Biegła przed siebie, nie zwracając uwagi na padający śnieg. Śmiała się, chociaż sama nie wiedziała z czego. Szukała wzrokiem miejsca, gdzie mogłaby schronić się przed mokrym śniegiem. W końcu wbiegła do ciepłego w środku sklepu ze słodyczami. Od razu zdjęła z głowy zaśnieżony, granatowy kaptur.
Rozejrzała się po sklepie z uśmiechem. Nagle zauważyła dużo mniejszego od niej chłopca. Przeraziła się, że ktoś mógł zostawić tu malucha, w związku w czym szybko podeszła do niego i schyliła się lekko.
─Jak Ci na imię, mały? Wszystko dobrze? ─ pytała, gdy on spojrzał na nią i zmarszył brwi ─ Ile masz lat?
─Nic mi nie jest, głupia dziewucho. Czekam, aż przestanie masywnie padać. Do twojej wiadomości mam czternaście lat i nie potrzebuje opieki jakiejś idiotki. ─ odpowiedział szybko, wstając.
Cofnęła się lekko z przerażenia. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
─Chciałam być miła... ─ westchnęła.
─Coś Ci nie wyszło.
Mówiąc to, odszedł od niej w inną cześć sklepu. Stała chwilę w ciszy, ale uznała, że podczas takiego mrozu ociepli się trochę. Podeszła do lady, zamawiając gorącą czekoladę. Przed tym spojrzała na nieznajomego chłopaka, którego potraktowała jak dziecko. Zamówiła jednak dwie. Gdy je odebrała, podeszła znów do chłopaka z widocznym i słonecznym uśmiechem na twarzy. On spojrzał na nią. Początkowo chciał coś powiedzieć, ale zauważył dwa napoje w jej ręce. Podała mu jeden bez zastanowienia.
─Przepraszam za wcześniej. ─ mówiąc to, usiadła obok i wzięła łyk czekolady.
Chłopak nie był pewien co jej odpowiedzieć. Nie lubił przyznawać się do błędów i przepraszać, ale chyba nie miał wyboru. Przecież wydała własne pieniądze na niego.
─Niech będzie. Też przepraszam. Mogłem postąpić spokojniej.
Westchnęli i oboje dalej pili rozgrzewający napój, czekając na koniec śnieżycy. Nie rozmawiali. Woleli siedzieć obok siebie w cichy, popijając zakupiony przez granatowowłosą napój.
─Więc... Jak Ci na imię? ─ zapytała, spoglądając na niego. Przez jej głowę przefrunęło milion imion, ale żadne nie wchodziło w grę.
─Yuuya. Kogure Yuuya. A ty?
─Otonashi Haruna. Jednak jesteś miły, nie?
─Nie.
Haruna zamilkła, chwilę wpatrując się w granatowłosego.
─Oczywiście, że jestem! Ci to za pytanie... ─ Kogure głośno westchnął, odkładając napój obok i zakładając ręce na pierś. Patrzył na dziewczynę, która chichotała pod nosem. Chłopak lekko się rozschmurzył i także zachichotał, wyglądając przed lekko mokre okno. ─ Muszę iść. Przestało padać.
Yuuya wstał, dziękując Otonashi─san za czekoladę i wyszedł. Zostawił ją tak naprawdę bez niczego. Ani numeru telefonu, ani adresu... Nic. Haruna chciała wybiec za nim, ale nie mogła ruszyć się z miejsca. Po chwili wstała i odstawiając kubki po czekoladzie wyszła. Rozejrzała się, mając nadzieję, że znajdzie jeszcze Kogure, ale on zniknął pośród ludzi.
Poszła do domu, myśląc o chłopaku poznanym w sklepie. Szkoda, że nie mogła się z nim skontaktować, choć tak bardzo chciała. Dobrze jej się z nim rozmawiało. Poczuła z nim więź, chociaż nie był na początku dobrze do niej nastawiony.
▷▶▷
Patrzyła przed siebie, idąc powoli do szkoły. Nagle zaczęła biec. Przypomniało jej się, że razem z wolontariatem, miała jechać do domu dziecka rozdawać prezenty na Mikołajki. Wbiegła tam w ostatniej chwili.
─Haruna, tu jesteś! Myśleliśmy, że nie przyjdziesz ─ mówiąc to, nauczycielka dała jej do rąk spore pudełko ─ Musimy jechać. Chodź.
Obie poszły z pudełkami do autobusu, gdzie dziewczyna dołączyła do przyjaciół, także udzielających się w wolontariacie. Pojechali do pobliskiego Domu dziecka, gdzie po dojechaniu wyjechali na podwórze. Gdy wysiedli z autobusu z prezentami, zauważyli dzieci stojące przy oknach, które tylko na nie czekały. Wszyscy uśmiechnęli się, widząc te szczęśliwe buzie dzieci. Weszli do środka i skierowali się do największego pomieszczenia w całym domu.
Rozdając prezenty, jedna z koleżanek Otonashi przeczytała znajome jej z niedawna imię.
─Kogure Yuuya─san!
Haruna drgnęła. Spojrzała na podchodzącego do jej koleżanki małego chłopaka. Nie wiedziała co ją do tego tchnęło.
─Kogure─san! ─ krzyczęła na całą salę. Żółtooki chłopak spojrzał na nią i przymrużył oczy, marszcząc brwi. Haruna zorientowała się co zrobiła i skuliła się na ławce. Chłopak odebrał upominek i wrócił na miejsce, nawet nie patrząc na Otonashi.
„Po co to zrobiłam...” ─ westchnęła w głowie dziewczyna, nie odzywając się resztę czasu.
▷▶▷
─Proszę, daj mi dość do słowa! ─ błagała. Prawie na kolanach.
─Zrobiłaś mi siare przy całym ośrodku, idiotko! Nie chce mieć z tobą nic doczynienia! ─ wrzasnął mniejszy od niej, ale starszy chłopak i pobiegł do swojego pokoju na piętrze.
Haruna schowała twarz w dłoniach i ruszyła do autobusu. Całą drogę przesiedziała cicho, myśląc jak może skontaktować się z Kogure, przepraszając go.
Gdy dojechali do szły, wysiadła, biegnąc do łazienki. Wyjęła komórkę i wpisała w wyszukiwarkę portalu społecznościowego jego imię i nazwisko. Od razu wyskoczył jej jego profil. Ucieszona, zaprosiła go do znajomych i kliknęła chat z nim.
Rozmowa z Kogure Yuuya.
Haruna: Wybacz mi! Tak bardzo Cię przepraszam! Po prostu... Chciałam mieć z tobą jakiś kontakt a jak cię zobaczyłam to ja.. Nie wiem dlaczego to zrobiłam... Przepraszam jeszcze raz...
Koniec rozmowy.
Westchnęła głośno, trzymając telefon w ręku. Schowała go po chwili do plecaka i udała się na lekcje.
▷▶▷
Wracając, miała nadzieję na uzyskanie wiadomości od chłopaka. Od razu sprawdziła telefon i o dziwo ─ odpisał.
Rozmowa z Kogure Yuuya.
Kogure Yuuya: Dobra, spoko... Nie powinienem wyzywać Cię od idiotek ((kolejny raz)). Chociaż to co zrobiłaś, nie było zbyt mądre. Ech, niech będzie. Myślałem o tobie od tamtego spotkania w sklepie.
Haruna: Czyli to oznacza, że mnie tak trochę lubisz, Yuuya─san?
Kogure Yuuya: Tak trochę.
Haruna: Myślę, że częściej będę pisać.
Kogure Yuuya: Mam taką nadzieję.
CZYTASZ
inazuma eleven ; one shots / reader <closed>
Fiksi Penggemarone shots z inazumy eleven / ships but mostly [x readers] nie przyjmowałam/pisalam z czesci aries, bo tego nie ogladalam. jeden napisany po angielsku. nie przyjmuje juz zamowien bo stracilam zainteresowanie i praktycznie nie pamietam nic, ale ksiaz...