Rozdział 3

171 7 2
                                    

Martin

- Martin, gratuluję wygranej.- byłem pewny że wygram, w końcu Dean nie miał dużych szans na wygraną. Dumny ze swojego zwycięstwa idę opić wygraną a szczególnie to, że Nastya wychodzi ze szpitala.

***

- Jak Wam się układa Marti z tą, jak to tam jej było? -  zaciskam szczękę słysząc czując niewygodny dla mnie temat. .
- Czy to ważne? - uśmiecham się sztucznie jednak Seth oczekuje ode mnie   odpowiedzi. - Jest okej.
-Okej? Czemu nie zabierasz ją ze sobą?No w końcu jesteście parą. Trzymanie za ręce, pocałunki i inne duperele.- przewracam ironicznie oczami, dając mu do zrozumienia żeby odpuścił.Jednak chłopak nie daje za wygraną, wpatruję we mnie swoje ciemne oczy, czekając na odpowiedź.
No chyba nie powiesz mu ze przez ciebie wpadła w śpiaczke, tak? I że po tak długim czasie wreszcie wraca do żywych?
-Wyszła z koleżankami na zakupy czy coś tam - rzucam, nie myśląc nawet nad sensem moich słów. Mam jedynie nadzieję, że odpuści. Na szczęście chłopak kiwa głową w geście zrozumienia i upija whiskay.
Nie chce żeby wiedzieli co jej zrobiłem. Nie chcę żeby ktokolwiek o tym wiedział.

-Nastya! Słyszysz mnie? - wydzieram się w niebo głosy, trzymając w rękach nieprzytomną dziewczynę. Moje przerażenie sięga zenitu gdy na  rękach pojawia się  krew z rany.-Nikt nie może się o tym dowiedzieć! Zrozumiano? Jeśli wyjdziecie stąd i powiecie o tym komuś, własnoręcznie was zabije.Nie będę patrzył na to, że się kumplujemy. - oni tak samo są przerażeni jak ja.

Nie zasługuje na nic.
Nie zasługuje na nikogo.
A tymbardziej na nią.
Jestem zwykłym śmieciem,  bez wartości.
Jestem zwykłym sukinsynem, który potrafi jedynie krzywdzić
... nawet ją.

Bo miłość to słodkie piekło, z którego potrafią uciec jedynie najbardziej odważni.

××××××××××
Witajcie kochani!
Dla wyjaśnienia ci ludzie z baru to inni niż ci co byli na miejscu wypadku.
Proszę o komentarze!
Data pisania :łohoho od grudnia do lutego xD

FORCED - C.C & S.M POPRAWKI I AKTUALIZACJAWhere stories live. Discover now