24.

3.1K 229 38
                                    

Thomas:
Od tego całego zajścia, gdy zobaczyłem przyjaciela Dylana pod jego willą minęły dwa dni. Przez te całe dwa dni intensywnie myślałem o tym wszystkim i łapałem coraz większego doła.

W sobotę wróciłem z pracy i myśl o wolnym wieczorze i niedzieli była jak zbawienie. Opowiedziałem o całym zajściu Liamowi. Nigdy nie byłem zbyt wylewny, ale Liam to co innego - miałem do niego zaufanie. Zaprosiłem dzisiaj go do siebie na wieczór, bo wiem, że gdybym siedział sam to złapałbym większego doła. W  miarę ogarnąłem mieszkanie i chwilę później przyszedł Liam.

- Przyniosłem wódkę - powiedział zadowolony.

- O... Myślałem, że wypijemy dzisiaj góra dwa piwa. Ale skoro przyniosłeś wódkę - powiedziałem i poszedłem poszukać kieliszków.

Moja zszargana psychika chyba była dobrą wymówką, by sięgnąć po mocniejszy alkohol.

Liam usiadł na podłodze w salonie i oparł się o ścianę.

- Na podłodze będziemy siedzieć? - zapytałem.

- Ja wolę pić na podłodze, bo jak już zaniemogę to łatwiej jest mi się położyć - powiedział, a ja zacząłem się śmiać i usiadłem na przeciwko. Narzuciliśmy dość spore tempo picia, on też nie miał humoru, więc dobrze nam się piło. 

- Według mnie to jest dziwne, że Dylan nie odbiera telefonu - powiedział Liam.

- No w cholerę dziwne. Mogłem się zapytać tego jego kolegi, ale jakoś mnie zamurowało jak go zobaczyłem - odpowiedziałem i już czułem, że alkohol uderza mi do głowy.

- On już tak wyjeżdżał bez zapowiedzi na taki długi czas i zawsze go asystent zastępował. Więc to norma, kiedyś zniknął na cztery miesiące - powiedział, a ja wytrzeszczyłem oczy.

- Ile kurwa? Przecież ja już jestem u schyłku załamania psychicznego, bo się stresuję że coś będzie nie tak z gazetą i nie wiem gdzie ten palant się podziewa - powiedziałem zdenerwowany i zatoczyłem się by otworzyć okno, bo mnie ta wóda nieźle rozgrzała.

- Będzie dobrze - wybełkotał chłopak i położył się na podłodze. Nalałem sobie kieliszek i wypiłem na raz.

- On mógł coś chociaż wymyślić, okłamać mnie, a nie tak znikać - wybełkotałem pod nosem, a Liam przytaknął nadal leżąc na podłodze i oglądając etykietę wódki.

Wyjąłem z kieszeni telefon i chuj wie po co zadzwoniłem do tego debila. Oczywiście telefon był wyłączony, ale postanowiłem się nagrać.

- Nienawidzę cię rozumiesz?! Zostawiłeś mnie z tym wszystkim, a ja nawet nie wiem gdzie jesteś, pieprz się Dylan! W ogóle to wiem, że ruchasz swojego kolegę na boku więc daj mi spokój rozumiesz! Daj mi spokój! - wykrzyczałem i rzuciłem telefon na łóżko.

Liam popatrzył na mnie i wstał podtrzymując się ściany.

- Co ty odwalasz? Po co ma wiedzieć, że jesteś zazdrosny? - zapytał niebieskooki.

- Nie jestem zazdrosny - powiedziałem i osunąłem się na podłogę.

- Jesteś i ja to wiem. Mnie nie oszukasz. Obydwaj się zakochaliśmy bez wzajemności, wypijemy za to - zarządził i wręczył mi kieliszek.

Już nawet nie dyskutowałem tylko grzecznie wypiłem ten kieliszek, który jak się okazało był gwoździem do trumny, bo przestałem trochę kontaktować.

Rano obudził mnie ból brzucha, od razu pobiegłem do łazienki by zwrócić wszystko co mi siadło na żołądku.

Kac, kac, kac.

Pieprz i sól [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz