Natsumi─kun ogłosiła niedawno wyjazd do mogego rodzinnego miasta z drużyną na kilka dni. Ucieszyłem się. W końcu będę mógł pozjeżdzać na nartach lub pojeździć na łyżwach.
Spakowany, czekałem przed busem z dziewczynami na resztę drużyny. Byłem strasznie zadowolony. Może uda mi się odwiedzić Atsuyę i rodziców na cmentarzu.
─Musisz się strasznie cieszyć, Fubuki─kun! ─ uśmiechnęła się przyjemnie Haruna. Przytaknęłam, wyglądając reszty. Spostrzegłem trenera Kudou i idącej za nim drużyny.
Nim podeszli, Aki─chan otworzyła drzwi autobusu i gdy reszta to zauważyła, czym prędzej wbiegła do pojazdu (prawdopodobnie, żeby zająć najlepsze miejsca).
Wszedłem jako ostatni. Rozejrzałem się i przeraziłem. Zacisnąłem rękę na ramiączku od plecaka i wszedłem głębiej. Nigdzie nie było miejsca. W końcu zauważyłem jedyne wolne, obok Someoki. Bałem się podejść. Ryuugo─senpai nie miał chyba dobrego miemania o mnie...
W końcu jednak musiałem to zrobić. Trąciłem go lekko w ramię.
─Ta? ─ odwrócił się do mnie z miną pełną grozy.
─Someoka─senpai, mógłbym usiąść z tobą?
─A nie możesz gdzie indziej? ─ chyba naprawdę nie chciał, żebym z nim siadał.
─Jakby to... Nie ma nigdzie wolnego miejsca... ─ zacząłem, na co on tylko prychnął i odsunął się od okna, dając mi miejsce. Uśmiechnięty, usiadłem przy oknie, kładąc sobie plecak między nogi ─ Cieszysz się, Someoka─kun?
─Nie słyszę Cię ─ powiedział szybko, zakładając słuchawki na uszy. Cóż, przynajmniej mam szybę.
▷▶▷
Patrzyłem się jak mijamy głębokie lasy, doliny, domy i ulice. W końcu dojechaliśmy do Hokkaido, ale przed nami jeszcze dużo drogi. W końcu padłem na szybę, próbując zasnąć. Niestety, usłyszałem głośne piosenki z tyłu, więc nie mogłem. Zauważyłem, że wjechaliśmy na wielką górę, podobną do tej, na której zginęli moi rodzice. Przeraziłem się, ale nie mogłem przestać wpatrywać się w otaczający nas śnieg. Nagle za nami zawaliło się trochę śniegu. Z powodu głośnego huku, pisnąłem głośno od razu zalewając się łzami. Próbowałem to ukryć, ale tak się bałem, że chyba płakałem na cały autobus. Zakryłem rękawami twarz i próbowałem stłumić łzy, ale nie potrafiłem.
Zacisnąłem mocno oczy, nie zwracając na nikogo uwagi. Czułem, że Someoka zdejmuje swoje słuchawki i spogląda na mnie. Ja natomiast nie potafiłem przestać płakać.
─Shirou ─ usłyszałem ciche szepty obok ─ Shirou, przestań płakać.
Nie przestałem. Bardziej się rozpłakałem, przegryzając sobie wargę, aż poszła krew.
Znowu usłyszałem szept Someoki.─Shirou... ─ tym razem jego głos był bardziej spokojniejszy. Można powiedzieć, że nawet łagodny.
Spojrzałem na niego, próbując wytrzeć łzy, które zbierały się na nowo. Razem z łzami, leciała także krew z wargi. Widziałem strach w jego oczach. To pewnie przeze mnie. A bardziej przez to, jak potrafię się przestraszyć przez jedną lawinę.
─Przepraszam... ─ zacząłem cicho, spuszczając wzrok. Poczułem, jak kryje mnie w swoich ramionach. Wtuliłem się w jego umięśnioną klatkę piersiową. Westchnąłem cicho, gdy się oddalił.
─Nie bój się. Siedząc tu, nic Ci nie grozi. ─ powiedział, zakładając słuchawki ponownie.
Cieszę się, że usiadłem obok niego. Nikt inny na pewno by tak nie zareagował. Niegdyś według mnie szorstki Ryyugo─san, teraz wydawał się bardzo przyjacielski. Znaczy, przez chwilę, ale jednak.
▷▶▷
Dojechaliśmy do ośrodka po niecałej godzinie. Nie znaliśmy przydziału pokojów, więc staliśmy w kupie na korytarzu. Kidou─Senpai powiedział, że pokoje są tylko dwuosobowe i musimy być z tym, z kim siedzieliśmy.
Natsumi─kun zabrała głos:
─Ale dziewczyny siedziały we cztery, trenerze.
─Dlatego wy dostaniecie pokój czteroosobowy. ─ mówiąc to, rozdał wszystkim klucze, bo po tym jak zaczął mówić, ustawiliśmy się parami.
Spojrzałem na Someoke, który odebrał klucz pokoju 169. Nic się nie odezwał, tylko kazał mi iść za sobą. Poszliśmy w ciszy do naszego pokoju. Myślę, że Ryyugo─san nie był zbyt zadowolony z tego, że mamy razem pokój.
Weszliśmy do naszego tymczasowego pokoju. Rozejrzałem się. Kolor ścian podchodził pod beżowy, a przy ścianie stały dwa łóżka, które oddzielało tylko kilka centymetrów. Po obu stronach łóżka stały szafeczki z białymi lampkami. Przy łóżku od okna stały przeźroczyste drzwi, prawdopodobnie na balkon. Gdy się wchodziło, widać było duże, jasno brązowe drzwi, pewnie do łazienki. Spojrzałem na kolegę z drużyny, który jak ja wcześniej rozglądał się po pokoju.
─Więc... Które łóżko wybierasz? ─ zapytałem, patrząc na niego.
─Nie lubię łóżek przy oknie, więc ty tamto bierzesz. Chyba lubisz takie widoki, nie?
─Jasne, dziękuję ─ mówiąc to, podszedłem do mojego łóżka i położyłem na nim plecak ─ Mam nadzieję, że dobrze będzie Ci się spało ─ uśmiechnąłem się do niego.
▷▶▷
Skończyła się nasza wycieczka. Musieliśmy się spakować, by o godzinie 07:00 rano być gotowymi do wyjazdu spowrotem do Tokio. Nagle jakby skądś wzięło mi się więcej rzeczy do pakowania. Gdy nie mogłem jej zamknąć, rzuciłem się na nią i w końcu zapiąłem.
Zapomniałem też dodać, że przez ten tydzień bardzo zbliżyliśmy się do siebie z Someoką. Zaczął więcej ze mną rozmawiać i sie uśmiechać.
W końcu staliśmy przed autobusem. Spakowaliśmy walizki i usiedliśmy na swoje miejsca. Bałem się, gdy znów będziemy przejeżdżać przez tę górę.
─Someoka─san... Gdy będziemy przejeżdzać przez górę... ─ zacząłem, lecz nie mogłem skończyć zdania.
─Nie martw się, Shirou. W każdej chwili możesz się do mnie przytulić.
─Nawet teraz? ─ zapytałem zdziwiony. Jak on mnie zaskakuje.
─Naprawdę bym tego chciał ─ uśmiechnął się i rozłożył ręce. Szczęśliwy, wtuliłem się mocno w swojego obrońcę.
↠↠↠↠↠↠↠↠↠
Wybaczcie mi, że rozdział pojawił się dopiero dzisiaj. Wczoraj nie miałam czasu (egzamin z Polskiego) i mama wzięła mi telefon na noc, więc nie mogłam niestety nic napisać :(
Mam nadzieję, że wam się podoba.✧ Pozdrawiam ✧
![](https://img.wattpad.com/cover/166435211-288-k474835.jpg)
CZYTASZ
inazuma eleven ; one shots / reader <closed>
Фанфикone shots z inazumy eleven / ships but mostly [x readers] nie przyjmowałam/pisalam z czesci aries, bo tego nie ogladalam. jeden napisany po angielsku. nie przyjmuje juz zamowien bo stracilam zainteresowanie i praktycznie nie pamietam nic, ale ksiaz...