And I can't stop | 12

2.3K 347 138
                                    




Nie jesteś gejem.

Nie jesteś gejem.

Nie jesteś...

— Nie wiesz może gdzie się podziały wszystkie białe koszule?

Zamrugał oczami, obserwując jak odziany w parę dżinsowych spodni mężczyzna przemierzył salon i zatrzymał się tuż przed nim. Jedno z ramion oparł na kuchennym blacie, przez co jego muskularne ramię uwydatniło się jeszcze bardziej.

A Jimin zaniemówił.

Od ich zbliżenia, jeśli można tak nazwać wspólne krojenie warzyw, minął tydzień. Tydzień i dwa dłużące się potwornie dni, podczas których chłopak ciężko walczył, żeby nie zrobić niczego głupiego.

Nie miał nawet czasu, żeby sobie ulżyć, bo Yoongi non stop siedział mu na ogonie. To zabierał go na kręgle z Namjoonem i jego chłopakiem, to znowu oglądali razem serial albo mężczyzna upewniał się, że już zasnął.

Jego obecność także nie ułatwiała mu sprawy. O ile na początku traktowali się z dystansem, to teraz coraz częściej dochodziło do sytuacji, w których starszy przytulał go na powitanie po powrocie ze szkoły, bawił się jego włosami podczas oglądania filmu lub zmiękczał jego imię.

Jimin potrzebował porady, kogoś kto pozwoliłby mu ustalić, co się z nim stało. Albo naprowadzi go na właściwą drogę w życiu. Potrzebował Taehyunga, ale chłopak był zajęty sprawdzianami, przez co zmuszeni byli odkładać swoje weekendowe spotkanie na następny tydzień.

— To może ta? — Pociągnął Yugyeoma za ramię, wskazując na stojącą w towarzystwie koleżanek rudowłosą piękność.

Po przekazaniu całej historii koledze z klasy, obaj doszli do wniosku, że rozejrzą się za dziewczyną dla Jimina. Związek z kobietą był jego jedyną szansą na powrót do normalności. Ostatnią deską ratunku na wyleczenie się z tych dziwnych, niepokojących uczuć.

— Dziewczyna szkolnego dilera, nie radzę. — Pokręcił głową, a chłopak opuścił ramiona.

A jeśli żadna nie będzie go chciała? Zostanie sam jak palec, że nawet bezpańskie koty nie będą chciały z nim zamieszkać.

— Yuna jest wolna, ale wątpię, żebyś był nią zainteresowany. To nasza klasowa kujonka.

Słysząc nowe imię wyraźnie się ożywił.

— Yuna? Lubię mądre dziewczyny! — I nim Yugyeom zdołał ostrzec go przed tym, w co się pakuje, było już za późno.

Jimin poprawił osuwający się z jego ramienia plecak i podszedł do siedzącej samotnie przy ławce dziewczyny. Miała na sobie granatowy mundurek, okrągłe okulary i grzywkę zasłaniającą jej brwi. Była słodziutka. Tak, właśnie słodziutka. I musiał ją poderwać.

— Cześć, masz pożyczyć kątomierz? Potrzebuję obliczyć kąt rozwarty w zadaniu domowym. — Chłopak przycupnął na krześle ławkę obok i wyszczerzył się w subtelnym uśmiechu.

— Odrabiasz pracę domową na przerwach?

— Żartujesz? Matematyka to mój ulubiony przedmiot w szkole! Fascynują mnie te ilorazy, kwadraty i cosinusy. — Nieważne, że już teraz nie miał bladego pojęcia, o czym mówi. Ważne, że jego słowa działały, a Yuna zaczęła spoglądać na niego z wyraźnym pożądaniem.

— Myślałam, że jestem jedyną, która tak myśli! Gdy mówię koleżankom, że kocham Archimedesa, to się ze mnie śmieją i mówią, żebym zeszła na ziemię.

— Ach, bidulka. Nie przejmuj się nimi. Nigdy nas nie zrozumieją. Brakuje im do tego inteligencji.— Pogłaskał ją nieśmiało po dłoni. — Yuna, a może chciałabyś wpaść po lekcjach do mnie? Pouczylibyśmy się razem do sprawdzianu i... — Nie zdążył nawet dokończyć zdania, jak szatynka uśmiechnęła się ochoczo.

— Z przyjemnością!

...

Jeśli na początku było mu łatwo przejąć inicjatywę, tak teraz kompletnie nie wiedział, co ze sobą zrobić. Jak tylko weszli do domu (Yoongi wciąż nie wrócił z miasta) rozłożyli książki na stole w salonie i zaczęli powtarzać materiał z kilku ostatnich lekcji. A raczej, to Yuna zajęła się robieniem zadań, bo Jimin ani trochę ich nie rozumiał.

Starał ukryć się swoje zdezorientowanie, przynosząc im wodę, albo miękkie poduszki do oparcia pleców, ale po krótkim czasie zabrakło mu już pomysłów na to, co może zrobić.

— Włączymy muzykę? Nie potrafię myśleć w kompletnej ciszy. — Uśmiechnął się przepraszająco, ustawiając pilotem stację radiową z muzyką klasyczną. Usiadł obok dziewczyny, obserwując jak sporządza notatki w swoim zeszycie i posyła mu zachęcające spojrzenie.

— To może zaczniemy od zadań z rozszerzenia? Miary kątów trójkąta są w stosunku 1:2:3.... — Zamrugał oczami, słuchając polecenia, a słowa docierały do niego z opóźnieniem. Słyszał co nieco o stosunkach, ale to raczej nie miało żadnego powiązania z matematyką.

— Słuchasz mnie? Ach, Jiminssi, musisz się wreszcie skupić.

— Przepraszam, ale prawda jest taka, że nie rozumiem matematyki. Nie, ja jej po prostu nie znoszę! Skłamałem, żebyś chciała się ze mną umówić. Podobasz mi się, a nie miałem pojęcia jak powinienem do ciebie zagadać.

Dziewczyna obserwowała go w milczeniu. Spodziewał się, że za chwilę sprzeda mu siarczyste uderzenie w policzek, wyzwie od kretynów i ucieknie z domu.

A nie, że wybuchnie śmiechem i uśmiechając się słodko skradnie mu równie słodki pocałunek, odcinając chłopakowi przepływ tlenu.

Oderwali się od siebie dopiero w momencie, kiedy usłyszeli głośny trzask drzwi, a naprzeciw nim wystąpił starszy mężczyzna. Nie potrzebował minuty, żeby stwierdzić co stało się w salonie, patrząc na to jak nastolatek w błyskawicznym tempie wyciera swoje usta ze śliny i zabiera dłoń z piersi koleżanki z klasy. Nie tak starał się go wychowywać.

— Hyung? My tylko uczyliśmy się matematyki! — pisnął, a jego policzki przybrały odcień purpury.

Yoongi oblizał w zdenerwowaniu spierzchnięte od mrozu usta, wydając z siebie coś na wzór niezadowolonego pomruku albo prychnięcia i wycofał się z pokoju.

— Matematyka, jasne. Nie przeszkadzajcie sobie.

...

Rule of three | yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz