We ain't ever getting older | 20

2.2K 362 128
                                    


— Nienawidzę go. T-Tak bardzo go n-nienawidzę! — Ściskał w rękach zmiętą chusteczkę, a po jego rozgrzanych policzkach spływały równie gorące łzy. 

Nie sądził, że ujrzenie Yoongiego w towarzystwie Hoseoka zada mu taki cios, ale po zamknięciu się w łazience, nie mógł okiełznać swoich emocji. Był zdenerwowany, zawiedziony i wściekły na samego siebie, że dał mu się tak zwyczajnie omamić. Wkopać w coś, co od początku skazane było na porażkę.

Bo jak on to sobie wyobrażał? Że jakiś dorosły mężczyzna po przejściach i czteroletnim związku na karku będzie w stanie potraktować go na poważnie? Co więcej, że będzie w stanie go pokochać? Nonsens.

— Ja wiem, Jimiś. Wszyscy ci dominanci są do dupy. Naoglądają się pornoli, a potem myślą, że są wielkimi samcami alfa. Że my bottomy będziemy dla nich na każde zawołanie. Co za seksizm— westchnął ciężko Taehyung i pogłaskał go po włosach. Miał ochotę przerobić tego frajera, Yoongiego na płaszcz albo nową parę butów.

— A-Ale ja nie jestem bottomem — wtrącił cicho rudzielec, ocierając policzki.

— Ach mój słodki i niewinny przyjacielu. Muszę cię jeszcze wiele nauczyć! Czekałem latami, aż będę mógł wprowadzić cię w świat tęczowego raju. Ale najpierw ogarniemy tego twojego, więc nie ruszaj się stąd, idę tylko po Kooka! — oznajmił, a po otrzymaniu krótkiego skinięcia, opuścił łazienkę w poszukiwaniu swojego chłop... Jungkooka.

Jimin został więc sam. Stojąc przed białą umywalką, wpatrywał się w swoje marne odbicie. A może to tylko wina światła? Cała ta gala była jedną wielką porażką. Zaczynał coraz bardziej żałować tego, że się na niej zjawił. 

— Trema przed występem? — zagadał go nieznajomy mężczyzna, który dopiero co wszedł do środka. Jimin obserwował jak w skupieniu poprawiał pasma swoich niebieskich włosów, a odkryte mięśnie ramion napinały się za każdym razem, gdy ten unosił rękę. 

— N-Nie w-występuję. Przyszedłem tylko pooglądać galę.

— Naprawdę? A głowę dałbym sobie uciąć, że gdzieś już cię widziałem! Masz takie urocze oczka i nosek. Przypominasz mi mojego młodszego braciszka. — Zmrużył oczy, wydając z siebie wesoły chichot, a Jimin pierwszy raz od zamknięcia się w łazience, nie myślał już o płaczu. Jakby jego ciało odruchowo uspokoiło się, wyczuwając przyjazną aurę.

— Na scenie? Nie, t-to nie dla mnie. Za bardzo się tego boję, przeraża mnie tłum widzów — odpowiedział po chwili, pociągając nosem i wycierając nos chusteczką. 

— Każdy strach da się przełamać. Tak między nami, ja tu przyszedłem wyłącznie dlatego, że po zakończeniu podają dobry ramen. Hoseok.

— Słucham? — Skontaktował dopiero po chwili. Nie mógł poradzić nic na to, że w tym momencie imię kojarzyło mu się tylko z jedną osobą. 

— To moje prawdziwe imię. Ale na scenie mówią na mnie Wonho. — Przedstawił mu się ze szczerym uśmiechem i podał rękę na przywitanie. 

— Jimin, po prostu Jimin.

— To może chciałbyś usiąść z nami? — zaproponował. — Przedstawię cię chłopakom z zespołu. Oni będą wiedzieć jak poprawić ci humor. Tylko uważaj na Minhyuka, to rasowy zboczeniec.

— Sam nie wiem... A nie będziecie mieć przeze mnie problemów?

— Problemów? Co się martwisz! Najwyżej zostaniesz naszym wsparciem wokalnym.

— A w sumie, to z chęcią się wybiorę — odparł i po krótkim przejrzeniu się w lustrze, upewniając się, że jego twarz nie przypominała pomidora, wyszedł z Wonho na zewnątrz. Najwyżej po drodze wytłumaczy się Tae i Jungkookowi, że zmienił plany. Byle tylko nie spotkał po drodze tego dupka.  

— Jimin, wszędzie cię szukałem! — Już prawie udało mu się przedrzeć niezauważonym z tłumu, gdy czyjaś ręka stanowczo przyciągnęła go do siebie. Jimin wstrzymał powietrze, słysząc znajomy głos za swoimi plecami. O wilku mowa.

— Tak? A to niepotrzebnie, bo świetnie się bawię. Wonho powiedział, że zapozna mnie ze swoim zespołem.

— W takim razie, czy mógłbyś się teraz z nimi pożegnać? Taksówka już na nas czeka.

— Właściwie to... Wcale mi się nie spieszy, zostanę. Ale ty możesz jechać, jeśli masz już dosyć. — Uśmiechnął się sztucznie w jego stronę.

— Chyba się nie zrozumieliśmy. Wracasz ze mną do domu. W tej chwili.  

— To chyba ty mnie nie zrozumiałeś. Nigdzie. Z tobą. Nie jadę.

— Nie rób przedstawienia. Wracamy, czy tego chcesz, czy nie.

— I może wyprowadzisz mnie siłą? — Oparł rękę na biodrze z wyzywającym spojrzeniem. Towarzyszący im nieopodal chłopak uśmiechnął się tylko niezręcznie w ich stronę. Wolał nie zadzierać z parą zakochanych, wystarczyło, że znosił jedną w swoim własnym zespole. 

— To w sumie nie najgorszy pomysł — stwierdził Yoongi, zwiększając uścisk na jego ramieniu. Nawet jeśli byli podobnego wzrostu, był zdecydowanie silniejszy od nastolatka, który nie miał szans się mu postawić.

— Yoongi Hyung! — jęknął z niezadowoleniem, jednak zrezygnował z dalszego siłowania się z mężczyzną, nie chcąc robić zbędnego zamieszania wśród gapiów. Jeszcze tego brakowało, żeby wywołali jakiś skandal. Przecież strony plotkarskie tylko na to czekały.

Przez resztę drogi nie odezwali się do siebie słowem. Jimin celowo przycisnął ciało do okna, żeby siedzieć jak najdalej Yoongiego. Miał żal o to co zobaczył, a z drugiej za mało odwagi, żeby mu to bezpośrednio wygarnąć. Jedyne o czym marzył, to jak najszybciej zniknąć mu z oczu.

— A ty gdzie? — Starszy podążył za nim wzrokiem. Jak tylko weszli do domu, Jimin czym prędzej rzucił się do ucieczki. Nie miał ochoty na rozmowę i nie chciał pozwolić, żeby puściły mu nerwy. 

Koniec z uleganiem, pocałunkami i dalszym życiem w kłamstwie. 

— Na górę. Przecież i tak zaraz dostanę szlaban. — Zrobił krok w stronę swojego pokoju, gdy Yoongi przytrzymał go za ramię. Niechętnie obejrzał się w jego stronę.

— Dlaczego taki jesteś? Myślałem, że wszystko się między nami ułożyło.

— To źle myślałeś, a teraz mnie puszczaj! — Próbował wyrwać się z jego uścisku, ale na nieszczęście starszy nie chciał mu odpuścić.

— Jimin-ah, spójrz na mnie — poprosił spokojnym głosem, kładąc dłoń na jego chłodnym policzku, ale chłopak nie chciał go już słuchać.

— Powiedziałem ci, że masz mnie nie dotykać! — Odtrącił jego dłoń z podniesionym głosem. Nie chciał pokazać mu jak bliski był płaczu, a z każdą chwilę coraz ciężej kontrolował swoje nerwy. —Nie jestem twoją zabawką, słyszysz?! Nie wykorzystasz mnie po raz drugi. A jeśli tak bardzo potrzebujesz się na kimś wyżyć, to idź zabawiać się z Hobim Hyungiem. Przecież go kochasz...

Minutę później siedział zamknięty w swoim pokoju, tłumiąc szloch w poduszkę i wsłuchując się w odjeżdżający z podjazdu samochód. Yoongi naprawdę go zostawił.

...

Znacie to uczucie, kiedy wyobrażacie sobie jakąś scenę w waszym życiu, bo i tak wiecie, że nigdy się ona nie wydarzy? To lepiej nie prowokujcie losu, bo ten ziomek jednak przychodzi :))

Rule of three | yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz