That we beat to death in Tuscon, okay | 27

1.9K 329 110
                                    


— Czy ty musisz wiecznie rozwalać się na moim łóżku?! — jęknął poirytowany, gdy Taehyung rozleniwiał się na jego kolorowej pościeli z superbohaterami i chrupał swoje ulubione Doritosy do lecących w telefonie vlogmasów.

— Cichaj, zaraz pokażą, co znajduje się w dwudziestym okienku kalendarza adwentowego z Body Shop. A w dzisiejszym odcinku mają kupić choinkę!

— Fascynujące. — Wywrócił oczami, bo poza nowymi skinami do Overwatcha, klimat świąt jakoś niespecjalnie za nim przemawiał, toteż nie mógł ukryć zadowolenia.

Bo wszystko znowu było na swoim miejscu.

On, pan miś i Shawn Mendes uśmiechający się do niego z plakatu.

Jimin czuł, że żyje, sącząc swoje ulubione mleko waniliowe i obserwując, niby przypadkiem, dom swojej sąsiadki, Bomi, która w towarzystwie drugiej dziewczyny lepiła bałwana na podwórku. W pewnej chwili jej wzrok skierował się w stronę okna, w którym dostrzegła znajomego chłopaka. Ten mimo początkowego zmieszania, pomachał im wesoło na przywitanie. Ku jego zaskoczeniu po kilku minutach usłyszał pukanie do drzwi, a przed nimi pojawiły się dwie urocze brunetki.

— Hej, Chim! Nie spodziewałam się, że do nas wpadniesz. — Bomi przytuliła go na powitanie z szerokim uśmiechem na twarzy. — Jak było w Seulu?

— Więc uhm, pewnie słyszałyście co nieco o gali?  

— No jasne! Ty i Taehyung wyglądaliście ekstra! — wtrąciła jej dziewczyna, a chłopak podrapał się ze zmieszaniem po karku.

— Naprawdę tak sądzicie? Tae, przyjdź  tu natychmiast! — zawołał w stronę pokoju i oparł się o drzwi. — A w Seulu było naprawdę... Fajnie. Tak, fajnie.

— Tęsknisz za swoim chłopakiem? — Mrugnęła do niego porozumiewawczo, a chłopak otworzył usta ze zdumienia. — Zasmuciłeś się, gdy to powiedziałeś. Też tak mam, gdy Yoo wyjeżdża do swoich bliskich.

— Ja wcale nie...  

— Co chciałeś? O, cześć, dziewczyny! — Odetchnął z ulgą, gdy Taehyung dołączył w końcu do ich grona i rozmowa o jego życiu w Seulu zeszła na drugi plan. Dziewczyny zaproponowały im, żeby wyszli razem na dwór, więc resztę popołudnia spędzili, rzucając się śnieżkami i kończąc lepienie bałwana, przy którym zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie.

Później Taehyung wrócił do siebie, tłumacząc, że musi wystroić się przed przyjazdem Jungkooka, z którym jeszcze przed świętami wybierał się na swoją pierwszą, oficjalną randkę. Najwyraźniej piosenkarzowi niestraszne było wszczynanie skandali, a i zamierzał zabrać się za ich związek pełną parą tak, że nawet dzieląca ich odległość nie miała szans stanąć im na drodze.

Jimin natomiast znowu został sam ze swoimi myślami i pudełkiem świątecznych ciasteczek. Myślał o tym, co Yoongi powiedział mu na pożegnanie i kilku miesiącach spędzonych razem pod jednym dachem. Zaczął przeglądać ich wspólne zdjęcia, uśmiechając się pod nosem na widok uwiecznionych momentów. Kilka razy udało mu się nawet sfotografować Yoongiego w czasie jego snu. Wspólne wyprawy do restauracji, spotkania z Namjoonem i Jinem, wschód słońca nad zatoką, spacery z Min Holly. To wszystko zapisało się głęboko w jego sercu i nie miało zamiaru go opuszczać, doprowadzając nastolatka do napływu emocji.

Nie zauważył, kiedy po jego policzkach zaczęły spływać łzy, a w rękach znalazł się miś podarowany mu przez Yoongiego. Wtulił go mocno w swoje ciało, nabierając kilku głębszych wdechów. Mógł zapewniać się w nieskończoność o swoim szczęściu z powrotu do domu, ale zasypianie samotnie w łóżku nigdy nie było dla niego takie dołujące. 

Yoongi miał rację. To wszystko, co powiedział mu przed wyjazdem. To, o oszukiwaniu siebie i udawaniu. O tym, jak chciał zaimponować dziewczynie i stać się gwiazdą szkoły. Jak zacząć pić i palić, żeby wyrobić sobie "lepsze zdanie". I jak urządził imprezę, przez którą jego najlepszy przyjaciel skończył w szpitalu. To nie był on, tylko ktoś, kim chciał być.

Otarł łzy, gdy usłyszał, że rodzice wrócili już do domu. Jeszcze przed wyjściem rano do pracy uprzedzili go, że przyjmują dziś gości i ma się ładnie ubrać, dlatego przejrzał się po raz ostatni w lustrze, poprawiając włosy w kolorze ciemnego brązu, gdyż zaraz po przyjeździe pozbył się ze swojej głowy wściekłej pomarańczy.

Wyszedł na korytarz, przyglądając się nowo przybyłym gościom. Jego rodzice mieli w zwyczaju przyprowadzać do domu znajomych wraz z dziećmi. Nie zdziwił się więc zbytnio, dostrzegając przed sobą młodą i pięknie ubraną nastolatkę.

— Jimin, przywitaj się! Państwo Chung bardzo chcieli cię poznać. Ich córka Eunbi także wybiera się na prawo. Jestem pewna, że przypadniecie sobie do gustu. — Nastolatek ukłonił się nieznajomej parze, a następnie zerknął kątem oka na dziewczynę.

Gdyby poznali się parę miesięcy temu, byłby nią oczarowany, bo i owszem, była atrakcyjna. Miała delikatne rysy twarzy, nie nadużywała makijażu, a podczas kolacji uśmiechała się tak uroczo, że bez problemu zdobywała sympatię innych ludzi. Była też dość rozgadana.

— Czy to perfumy Shawn'a Mendesa? — zapytał od niechcenia, wyczuwając znajomy zapach, gdy po jedzeniu zostawili dorosłych samych i weszli do jego pokoju. W zasadzie nie wiedział, co mieli tam razem robić, ale to i tak było lepsze od siedzenia w salonie i słuchania dyskusji o polityce.

Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało, poprawiając swoje włosy.

— Skąd wiedziałeś?

— Testowanie perfum to moje drugie życie. — Wzruszył ramionami, przypominając sobie jak w zeszłym tygodniu spędził z Tae godzinę w drogerii, aby przekonać się, czym według plotkarskiej strony, pachną członkowie popularnej grupy k-popowej.  

— A co jest pierwszym?

— Fotografia — przyznał, uśmiechając się pod nosem, bo nic nie było w stanie przebić jego pasji. Od dziecka marzył o robieniu zdjęć na większą skalę, a gdyby nie oczekiwania rodziców już dawno zapisał się do szkoły artystycznej. Wierzył, że jakimś cudem swojego szczęścia spróbuje na studiach.

— Wiesz, do tej pory nie lubiłam chodzić na kolację ze swoimi rodzicami. Zawsze poznawałam na niej jakiś dziwnych chłopców, ale ty jesteś inny. Lubię cię. — Podsunęła się bliżej, na co chłopak zaśmiał się i odgarnął swoją grzywkę.

— Ja też. — Spojrzał prosto w jej oczy. Jego serce nawet nie zadrżało. Nie czuł nic z wyjątkiem perfum i szamponu do włosów. Żadnej chemii, żadnego podekscytowania.

— Naprawdę? — Brunetka nachyliła się w jego stronę. 

I to był ten moment, w którym Jimin postanowił zakończyć całą tę szopkę, odsunąć się, a następnie westchnąć ciężko.

— Bo uświadomiłaś mi dzisiaj jedną, bardzo ważną rzecz.

— Jaką?

— Wolę chłopaków.

...

głupi czy głupi?

Rule of three | yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz