyluzuj, jutro weekend. Zapoznam cię z moimi ziomkami, napijemy się po browarku. Spodoba ci się. — Brunet wypuścił dym przez usta, miażdżąc niedopałek butem. — Bo chyba się nie wycofałeś?
Popatrzył jak rudy zaciska wargi, przystępując z jednej nogi na drugą.
Niby był taki wyszczekany i pewny siebie, a gdy przypominał sobie ostrzeżenie Yoongiego, cały napinał się z nerwów. Łatwo było przewidzieć jaką karą wymyślą jego rodzice, ale on nadal pozostawał dla Jimina mroczną tajemnicą. A od mroku lepiej było się trzymać z daleka.
— Nie wiem, czy mogę. Musiałbym się najpierw spytać o zgodę swojego... Yoongiego — dokończył, bo słowo "wujek" nie chciało opuścić jego ust. W swojej rodzinie miał dwóch wujków i obaj byli już po czterdziestce, a Yoongi? On co najwyżej mógł być jego starszym bratem.
— Ile ty masz lat, żeby pytać się starego o zgodę? Dziesięć? Po prostu powiedz tatusiowi, że idziesz się wyszaleć, bo nie chcesz nadwyrężać jego korzonków i po sprawie! — Zmarszczył czoło, słysząc złośliwy komentarz. Im dłużej się znali, tym bardziej zaczynał mieć go dosyć. Yugyeoma i jego specyficznego poczucia humoru. Liczył, że znajdzie sobie doborowe towarzystwo, ale nikt nie mógł zastąpić mu Tae. On na pewno by go teraz zrozumiał.
— Po prostu daj mi czas do jutra. Odezwę się do ciebie — zapewnił go i tuż po tym przybił piątkę na pożegnanie, pędząc na parking, gdzie czekał na niego Yoongi. Słuchał rockowej muzyki, stukając palcami w skórzaną kierownicę. Po wejściu nastolatka do środka od razu obrzucił go podejrzanym wzrokiem.
— Palisz?
— Mój kolega pali. Tylko dotrzymywałem mu towarzystwa.
— Wolałbym, żebyś w ogóle nie dotrzymywał. Nie chcę martwić twoich rodziców. Zapowiedzieli się, że zadzwonią do nas dziś wieczorem — wyjaśnił, prowadząc w skupieniu samochód, gdy źrenice rudzielca powiększyły się znacząco.
Rodzice. Nie kontaktował się z nimi od czterech dni i tyle w zupełności wystarczyło, żeby się za nimi tęsknił. Na co dzień może nie okazywał im tyle miłości, co powinien, ale bez wątpienia, bardzo ich kochał.
To jak ojciec zabierał go na męskie wyprawy w plener, a mama przedstawiała go swoim psiapsiółkom z dumą, że ma takiego przystojnego syna. Albo jak urządzali sobie niedzielne śniadania i oglądali animowane filmy. Dopiero pod koniec gimnazjum w jego życiu zaczęły mnożyć się nagany i nieobecności, a ich kontakt popsuł się na skutek imprezowania i nowego towarzystwa.
Gdy Yoongi przystawił telefon do ucha, przysiadł na krześle, słuchając uważnie, co ma im do powiedzenia. Czy naskarży na niego, czy powie coś dobrego?
— Cześć! Co u was słychać? Oh, rozumiem. Co u nas? Dobrze, właśnie jesteśmy po obiedzie. Tak, ze wszystkim sobie poradził. To zuch chłopak, ale może będzie lepiej, jeśli sam wam o tym poopowiada. — To mówiąc, odwrócił się wymownie w stronę Jimina i przekazał telefon w jego ręce. Młody wziął głęboki oddech przed rozmową.
— Hej mamo, hej tato! Słyszeliście? Mówiłem wam, że nie macie się czym martwić! — odezwał się radośnie, bawiąc się zawieszonym na szyi identyfikatorem, którego zapomniał zdjąć po powrocie ze szkoły. Oczekiwanie na telefon było ważniejsze.
— Jesteśmy z ciebie bardzo dumni! — Słyszał głos matki poprzedzający słowa ojca. — A jak tam szkoła? Udało ci się w niej odnaleźć?
— Poznałem już nauczycieli i kilku kolegów. Dostałem nawet jednego plusa za aktywność. — Co z tego, że na początku roku każdy takie dostawał. Liczyły się chęci.
— To wspaniale, synku. Od początku wiedzieliśmy, że sobie poradzisz — przyznał jego tata, a on wyszczerzył się do telefonu. Gdyby tu byli, zamknąłby ich w szczelnym uścisku, tak jak to robił przed laty. Obiecał sobie, że zrobi to, gdy już wróci do domu, czego bardzo nie mógł się doczekać.
— To kiedy mnie stąd odbierzecie? Zdążę jeszcze przepisać się do swojej klasy i... — zapytał, chodząc w tą i z powrotem po pokoju. Wiedział, że Yoongi przysłuchuje się jego rozmowie, a mimo to nie miał oporów zapytać rodziców o wyjazd. Jemu także powinno być na rękę, że zostanie sam.
— Jimin, chyba wyraziliśmy się jasno. Nie wrócisz, dopóki nie ukończysz w pełni przynajmniej pierwszego semestru nauki. Nie chcemy widzieć żadnych spóźnień, nieobecności, ani twoich miernych ocen — oznajmił twardo opiekun, a on ścisnął swoje małe rączki w pięści.
— A-Ale mogę... Mogę udowodnić to wszystko na miejscu. Nie muszę mieszkać w Seulu, żeby dobrze się uczyć. Mogę zebrać tam same szóstki!
— Znowu chcesz wrócić do etapu, w którym zastaliśmy cię podczas wakacji? Miałeś już swoją szansę i jej nie wykorzystałeś. Ile razy chcesz to jeszcze powtarzać? — kontynuowała matka, wbijając nieświadomie nóż w młodzieńcze serce.
Jeszcze chwila, a w jego oczach pojawiłyby się łzy.
— Świetnie! Dobrze wiedzieć, że tak wam na mnie zależy. Mogliście od razu powiedzieć, że chcecie się mnie pozbyć! Jeśli tak bardzo mieliście mnie dosyć, trzeba było pomyśleć o tym wcześniej! — Uniósł się, krzycząc do słuchawki. Bolało go serce.
— Jimin! Co ty za głupoty wygadujesz?! — Nie słuchał już tego, co mieli do powiedzenia, bo odłożył telefon na stół i ruszył na górę w stronę swojego pokoju.
Naprawdę nie chciał płakać, ale ilekroć dostrzegał w internecie zdjęcia swoich znajomych, żałował, że nie mógł im towarzyszyć. Chciał być dalej częścią paczki, postrachem liceum u boku swojego najlepszego przyjaciela. A nie samotnym chłopcem w dużym, pozbawionym gwiazd mieście. To nie był jego dom.
— Hej, mały... — Zaraz po pukaniu do drzwi, usłyszał miękki głos wydobywający się zza drzwi. Yoongi zrobił krok w stronę jego łóżka, a on schował twarz w poduszce.
— Zostaw mnie!
— Wiem, że jest ci ciężko, ale-
Chciał wytłumaczyć, jednak przerwał mu wybuch młodszego.
— A właśnie, że nic o mnie nie wiesz! I nie zachowuj się jakbyśmy byli rodziną, bo nigdy do niej nie należałeś — wycharczał, powstrzymując napływające do oczu łzy, chociaż nie mógł zatrzymać ich na zawsze.
Tak szybko jak Yoongi opuścił sypialnię, pierwsze krople skapnęły po policzkach na poduszkę.
...
ja: pisze dramy
także ja: ok, ale chcę, żeby byli już razem
CZYTASZ
Rule of three | yoonmin ✔️
FanfictionŻycie siedemnastoletniego Park Jimina wywraca się do góry nogami, kiedy z uwagi na swoje złe zachowanie i narastające problemy w szkole, rodzice nastolatka zmuszeni są wysłać go do zaufanego przyjaciela rodziny oraz popularnego producenta muzycznego...