1

972 36 8
                                    

                                                             * Rachel*


  Pokój główny to nie jest wymarzone miejsce do medytacji zwłaszcza dzisiaj. Krzyki zielonego goblina przegrywającego na konsoli z Cyborgiem słychać chyba w całym Jump City.


-Cyborg ! Przestań specjalnie mnie rozpraszać !


Znów ten lament zaraz nie wytrzymam i wyrzucę go przez okno. Ostatnio mało medytuje, nie mogę się skupić. W nocy prawie nie śpię, jestem zmęczona ciągłym budzeniem się ze łzami w oczach. Śnią mi się koszmary, nie wiem czemu, ale mam złe przeczucie. Może jestem przewrażliwiona, ale ciężko jest mi bagatelizować coś, co nawiązuje do mojego ojca. Mam nadzieje, że to po prostu minie na razie reszta nic o tym nie wie, nie chcę robić zamieszania.


- Raven?


Momentalnie całe moje ciało spięło się jakby ktoś, krzykną mi do ucha, a to była Koriand'r.


- Wszytko, w porządku ? Wyglądasz na bardzo zmęczoną.


Przestałam lewitować i spojrzałam, na nią trzymała na rękach małą różową larwę.


-Jestem po prostu niewyspana.

- Tak jest ! Możesz całować mi stopy.


Triumfalny krzyk Cyborga przerwał naszą rozmowę.


- Nie rozumiem, jak oni mogą cały czas grać.


- A ja Kori nie rozumiem, jak oni w wieku dwudziestu dwóch lat mogą się zachowywać niczym czterolatki.


- Nie mam pojęcia niektóre ziemskie zachowania nadal, są dla mnie niezrozumiałe.


Na jej ustach pokazał się uśmiech, razem z Jedwabkiem na rękach poszła do kuchni. Mam nadzieje, że nie będzie dzisiaj wezwania, bo wczoraj alarm włączył się aż cztery razy.

Założyłam, ciemnogranatowy kaptur od peleryny na głowę po czym, ruszyłam do swojego pokoju. Idąc, korytarzem nie mogłam przestać myśleć o walce z Trygonem. Wszystko zdarzyło się sześć lat temu, a ja nadal pamiętam jego bezuczuciowe oczy. Pamiętam jego śmiech, kiedy przyjaciele leżeli, nie mając siły do walki. Nagle, poczułam jak  odbijam się od czegoś lub kogoś.


- Wszytko, dobrze ? Aż tak się zamyśliłaś ?


Spojrzałam, na Nightwinga stał, patrząc mi w oczy.


-Przepraszam...


Chciałam go wyminąć, ale lekko objął moje ramiona swoimi dłońmi.


- Nie wyglądasz za dobrze.


-Nic mi nie jest.


-Nie kłam, widzę, że coś jest nie tak.


-Richard daj spokój...


-Nie, bo czuje, że coś jest na rzeczy.


-Nie mam ochoty rozmawiać, jestem zmęczona.


-Martwię się o ciebie ostatnio, jesteś jakaś nieobecna.


-Po prostu muszę odpocząć nic wielkiego.

Spuściłam wzrok, to nie jest dobry moment na szczere rozmowy, choć i tak wiem, że on nie odpuści.

- Gdybyś chciała porozmawiać, wiesz gdzie mnie znaleźć...

Skinęłam tylko lekko głową i poszłam w stronę pokoju, który był gdzieś z pięć kroków ode mnie.Weszłam, do środka biorąc głęboki wdech. Od razu skierowałam się do łóżka, kiedy już w nim byłam przykryłam się czarnym kocykiem i zamknęłam powieki.Nie wiem czemu, ale zaczęłam odczuwać lekki lęk przed zaśnięciem.Przecież nigdy się nie bałam. Mam styczność z koszmarami sennymi od dziecka więc to nie jest żadna nowość.  Jednak coś mnie niepokoi to nie mogą być zwykłe sny...muszę, przestać o tym myśleć Trygona nie ma.


Młodzi TytaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz