21.

4K 216 95
                                    

Thomas:
Gdy rano szykowałem się do pracy, i to naprawdę robiłem wszystko na wariackich obrotach, usłyszałem z drugiego pokoju smsa. Rzuciłem się do telefonu, myślałem, że to coś ważnego bo było po siódmej rano, więc bez powodu nikt by do mnie nie pisał.

Dylan: Mam coś dla ciebie 😏

Boże, co on znowu wymyślił. To naprawdę, tak istotna sprawa, że musiał mi o tym napisać tu i teraz?

Nie odpisałem mu, tylko poszedłem zrobić sobie śniadanie. Po chwili znowu usłyszałem smsa. No co za menda.

Dylan: Jestem pewny, że odczytałeś mojego smsa i mi nie odpisałeś. Oh Tommy, grabisz sobie.

Ja: Spieszy mi się bardzo. Potem pogadamy.

Odpisałem niedbale. Ale jaki on jest pewny, że ja przeczytałem a nie odpisałem, ten człowiek nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.

Wszedłem do redakcji i w pokoju wspólnym było jakieś zamieszanie. Dostrzegłem Liama, który szukał czegoś w jakimś segregatorze w swoim biurze.

Swoją drogą nie wiem czemu zawsze gdy ja przychodzę to większość pracowników już jest, po co przychodzą wcześniej.

- Hej. Co się tam dzieje? - zapytałem.

- O witam. A nic takiego. To znaczy James i William kłócą się, który z nich ma jechać do Manchesteru na jakąś tam konferencję - powiedział i machnął ręką w ich stronę.

- Aha, rozumiem.. - powiedziałem, w sumie mnie ta kłótnia nie dotyczy więc to po mnie spłynęło.

- Tak w ogóle słuchaj - powiedział chłopak i zamknął drzwi.

Widziałem jego ekscytację tym co ma mi zaraz powiedzieć.

- Wczoraj tak się złożyło, że ja i Brett szliśmy razem na autobus - powiedział podekscytowany.

- Umówiłeś się nim? - spytałem.

- Nie no co ty. Oszalałeś?

- Powinieneś mu jakoś zasugerować, że ci się podoba. Nawet jakieś sprawy służbowe wymyślić, oj Liam - westchnąłem.

- Myślisz, że to taki łatwe? Sam nie jesteś lepszy, widzę jak patrzysz na Dylana - wypomniał mi.

- Co? Ja? Przecież wiesz co mnie z nim łączy. Praca, łóżko, pieniądze. Muszę przecież go normalnie traktować. Jest moim szefem - powiedziałem mało przekonująco, przed Liamem nie da się ukryć takich rzeczy.

- Mhm, wmawiaj mi wmawiaj. Co do opowiedzenia mi o waszej wycieczce do Cardiff też nie byłeś zbyt wylewny - powiedział.

Gdy miałem już mu coś powiedzieć nagle drzwi od jego biura otworzyły się, była to sekretarka.

- Thomas, szef cię prosi do siebie - powiedziała i wyszła. Liam popatrzył na mnie.

- No idź idź, ale skoro to tylko szef to ja nie wiem dlaczego twoja twarz przybrała teraz kolor buraka - powiedział pod nosem.

Rozbawiło mnie to, ale już nic nie odpowiedziałem i poszedłem tam gdzie mnie wzywała sekretarka.

- Jestem - powiedziałem i zastałem Dylana opartego o biurko. Wyglądał jak zawsze bardzo dobrze.

- Chodź - powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę.

Podszedłem bliżej, Dylan cmoknął mnie w usta i położył mnie na biurko tak, że stykałem się o nie klatką piersiową. Nie widziałem co robi, byłem tyłem do niego wypięty.

Pieprz i sól [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz