19.

4K 238 153
                                    

Thomas:
Po trzech godzinach roboty u Dylana w domu odczuwałem cholerne zmęczenie od siedzenia przy komputerze, ale w planach miałem jeszcze dzisiaj siłownię.

Wyszedłem od Dylana i mimo tego stłuczenia nosa wybrałem się na siłownię. Czułem potrzebę wyglądania lepiej, zresztą zawsze warto o siebie zadbać.

 Biegałem na bieżni dobrą godzinę, gdy nagle mój telefon zawibrował. Był to Liam z zapytaniem czy może nie miałbym ochoty na piwo. Mimo zmęczenia i tego wszystkiego co mnie dzisiaj spotkało wróciłem do domu, wziąłem prysznic i późnym wieczorem spotkałem się z chłopakiem.

- Hej, sorka za spóźnienie ale byłem na siłowni - powiedziałem i usiadłem na przeciw.

Na miejsce spotkania wybraliśmy pub typowo angielski, gdzie w telewizorach leciał jakiś mecz piłki nożnej, a wystrojem przypominał lata dziewięćdziesiąte.

- Nie ma za co, ja jakoś nie mam motywacji by iść na siłownię. Nie wiem skąd masz tyle siły na to wszystko - westchnął, a po chwili kelnerka przyniosła nam dwa kufle piwa.

- Zamówiłem już i tobie - powiedział chłopak.

- To dobrze. Dziękuję. Stało się coś? - zapytałem.

- Nie. Rozmyślałem sobie o moim żałosnym życiu i odczułem potrzebę pogadania z kimś. Co z twoim nosem tak w ogóle?

- Stłuczony. Nic nadzwyczajnego - odparłem i upiłem trochę zimnego piwa, które po dzisiejszym dniu było jak zbawienie.

- Dylan cię zawiózł na pogotowie, tak zniknęliście obaj - powiedział niebieskooki i poruszył porozumiewawczo brwiami.

- No i tylko tyle. No i pracowaliśmy potem. I nic poza tym - powiedziałem, i czułem jak mi się robi gorąco, on chyba nas nie podejrzewa o romans. Tylko czemu mierzy mnie wzrokiem jakby chciał odczytać moje myśli...

- Nie jestem ślepy. Możesz mi powiedzieć, ty wiesz o Brecie - wypomniał mi.

- Ale nie ma o czym mówić. Jestem tylko jego asystentem. Wiesz jaki on jest, ja się go boję - usprawiedliwiłem się, ale moje ciało ogarnęła fala gorąca. Poczułem się jak podstawiony pod ścianą, przecież on się domyśla.

- Na ciebie nigdy się nie drze, widziałem jak cię ostatnio do pracy przywiózł. I w ogóle... No Thomas! - krzyknął Liam i walnął pięścią z stół.

Czułem się jak przyparty do muru. On o wszystkim wiedział, jak miałem go okłamywać skoro on znał prawdę. Nie chciałem go stracić, Liam to mój bardzo dobry kolega. Nie wiem co mi odjebało, ale postanowiłem mu o wszystkim opowiedzieć powtarzając kilkakrotnie, że to tajemnica i Dylan mnie zajebie.

- Nie myśl, że jestem dziwką, on mnie zaszantażował. Po rozmowie z nim byłem pewny, że się postara żebym nigdzie nie dostał pracy - powiedziałem na zakończenie, a Liam jak zahipnotyzowany mnie słuchał.

- Ja muszę to przyswoić - powiedział cicho i upił łyk kolejnego już piwa.

- Ale Liam pamiętaj. On mnie zajebie jak się dowie, że komuś powiedziałem.

- Nie miałbym nawet komu powiedzieć. Zresztą ty też znasz mój sekret. Ale z Dylana jest niezłe ziółko, to tłumaczy czemu każdy jego asystent tak dobrze wyglądał. Tylko, że każdy był mu oddany i posłuszny, każdy miał łagodny charakter. Z wyjątkiem ciebie - powiedział.

- Mówił, że go to kręci, że jestem taki pyskaty. Mam z nim skaranie boskie. Muszę znosić jego zboczone teksty i dziwne zachowania - westchnąłem.

- Ale nie czujesz do niego nic? - zapytał.

- Kilka tygodni temu czułem nienawiść. Teraz taką... Obojętność - wyznałem.

Pieprz i sól [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz