We ain't ever getting older | Epilog

2.5K 401 166
                                    


Chyba nic nie łączy lub nie dzieli ludzi tak mocno jak wspólne mieszkanie. Dzielenie jednego pomieszczenia przez kilka, kilkanaście miesięcy i lat. Toczenie kłótni o zajmowanie czasu w łazience, zdradliwy, pusty karton po mleku stojący w lodówce, czy niewyniesione śmieci.

A kiedy człowiek się do czegoś przyzwyczaja, to prędzej czy później jego czujność ulega osłabieniu. Bo kto normalny zerwie ze sobą przez jeden, drugi, czy trzeci nieumyty talerz po obiedzie? Albo przez jeden wieczorny powrót do domu o piątej rano.

Albo przez głupi pomysł na urodziny...

— Urządźmy mu przyjęcie niespodziankę! — zaproponował podekscytowany Taehyung, gdy wraz z Jinem, Namjoonem, Kookiem i Jiminem zebrali się w salonie pod nieobecność Yoongiego, który dwa dni temu wyjechał do Japonii na muzyczną galę. Nastolatek w tym czasie został sam w domu z Holly'm i kombinował, co sprezentować mu na tak ważny dzień.

— Mam lepszy pomysł. — Uśmiechnął się zawadiacko, wyciągając zza pleców klucz, a reszta przyjrzała mu się z dozą nieufności.

— Nie wiem, czy chcę wiedzieć co to — mruknął pod nosem Tae, na szczęście Jimin szybko zjawił się w odpowiedzią.  

— To klucz do studia Yoongiego! Dorobiłem sobie zapasowy na wszelki wypadek. Pomyślałem, że skoro wraca jutro rano, to zrobimy mu niespodziankę i wynajmiemy ekipę remontową.

— Chim, lepiej odłóż to na miejsce, póki masz okazję — poradził mu Namjoon.

— Niby dlaczego?  

— On wie, co mówi. Zadzierasz ze złą stroną mocy. — Jungkook nabrał powietrza do płuc, ale nastolatek zignorował ich przerażone miny.

— Wyluzujcie, niczego mu nie popsuję! Dodamy tylko kilka nowych rzeczy. Skoro siedzi w tej dziupli przez cały sezon, zapewnimy mu chociaż godne warunki do życia. Całą odpowiedzialność biorę na siebie.

— To my pojedziemy zrobić zakupy, a ty tu sobie buduj! — Jin poklepał go po ramieniu, natomiast Taehyung po krótkiej wymianie spojrzeń z Jungkookiem, uścisnął go na pożegnanie.

— Byłeś dobrym przyjacielem... Nigdy cię nie zapomnę.

— Wy tak na serio? Boicie się tego liliputa? Przecież on jest tylko dwa centymetry wyższy ode mnie! Już widać, że zaczyna się kurczyć!

— A co z zasadami? Nie boisz się, co zrobi, jak się na ciebie wkurzy? — Przyjaciel skrzyżował ramiona na piersi.

— Nie znasz życia. Zasady są po to, żeby je łamać!

...

Nikt nie przewidział, w jakim stanie następnego dnia Yoongi zjawi się w domu, ale jedno było pewnie. Ponura atmosfera zawisła w powietrzu, od kiedy pojawił się w salonie. Jimin jako pierwszy wyszedł naprzód, żeby się z nim przywitać. W końcu zdołał przyzwyczaić się już do humorków mężczyzny, a i miał swoje sposoby jak sobie z nimi poradzić.

— Hej, Hyungie. Jak ci minęła podróż, wyspałeś się? — Uśmiechnął się słodko, gdy mężczyzna na wejściu zmierzwił mu włosy. Przywitał się z przyjaciółmi i usiadł zmęczony na kanapie.

— Chciałbym. Mieliśmy godzinę opóźnienia, jakiś dzieciak hałtował przez cały lot, a na miejscu podali mi paskudną kawę. Nigdy więcej nie polecę strefą ekonomiczną.

— To teraz na pewno poprawi ci się humor, bo przyszykowaliśmy dla ciebie coś specjalnego! — To mówiąc, dał znać Namjoonowi, żeby wnieśli tort i całą grupą zaczęli śpiewać mu sto lat. 

— Nie powiem, że się tego nie spodziewałem, ale dziękuję.

— Mojego prezentu na pewno się nie spodziewasz! — zaśmiał się z przekonaniem Jimin, a reszta chłopaków zamarła w bezruchu.

— Nie mamy pojęcia, o czym on mówi! — wyjaśnił szybko Jungkook, podczas gdy Jimin pociągnął Yoongiego za rękę w stronę korytarza. Reszta zaciekawiona reakcją poszła za nimi.

— Tchórze. Chodź, Hyung. Musisz koniecznie to zobaczyć! Tylko najpierw zamknij oczy. — Upewnił się, że mężczyzna zasłonił sobie twarz rękami i na pewno nic nie widzi.  

— Już?

— Nie podglądaj! Wchodzimy do środka i... Teraz!

Yoongi otworzył oczy, a wszystko wokół spowiła grobowa cisza. 

— Jimin, co to jest?

— To my już was zostawimy... — Namjoon wycofał się z pozostałymi do salonu, zamykając za nimi drzwi.

— Prezent z okazji twoich urodzin. Wszystkiego najlepszego! — wytłumaczył mu z radością, jednak starszy daleki był od szczęścia.

— Nie, pytam, co to jest?! Gdzie się podziało moje studio?! Co to za kolory?! Co się stało z moim biurkiem?! — Podniósł głos, sprawiając, że nastolatek skulił się w sobie.

— N-No, ale z-zobacz. Ja go tylko trochę ulepszyłem...

— Ulepszyłeś? Czego z "nie masz wstępu do mojego studia" nie rozumiesz? Nie potrzebowałem, żebyś cokolwiek w nim zmieniał!

— Traktujesz to miejsce jak świątynię! Przecież niczego nie popsułem! — Tym razem to on przeszył studio krzykiem, zaciskając dłonie w pięści. — Chciałem tylko, żebyś czuł się w nim dobrze, a wystrój tylko trochę uległ zmianie. Widzisz? Masz teraz takie ładne zapachowe świeczki, nowy fotel i kanapę... Ekspres do kawy od Jungkooka, figurki od Namjoona i jakieś bohomazy od Tae. A tu masz nasze wspólne zdjęcie. Naprawdę chciałem cię uszczęśliwić i myślałem, że podołam. — Zasmucił się, gdy brunet pomasował się po czole.

— Wiem, przepraszam. — Pogłaskał go delikatnie po plecach. — Jestem trochę wymęczony tą podróżą i za bardzo wziąłem to do siebie. Nie zrobiłeś nic złego. Po prostu, to moje miejsce pracy i nie chciałbym, żeby coś się zniszczyło.

— O to się nie martw! Wstawiliśmy nowe drzwi akustyczne z czytnikiem linii papilarnych! Nikt się przez nie nie przeciśnie. Z wyjątkiem ciebie — powiedział zadowolony z własnego pomysłu. Wiedział, że starszy przekona się do jego zmiany. Zwłaszcza, gdy w jego ręce wpadły nowe gadżety, nie był w stanie ukryć przed nim tego wewnętrznego podekscytowania. No i czego nie wybacza się z miłości? 

— Akustyczne? Czyli mogę zamknąć cię tu za karę i nikt nie usłyszy twoich krzyków? — Uśmiechnął się nagle z psychopatycznym uśmieszkiem i podszedł bliżej, zmuszając chłopaka do zajęcia miejsca na fotelu, który z obu stron otoczył swoimi ramionami.

— Ale jaka kara? Myślałem, że prezent ci się spodobał... — Jimin rozejrzał się spanikowany dookoła. Czy właśnie wkopał sam siebie w pułapkę, z której wyjść mógł za pozwoleniem Yoongiego?

— Potraktuj to jako podziękowanie, kotku. — Przejechał kciukiem po linii szczęki i bez najmniejszego oporu wpił się w usta. 

Tego walniętego, wkurzającego, wrednego dzieciaka, dla którego parę miesięcy temu stracił głowę.              

____________

Cięcie! *klask, klask* Yoonminy wam się kłaniają, a ja dziękuję, że poświęciliście czas na przeczytanie tego luźnego opowiadania. Mam nadzieję, że dobrze się tutaj bawiliście, tak jak ja przy pisaniu i wymyślaniu tych komicznych scen.

29.10.18-03.01.19

Rule of three | yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz