Thomas:
Gdy rano szykowałem się do pracy, i to naprawdę robiłem wszystko na wariackich obrotach, usłyszałem z drugiego pokoju smsa. Rzuciłem się do telefonu, myślałem, że to coś ważnego bo było po siódmej rano, więc bez powodu nikt by do mnie nie pisał.Dylan: Mam coś dla ciebie 😏
Boże, co on znowu wymyślił. To naprawdę, tak istotna sprawa, że musiał mi o tym napisać tu i teraz?
Nie odpisałem mu, tylko poszedłem zrobić sobie śniadanie. Po chwili znowu usłyszałem smsa. No co za menda.
Dylan: Jestem pewny, że odczytałeś mojego smsa i mi nie odpisałeś. Oh Tommy, grabisz sobie.
Ja: Spieszy mi się bardzo. Potem pogadamy.
Odpisałem niedbale. Ale jaki on jest pewny, że ja przeczytałem a nie odpisałem, ten człowiek nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.
Wszedłem do redakcji i w pokoju wspólnym było jakieś zamieszanie. Dostrzegłem Liama, który szukał czegoś w jakimś segregatorze w swoim biurze.
Swoją drogą nie wiem czemu zawsze gdy ja przychodzę to większość pracowników już jest, po co przychodzą wcześniej.
- Hej. Co się tam dzieje? - zapytałem.
- O witam. A nic takiego. To znaczy James i William kłócą się, który z nich ma jechać do Manchesteru na jakąś tam konferencję - powiedział i machnął ręką w ich stronę.
- Aha, rozumiem.. - powiedziałem, w sumie mnie ta kłótnia nie dotyczy więc to po mnie spłynęło.
- Tak w ogóle słuchaj - powiedział chłopak i zamknął drzwi.
Widziałem jego ekscytację tym co ma mi zaraz powiedzieć.
- Wczoraj tak się złożyło, że ja i Brett szliśmy razem na autobus - powiedział podekscytowany.
- Umówiłeś się nim? - spytałem.
- Nie no co ty. Oszalałeś?
- Powinieneś mu jakoś zasugerować, że ci się podoba. Nawet jakieś sprawy służbowe wymyślić, oj Liam - westchnąłem.
- Myślisz, że to taki łatwe? Sam nie jesteś lepszy, widzę jak patrzysz na Dylana - wypomniał mi.
- Co? Ja? Przecież wiesz co mnie z nim łączy. Praca, łóżko, pieniądze. Muszę przecież go normalnie traktować. Jest moim szefem - powiedziałem mało przekonująco, przed Liamem nie da się ukryć takich rzeczy.
- Mhm, wmawiaj mi wmawiaj. Co do opowiedzenia mi o waszej wycieczce do Cardiff też nie byłeś zbyt wylewny - powiedział.
Gdy miałem już mu coś powiedzieć nagle drzwi od jego biura otworzyły się, była to sekretarka.
- Thomas, szef cię prosi do siebie - powiedziała i wyszła. Liam popatrzył na mnie.
- No idź idź, ale skoro to tylko szef to ja nie wiem dlaczego twoja twarz przybrała teraz kolor buraka - powiedział pod nosem.
Rozbawiło mnie to, ale już nic nie odpowiedziałem i poszedłem tam gdzie mnie wzywała sekretarka.
- Jestem - powiedziałem i zastałem Dylana opartego o biurko. Wyglądał jak zawsze bardzo dobrze.
- Chodź - powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę.
Podszedłem bliżej, Dylan cmoknął mnie w usta i położył mnie na biurko tak, że stykałem się o nie klatką piersiową. Nie widziałem co robi, byłem tyłem do niego wypięty.
CZYTASZ
Pieprz i sól [DYLMAS]
FanficDylan - despotyczny właściciel jednej z londyńskich gazet, który nigdy nie był w prawdziwym związku, ponieważ skrywa pewien sekret przed całym światem. Thomas - samolubny, buntowniczy i ambitny dziennikarz prosto po studiach szukający pracy. ...