37.

3.4K 253 212
                                    

Dylan:
Z samego rana obudził mnie budzik. Szybko go wyłączyłem, by nie zbudzić Thomasa, który spał słodko wtulony w mój tors. Niestety, ale musiałem go zostawić i iść do pracy. 

Po cichu zszedłem z łóżka i szczelnie okryłem blondyna, który wyglądał jak w głębokim śnie. Nachyliłem się jeszcze nad nim, ale na szczęście nie wyczułem alkoholu. Wypróbowałbym na nim już ten alkomat, ale nie będę go specjalnie budził, zresztą chyba bym usłyszał jak gdzieś w nocy by wychodził.

Zostawiłem go w sypialni i poszedłem się umyć oraz przebrać. Pomyślałem też, że zrobię mu jakieś kanapki na śniadanie, bo przecież on sam sobie nie zrobi. Mam tylko nadzieję, że pod moją nieobecność nie zrobi nic dziwnego. Może i powinienem zostać jeszcze z nim dzisiaj, ale muszę iść do pracy no i jeśli on sam sobie nie poukłada tego wszystkiego w głowie, to nic z tego nie będzie.

Pojechałem do redakcji, i zauważyłem że każdy chodzi jakiś zamulony. Zamknąłem się u siebie i miałem zamiar iść i zaraz na nich nawrzeszczeć, bo chyba im się nudzi, przecież ósma rano to najlepsza pora do pracy, przynajmniej dla mnie. Gdy już wychodziłem zetknąłem się w drzwiach z jedną z moich najlepszych dziennikarek - Monicą, która pracuje u mnie od samego początku.

- Ja do Pana - powiedziała trzymając w ręku jakąś kartkę. Cofnąłem się i zaprosiłem ją gestem do gabinetu. Pewna siebie usiadła na krześle i położyła na biurku tę tajemniczą kartkę, na której widniał napis: wypowiedzenie.

Popatrzyłem na nią z lekkim szokiem, bo była to chyba ostatnia rzecz jakiej bym się spodziewał, i naprawdę nie wiedziałem co mam powiedzieć. Na myśl nasunęło mi się tylko jedno pytanie:

- Dlaczego? - zapytałem.

- Po prostu... Dostałam lepszą ofertę - powiedziała, za wszelką cenę nie patrząc mi w oczy. 

- Ale ja mogę ci dać podwyżkę. Możemy się dogadać, naprawdę - powiedziałem, chciałem ją za wszelką cenę przekonać by została. Musiałem się pilnować, byłem już wkurwiony, a nie mogłem zacząć na nią krzyczeć.

- Już podjęłam decyzję. Do widzenia - powiedziała i poszła.

Siedziałem przez moment i analizowałem co się właśnie wydarzyło. Straciłem jednego z najlepszych pracowników. Postanowiłem popytać reszty o co chodzi, na pewno ktoś coś wie. Dostrzegłem Liama, który właśnie szedł do łazienki. Złapałem go za ramię i wyciągnąłem do siebie.

- Co jest? - zapytał przerażony.

- Czemu Monica odeszła? Co się stało? - zapytałem. Liam wydał mi się najbardziej zaufany przez to, że się przyjaźni z Thomasem. Ogólnie chyba jest jedną z najbardziej zaufanych tutaj osób.

- Ona odeszła do konkurencji - powiedział chłopak.

- Ja pierdole - powiedziałem pod nosem. 

Byłem wkurwiony, bo akurat z szefem konkurencyjnej gazety się dobrze znałem, i to że akurat on mi podprowadził pracownika wyprowadziło mnie z równowagi.

- Nie znam więcej szczegółów - powiedział chłopak.

- Dobrze. Idź już - powiedziałem.

Ja tego tak nie mogę zostawić. Gdybym mógł to bym pojechał i mu wpierdolił, ale nie będę działał jak jestem taki wkurwiony, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Wiedziałem, że muszę się w jakiś sposób zemścić. Ewentualnie będę mądrzejszy i dam sobie spokój, znajdę nowego dziennikarza i wszystko wróci do normy. 

Wziąłem jakieś prochy na uspokojenie, bo aż mnie nosiło. Co za drań. A jeśli jeszcze kogoś mi podprowadzi? 

Poszedłem do moich pracowników, musiałem im coś bardzo ważnego ogłosić. Mam nadzieję, że nie zabrzmi to jak zastraszenie.

Pieprz i sól [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz