Rozdział 37

159 14 1
                                    

Shy

Leżę patrząc się w sufit

Czy właśnie dostałam od niego kosza?

Czemu odwrócił głowę... Dopiero co było dobrze

My się kurwa pieprzyliśmy

A potem mnie olał

Tak strasznie mnie to boli. To takie dziwne uczucie. Ma mnie dość? Znudził się moim ciałem? Myślałam, że jednak.. Że podoba mu się coś więcej...

Myliłam się

Tak strasznie się myliłam

- Hej Shy - drzwi pokoju się otworzyły, a do środka wszedł blondyn - cholera... co się stało? - podszedł szybko siadając obok

Tak strasznie go potrzebuje...

- Nie miałeś racji - otarłam pojedynczą łzę nadal patrząc w sufit - ma mnie gdzieś

- Na pewno nie - podał mi rękę przyciągając mnie lekko do siebie i zamknął w uścisku - nie martw się... jestem pewien, że jest innaczej

- Odwrócił głowę - szepnęłam - rozumiesz? Odwrócił głowę... I nie jest tak jak mówisz, nie tym razem. Mówiłam. Podoba mu się tylko to cholerne ciało. Zrobiłam z siebie idiotkę... Musiał zrozumieć, że chce czegoś więcej... Musiał to zauważyć i teraz mnie odrzucił

- Nie wydaje mi się... - mruknął - może... coś się stało? Może jest taki zjebany, że coś się stało i postanowił się na tobie wyżyć?

- Widziałam jego wzrok - mocniej się w niego wtuliłam - on mówił wszystko.. To było takie... - zasłoniłam twarz rękami. Nie Shy. Nie będziesz płakać

- Spokojnie - pogładził mnie po plecach - jutro wszystko będzie w normie. Odwalisz mu dramę i będzie jak dawniej... teraz miej na niego wywalone. Nie załamuj się. Pokaż mu, że on cię nie obchodzi i nie będziesz płakać.

- Ale on mnie obchodzi. Obchodzi mnie nawet bardzo. Nie umiem o tym nie myśleć. A co jak jutro zrobię mu o to dramę, a on znowu odmówi? Po raz kolejny wyjdę na idiotkę... Muszę sobie odpuścić. Muszę zrozumieć to, że mnie nie chce. Tylko to jest logiczne wyjście - otarłam łzy - najgorsze jest to, że z nim mieszkam

- Może... skoro on cię olewa to ty też tak zrób? - zacisnął usta - może zrozumie jakim jest idiotą...

- Postaram się - wzięłam oddech - Ale nic nie obiecuję... Bo wystarczy, że na niego patrzę i.. I to jak do mnie mówi.. Dzisiaj powiedział do mnie skarbie...

To uczucie w brzuchu kiedy wypowiedział te słowo...

Te motylki

- To Allan - zauważył - nie znam go za dobrze... ale każdy wie jaki jest... on by czegoś takiego nie powiedział - uśmiechnął się - może nie koniecznie zależy mu tylko na twoim ciele...

- Mówisz tak od początku, ale patrz na to realnie - przymknęłam oczy - on oczekuje ode mnie tylko seksu. Zrobiłam się jego zabawką na każde zawołanie

- Nie zgadzam się z tym... ale skoro tak sądzisz to mu na to nie pozwól - zamyślił się - wiesz... nie koniecznie mnie polubił... wstawaj. Zrobisz mu na złość. Jak coś powie, to jest nadzieja, że mam rację

- Nie wyglądam dobrze na jakiekolwiek wyjścia - spojrzałam na dresy

- Wyglądasz ślicznie - wyciągnął w moją stronę rękę.

- Nie wyjdę na miasto w takim stanie - położyłam się na materacu - jeszcze może spacer? Jestem cała czerwona

- Laska nie narzekaj, bierz to - rzucił we mnie ubraniami, które przed chwilą wyciągnął z szafy - no i fajnie, zwijaj

Broken Children [+18] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz