I left you | 24

2.3K 342 91
                                    

— Ał, ał, ał, ał... Ał!

— Na pewno nie chcesz zostać w hotelu?

Jimin nabrał powietrza, wciskając się w obcisłe rurki.

Poranek nie należał do najprzyjemniejszych, zważywszy na jego problemy ze wstawaniem, chodzeniem i ogólny ból w dolnych częściach ciała, ale mimo wszystko nie zrezygnował, gdy Yoongi wyskoczył do niego z propozycją o powrocie do oceanarium i karmieniu żółwi. W końcu taka okazja zdarzała się raz na milion, a on nie miał pewności, kiedy znowu tu przyjadą, jeśli w ogóle.

Poza tym, nie był jakimś cieniasem, żeby przeleżeć cały dzień w łóżku. Żadna choroba, kontuzja, tudzież przysłowiowy ból dupy, nie były w stanie pokrzyżować mu planów.

— W życiu! Zobaczę te żółwie, choćbym miał się do nich czołgać po ziemi — prychnął, narzucając na siebie puchową kurtkę i mięciutki komin.

Na całe szczęście ich pokój znajdował się niedaleko windy, a od windy dzieliło ich już tylko kilkanaście kroków do wyjścia i trochę więcej do samochodu... Musiał to jakoś przeżyć.

— Co robisz? — spytał, gdy tuż po wyjściu na zewnątrz Yoongi kucnął przed nim, wskazując na swoje plecy.

— Zaniosę cię, wskakuj. — Pociągnął chłopaka za rękę.

— Jesteś pewien? Bo wiesz, nie chciałbym spędzać niedzieli w szpitalu, po tym jak wypadnie ci dysk... — dodał, wahając się nad wspięciem się na jego barki.

— Na twoje szczęście, ważysz tyle co piórko — stwierdził, podnosząc go do góry, co mimo wszystko przyniosło chłopakowi kilka minut ulgi.

Pomimo swojej "niedyspozycji", był dziś cały w skowronkach.

Najpierw ze snu wybudził go apetyczny zapach śniadania przyniesiony przez Yoongiego na tacy prosto do miękkiego łóżka. Później zajadali się wspólnie rogalikami, oglądając serial na telewizorze, aż w końcu szykowali się na powrót do oceanarium.

— O jejku, Yoonie, tylko popatrz jakie one są słodkie! — Jimin nie mógł być szczęśliwszy, trzymając na rękach małe żółwie, karmiąc je niewielkimi rybkami i skorupiakami. — Tego nazwałem Geniusz, a ten drugi to Mochi. Prawda, że ładnie?

— Tylko się do nich za mocno nie przywiązuj. Przypominam ci, że popołudniu wracamy do domu. — Mężczyzna pogłaskał go po głowie, przyglądając się stworzeniom z bliska. Może nie zachwycały go tak bardzo jak Jimina, ale cieszył się, mogąc sprawić mu radość. Widok zadowolonego chłopaka, był wart każdej ceny.

Nie wiedział tylko jak ta mała wyprawa odciśnie się na jego dalszym życiu.

— A może wracając do domu, wstąpilibyśmy do sklepu zoologicznego? W twoim domu zawsze jest tak cicho... No a skoro mieszkamy w nim razem, to ja będę mógł opiekować się nowym zwierzątkiem, a ty...

— Nie ma takiej opcji — uprzedził go starszy, zanim zdążył dokończyć swoją propozycję. — Nie zgodzę się na żadnego chomika, węża, pająka ani papugę. Nie potrzebuję robić z domu przytułku dla zwierząt.

— A taki mały żółwik? No sam pomyśl. Nawet nie odczułbyś jego obecności. Trzymałbym go u siebie w pokoju, nie wychodziłby poza akwarium. No proszę! — Popatrzył na mężczyznę słodkimi oczami, ten zaś podparł dłonie na biodrach, wzdychając ciężko.

— I co ja z tego będę miał?

— Czyste sumienie? Albo... Jakoś ci się jeszcze za to odwdzięczę.

— Jakoś?

— Taka świąteczna niespodzianka... Ale nie dowiesz się, dopóki go nie dostanę! — W końcu Jimin zawsze dostawał, to czego chciał.

...

Chodząc po prawdopodobnie największym sklepie zoologicznym w Seulu, Yoongi nie mógł nadziwić się jak wiele artykułów potrzebowały takie małe gady. Chłopak od dobrej godziny latał wokół półek, wrzucając do koszyka rzeczy niezbędne na wyprawkę dla nowego pupila, mimo że nie zdążyli nawet dobrze się nad nim zastanowić.

Tu także nie mieli łatwego wyboru, przyglądając się najróżniejszym gatunkom płazów i gadów, papużek falistych i tych skrzeczących na uchem kakadu. Albo małemu wybiegowi z kociętami, które wylegiwały się na zamontowanych aż do sufitu drapakach. I tych małych, słodkich pieskach podlatujących do szkła, w nadziei na to, że któryś z klientów przygarnie go do domu.

— Jesteś pewien, że nie wolisz królika? Albo kota. Przynajmniej miałbym pewność, że go nie rozdepczę. Albo jego, patrz jak wesoło merda ogonkiem. — Yoongi przyjrzał się z uśmiechem podążającemu w jego stronę czworonogu w kolorze mlecznej czekolady.

— Wygląda jak miniaturowa owca — podsumował go jednym zdaniem chłopak, otrzymując w zamian ciche parsknięcie.

— Sam jesteś owca. To rasowy pudelek. Chciałem mieć kiedyś takiego... Zawsze jak byłem mały, marzyłem o psie — wyznał, a na jego twarz wypłynął jeden z tych uroczych, gumisiowych uśmiechów, których znowu Jimin nie miał okazji podziwiać tak często.

— To dlaczego go nie miałeś?

— Rodzice uważali, że to strata pieniędzy, a jak już się od nich wyprowadziłem, okazało się, że Hoseok jest uczulony i musiałem z niego zrezygnować. Najwyraźniej nie był mi pisany.

Nastolatek przygryzł wargę. Spojrzał na koszyk, potem na psa, później znowu na Yoongiego, a jego serce zabiło szybciej.

— Weźmy go — zaproponował po chwili, a starszy popatrzył na niego zaskoczony.

— Nie chcesz żółwia?

— Ucieszę się z każdego zwierzęcia, a pies był twoim marzeniem.

— Nie musisz rezygnować ze swoich planów ze względu mnie.

— Ale chcę. Żółwie tak czy siak spędzą resztę swojego życia w wodzie albo akwarium, a on... Nie zasługuje na to, żeby spędzać święta w klatce — przyznał, za co Yoongi z czułością przygarnął go w swoje ramiona.

— I za to właśnie cię kocham.

...

Ale jak to mamy dziś (jutro) urodziny Taehyunga... co, gdzie, jak, kiedy ten czas zleciał O.o

poszukuję ziomka, który będzie feelsował ze mną do dram, yoonminowych momentów i komentował filmiki na yt, bo nikt nie ogląda tego, co im polecam, ok... Ale jakby ktoś z was miał ochotę poznać się jeszcze przed końcem roku, to zapraszam~

Rule of three | yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz