40

309 34 22
                                    

Jeongguka przerażała wizja pójścia do szkoły. Znowu. Dzień wcześniej dał Seokjinowi list i poprosił go, aby jakoś potajemnie przekazał go Taehungowi, bo on sam pewnie stchórzy. Nie mylił się — bał się nawet wyjść z domu. Już zamierzał symulować chorobę, aby zostać w swoich bezpiecznych czterech ścianach, jednak jego hyung był bezlitosny, przychodząc po niego i siłą wyciągając z łóżka.

— Jin, proszę cię... Zrobię z siebie kretyna! — jęczał młodszy, szarpiąc starszego za rękaw kurtki. — Wracajmy.

— Bądź mężczyzną — mruknął tylko Seokjin, wyrywając swoją rękę z pazurów Jeongguka. — Tae powinien znać całą prawdę.

Ciemnowłosy westchnął i poprawił okrągłe okulary, które polubiły zsuwanie się z jego nosa. Serce szybko mu biło, czoło błyszczało od potu. Szybko przenosił wzrok z Seokjina na jego plecak, w którym trzymał list.

— Jeśli coś pójdzie nie tak, to płacisz za mój wyjazd z kraju.

~*~

Jeon przechodził korytarzem obok toalet, gdy poczuł gwałtowne szarpnięcie za bluzę. Zrobił kilka kilka kroków to tyłu, czując jak traci równowagę, ale nie przewrócił się. Został wepchnięty do pomieszczenia, a następnie do niewielkiej kabiny, gdzie z brutalnością przyciśnięto go do ściany.

— Powaliło cię, Taehyung!? — krzyknął, próbując odepchnąć napastnika. — Spadaj!

Nieco wyższy chłopak spojrzał na niego, po czym włożył dłoń do tylnej kieszeni swoich spodni i wyjął pogniecioną kartkę.

— Co to ma być? — warknął, przyciskając Jeongguka mocniej, ponieważ zbytnio się szarpał. — I bądź cicho, jeszcze nas ktoś usłyszy.

— Przestań bawić się w psychola. Puszczaj! Kopnę Cię! — zagroził Jeongguk, z kolanem niebezpiecznie blisko krocza Taehyunga. Chłopak puścił go i odsunął się nieznacznie, ponieważ kabina była bardzo mała.

— Napisałem list — zaczął ponownie ciemnowłosy, zbierając w sobie wystarczająco dużo odwagi, by spojrzeć w oczy kolegi — bo było mi wstyd, że czytałeś mój pamiętnik. Chciałem ci trochę wyjaśnić. Pożegnać się. Do cholery jasnej, dlaczego ty mnie napastujesz?

— Wkurzasz mnie, dlatego.

Taehyung rozejrzał się po małej przestrzeni, szukając jakiegoś bezpiecznego punktu, w który mógłby patrzeć. Miał do wyboru sedes lub czoło Jeongguka, lecz nic nie wydawało się wystarczająco dobre, więc z trudem nawiązał kontakt wzrokowy. Oczy Jeona były ładne, ale pełne dziwnych emocji. Zmarszczone brwi wskazywały na złość, jednak szybko złagodniały, gdy na policzkach pojawił się róż.

— Dobrze, że Yoongi cię nie irytuje. Idź do swojego pana i znowu zachowuj się jak jego posłuszny piesek.

Taehyung przełknął ślinę, a jego mięśnie się napięły. Nie chciał ponownie utracić nad sobą panowania, nie miał przecież pięciu lat, by zachowywać się w ten sposób. Było mu źle z tym, jak głupio postąpił chwilę temu wobec ciemnowłosego. Ale działał po prostu pod wpływem impulsu, zobaczył go i spontanicznie wciągnął do łazienki.

— Słuchaj — powiedział blondyn. — Wiem, że Yoongi schrzanił, ale to już nie ma znaczenia. Przestań traktować go jak zjeba.

— Jak: nie ma znaczenia? Czy ty siebie słyszysz? — Jeongguk zdenerwował się jeszcze bardziej. Już zamierzał krzyczeć na Taehyunga, jednak usłyszał, jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Tae szybko zasłonił jego usta dłonią i spróbował skupić się na swoim oddechu, wyciszyć.

— Kookie — zaczął łagodnym szeptem blisko ucha niższego. — Przestań się drzeć. Powinniśmy opanować emocje i porozmawiać 

— Niby o czym? — zapytał cicho, gdy taehyungowa dłoń zniknęła z jego twarzy.

— O tym liście. Jest... piękny, ale straszny równocześnie. — Kim odsunął się od Jeongguka i rozłożył zgniecioną kartkę. — Czy ty naprawdę...? Nie wziąłem tych wpisów z twoje pamiętnika na serio, myślałem, że to jakiś żart Yoongiego, czy coś...

Jeongguk zarumienił się jeszcze bardziej, jego policzki stawały się coraz cieplejsze, jednak w głowie pojawiła się jedna, głupia myśl. Do czego dąży Taehyung? Zaraz powie mu, że nic nie czuje, że faktycznie powinni zakończyć znajomość.

Dlatego Jeon skorzystał z okazji. Teraz albo nigdy, prawda? Już nie będzie mieć kolejnej szansy. Och, tylko niech blondyn zachowa spokój.

   Szybko pokonał odległość dzielącą go od ust chłopaka. Przymknął oczy i poczuł delikatną strukturę warg Taehyunga. Były takie inne i przyjemne, jakby niedawno nałożył na nie jakąś smakową pomadkę. Pocałunek był krótki. Ich usta tak naprawdę po prostu się zetknęły, ale dla Jeongguka tyle wystarczało. Chciał wyjść szybko z kabiny, aby uniknąć wstydu, bo twarz niemiłosiernie go piekła. Zdziwionego Kima również. Jednak ponownie przycisnął go do ściany, spojrzał mu w oczy i niezręcznie przysunął swoją twarz bliżej. Poczuł oddech na swoich wargach. Serce biło mu tak, jakby zaraz miało wyrwać się z jego ciała.

Położył dużą dłoń na zarumienionym policzku Jeona i pocałował go, a w trakcie uśmiechnął się. Trochę nieporadnie muskał jego usta. Kiedyś już to robił, ale było to tylko raz, a w dodatku dawno. I z dziewczyną.

Tak czy inaczej, Jeongguk nie narzekał. Lekko drżał w ramionach Taehyunga, ale oddawał delikatnie każdy z jego pocałunków, w pewnym momencie nawet zaśmiał się, gdy palce Tae zaczęły majstrować coś przy dolnej części jego bluzy. Położył swoją dłoń na tej większej dokładnie w momencie, gdy kciuk blondyna przejechał po jego brzuchu.

Był takim cholernym szczęściarzem.

☆ bye ☆ [taekook] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz