30.

3.4K 229 135
                                    

Thomas:

Od tej całej sytuacji gdy przyszedłem najebany do pracy minęły dwa dni. Starałem się dawać z siebie wszystko i w jakiś sposób zatuszować moje chujowe zachowanie. Mimo iż wewnętrznie cierpiałem, musiałem udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Miałem jednak wrażenie, że jest coś nie tak, bo Dylan nie zapraszał mnie na seks. Na początku bywało tak, że trzy dni pod rząd kazał mi przychodzić. A teraz traktuje mnie inaczej. Teraz, gdy ja naprawdę chciałbym się z nim kochać, on chyba tego nie chce.

Wieczorem wracałem z pracy, wracałem z zamiarem położenia się, bo miałem dzisiaj ciężki dzień. Ciężki wywiad, do tego Dylanowi nie podobał się mój artykuł i musiałem go poprawiać dwa razy.

Na dworze już się ściemniało. Zauważyłem, że ktoś siedzi pod moją klatką. To był Theo, no wkurwiłem się w ciągu jednej chwili. Zaraz mu przypierdolę, tak jak sobie zaplanowałem.

- Po jaką cholerę tu stoisz? - zapytałem i złapałem go za kurtkę.

- Ej ej, spokojnie - powiedział i wyszarpał się z mojego uścisku.

- Nie rozumiesz, że nie jestem tobą zainteresowany? - zapytałem.

- A może to cię zainteresuje - powiedział i podsunął mi pod nos telefon. Telefon, a w tym telefonie coś na co zrobiło mi się słabo i podtrzymałem się budynku. To była sekstaśma.

- Co... Jak... - wyjąkałem przerażony, na nic innego nie było mnie stać.

- Albo się ze mną umówisz, albo coś zrobię z tą taśmą... Może komuś wyślę... Hm... - zaczął się głośno zastanawiać, a na jego twarzy wymalowana była satysfakcja.

- Co ja ci zrobiłem? Co ja ci takiego zrobiłem, że chcesz mi zrujnować życie...

- Mi nic. Ale mojemu bratu dużo. Pamiętasz? Trzy lata temu jak odrzuciłeś chłopaka o imieniu Chris? Bo uważałeś się za nie wiadomo kogo? Ty nawet nie masz pojęcia w jaką on depresję popadł przez ciebie. Gdy okazało się, że jesteś moim klientem... Nie mogłem się oprzeć... Teraz ty będziesz żył w strachu tak jak ja żyłem gdy bałem się o mojego brata - powiedział.

- Co... Ja... Przecież to było tak dawno...

- I co z tego? Karma wraca. Na początku się do ciebie zalecałem, bo chciałem zobaczyć jaki jesteś i się z tobą podrażnić. I wiesz... Jesteś beznadziejny... I teraz tylko od mojego humoru zależy czy ta sekstaśma do kogoś pójdzie czy nie. Może do twojego szefa... Chyba jesteście blisko - powiedział i puścił mi oczko po czym odwrócił się dumny z siebie i poszedł.

Stałem w bezruchu przez jakieś pięć minut.

To się nie dzieje. To się nie dzieje.

Wróciłem do domu i usiadłem. Patrzyłem przed sobie i analizowałem co przed chwilą się wydarzyło. Czy sprawa sprzed tylu lat naprawdę może wrócić? Zachowałem się jak cham w stosunku do jego brata. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Bardzo, ale to bardzo dosadnie powiedziałem mu, że nie ma u mnie szans, bo jest gorszy. Tylko jakim prawem ja w ogóle mogłem uważać, że ktoś jest gorszy ode mnie? Jakim prawem... Co ja teraz zrobię? Przecież Dylan nie może zobaczyć tej taśmy. Postanowiłem skontaktować się z Theo.

- O, sam do mnie dzwonisz. Słucham cię - powiedział z dumą w głosie.

- Theo... Słuchaj...To było dawno, wiem, że nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Mogę... Mogę ci zapłacić. Cokolwiek. Błagam, nikt nie może zobaczyć tego filmiku.

- Dawno? Tylko, że mój brat pół roku zmagał się z depresją. Nie dość, że i tak miał niską samoocenę, i miał zrytą psychikę to ty nim zaorałeś asfalt. Ty wiesz co on przechodził? I ja mam ci odpuścić? Bo coś osiągnąłeś i się boisz, że to stracisz? Ja się bałem, że stracę brata.

Pieprz i sól [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz