As the day I met you | 22

2.4K 368 81
                                    


— Daleko jeszcze?

— Pytałeś o to jakieś pięć minut temu.

— I miałem nadzieję, że w tym czasie dojedziemy do celu! Powiedziałbyś coś wcześniej, to przynajmniej spakowałbym ubrania — mruknął z niezadowoleniem, wciskając się w przednie siedzenie. Miał wrażenie, że jeszcze kilka minut, a pas bezpieczeństwa przyrośnie mu do brzucha. Jedzenie fast foodów w trasie nie było jednak dobrym pomysłem.

— Ale nie! Pan Min Geniusz Yoongi wie lepiej! — kontynuował swoje żale, usiłując złapać zasięg. Kto by pomyślał, że na autostradzie zbraknie mu internetu. Chociaż obecnie ciężko było nazwać to autostradą, skoro dookoła nich rosły same łąki i lasy. A co jeśli Yoongi chciał go sprzedać na czarnym rynku? Nie, to bez sensu. Po ilości spożytych energetyków, kawy i chipsów, jakie przetrawił w ciągu swojego całego życia, w tym także oleju palmowego, raczej marny był z niego dawca.

— Po co spędzać wolne w domu jak można rozkraczyć się autem na jakimś zadupiu... — Pochylił głowę, machając nogami pod siedzeniem. — Stary, uparty grzyb...

— Słyszałem to.

Uśmiechnął się złośliwie, chcąc dopowiedzieć coś jeszcze, ale jego uwagę zwróciła właśnie jedna z tablic informacyjnych prowadzących do miasta.

Chwila, to miasto skądś już kojarzył. I te bloki, budynki, sklepy...

Yoongi niezauważalnie uniósł kąciki ust do góry.

— S-Skąd wiedziałeś? — zapytał go, nie mogąc oderwać wzroku z widoku na zewnątrz. Nagle jego serce przyśpieszyło, usta otworzyły się w niedowierzaniu. Nie był w tym miejscu tyle czasu, ale niemal codziennie potrafił podróżować do niego swoimi myślami. 

Wciąż pamiętał ten dom, ten zapach, tę starą plażę, która przypominała mu o jego dzieciństwie.

— Pamiętasz dzień, w którym robiliśmy porządki? Widziałem twoje listy.

— Ostatni raz byłem tu chyba z pięć lat temu. Rany, to przerażające. — Poczuł jak po ciele przechodzą go dreszcze. Nie miał już żadnych wątpliwości, co do tego gdzie kierował się Yoongi. — Mówiłeś moim rodzicom o tym, że wyjeżdżamy? 

— Nie i nie zamierzam. 

— Co roku obiecywali mi, że tu przyjedziemy... — Wbił paznokcie w materiał swoich spodni. Nie potrafił ruszyć się z miejsca, gdy zaparkowali przed niebieściutkim domem. Nic się przez te lata nie zmienił. Tylko Jimin dorósł, lecz jego serce dalej biło w tym samym rytmie.

— Hej, głowa do góry. — Yoongi stuknął go pocieszająco w ramię. — No dalej, na co jeszcze czekasz? Przywitaj się! — Kiwnął głową w kierunku drzwi, a dzieciak w końcu go posłuchał. Z zapłakaną twarzą wybiegł z auta w stronę drzwi, do których zapukał parę razy, aż ze środka nie wyjrzała do niego starsza kobieta.

— B-Babciu! — Rzucił się jej w ramiona równie mocno, jak miał to zwyczaj robić w przeszłości. Tak bardzo się za nią stęsknił.

— Och, Jimin-ah. Cieszę się, że mogę cię w końcu zobaczyć!

...

Nie widzieli się pięć lat. I dokładnie tyle zajęło Jiminowi zrozumienie jak bardzo brakowało mu tej kobiety w swoim życiu. Od kiedy babcia przeprowadziła się z ich miasta do swojego rodzinnego domu, chłopak nie miał szans się z nią zobaczyć. Nawet mama, która była przecież jej córką, wydawała się zupełnie omijać ten temat, przekładając obiecany wyjazd syna do babci na kolejny rok i następny, i następny.

— Przepraszam, że nie udało mi się przyjechać wcześniej — powiedział, gdy zostali sami w kuchni. Yoongi zdecydował się w tym czasie wybyć do sklepu na drobne zakupy. I tak szukał wymówki, by zapewnić im trochę czasu dla wyłącznie dla siebie.

— To nie twoja wina, skarbie. Rodzice są zapracowani, a ty masz szkołę. To normalne, że brakuje ci czasu na spotkania z babcią. Doceniam to, że wciąż o mnie pamiętasz, piszesz do mnie listy i dzwonisz, by złożyć życzenia na urodziny... — mówiła z troską w głosie, głaszcząc go po włosach, przez co młody rozkleił się już na dobre.

— No już nie płacz. Opowiedz babci, gdzie wyrwałeś takiego kawalera! — Starała się zająć czymś uwagę chłopca. Podziało, lepiej niż się tego spodziewała.

Jiminową twarz szybko oblały czerwone rumieńce.

— Babciu! To nie tak jak myślisz... Nie jestem gejem, naprawdę! — próbował się wytłumaczyć, czym doprowadził kobietę do śmiechu. 

— Kochany mój, przecież ty już w przedszkolu podkochiwałeś się w jednym chłopczyku! Ładny był. Miał takie kręcone loczki i elegancką koszulę, nie pamiętasz? Cały czas mi o nim świergotałeś! A potem okazało się, że poszliście razem do szkoły. Jak mu było? Tae... Tae...

— Taehyung?! A-Ale babciu, Taehyung to tylko mój przyjaciel! A Yoongi sam zaproponował, że się mną zajmie, od kiedy rodzice wysłali mnie do Seulu. Poza tym, jest starszy ode mnie i...

— Starszy? Wnuczku, żebyś ty wiedział w jakim ja byłam wieku jak pierwszy raz poznałam się z twoim dziadkiem. Był piętnaście lat starszy! Mama prawie urwała mi za to głowę. Ale później na świecie pojawiła się twoja mama i wojna dobiegła końca, a i ja byłam już starsza i odpowiedzialna. Wiek nie ma znaczenia, jeśli bardzo kogoś kochasz — dodała, zerkając na jego zarumienioną twarz, a Jimin w milczeniu przemyślał jej słowa. Ani razu nie przyszło mu jeszcze do głowy, że mógł zakochać się w Yoongim. Czym była miłość?

— Kupiłem składniki na naleśniki i nutellę, tak jak chciałeś! — Gdy babcia siedziała w salonie, oglądając nowy odcinek swojego ulubionego tureckiego serialu, Jimin ruszył z fotela do kuchni, żeby powitać się z mężczyzną. Obserwował jak wypakowywał zakupy z siatek.

— Nie mieli tylko dżemu truskawkowego. Mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczysz. Jimin? — Zamarł, gdy poczuł jak te małe, pulchniutkie rączki zaciskają się wokół jego talii, a głowa chłopaka przytula się do jego piersi.

— Nie opuszczaj mnie, proszę — wyszeptał cichutko, zwiększając swój uścisk.

— Ale o co...

— Po prostu obiecaj. Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz — zapłakał w materiał jego bluzy.

A Yoongi w odpowiedzi otoczył go ramionami, całując w czubek głowy. Nie było innej odpowiedzi niż...

— Obiecuję. — I bez względu na wszystko, zamierzał tej przysięgi dotrzymać.

...

Rule of three | yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz