8

250 20 2
                                    

                                                                    *Rachel*

Spojrzałam, na Richarda siedział, przede mną i przyglądał mi się uważnie. Chciałabym, zostać sama nie chce, żeby cały czas się o mnie martwił. Cholera ! Pieprzona więź...

-Co to był za koszmar ?


-Nie chce o tym rozmawiać.


-Trygon... czy to...


-NIE CHCE O TYM ROZMAWIAĆ !


Wykrzyczałam mu to prosto w twarz. Nie chce o nim słyszeć.

                                                                         *Richard*

Gwałtownie wstałem, widząc jak oczy Raven, zmieniają swój ciemnofioletowy kolor na czerwony. Cofnąłem się dwa kroki do tyłu.


-Co Grayson ? Nadal się o mnie martwisz ?


-Rachel nie jesteś sobą...przestań.


-Boisz się mnie ?

Jej głos teraz przypominał głos demona.


-Żałośni ludzie jesteście tacy słabi...

Zaczęła, unosić się w powietrzu a wokół jej dłoni pokazała się czarna moc. W ostatniej chwili odskoczyłem, unikając ataku dziewczyny.


-RACHEL STOOPP!!!

Jej oczy przybrały swój naturalny kolor.

-Ja...nie, nie

-Spokojnie nic się nie stało.

Prawie upadła na ziemie na szczęście złapałem ją w ostatniej chwili. Wziąłem ją na ręce i powoli położyłem na łóżku.


-Przepraszam, naprawdę nie chciałam...


-Wiem, nie martw się.


-Teleportuje się dzisiaj na Azarath. Muszę się wyciszyć.


-Rozumiem, ale porozmawiamy, o tym rano teraz śpij.

Przykryłem ją kocykiem, mając nadzieje, że zaśnie. Lekko chwyciła, moją dłoń co przyprawiło mnie o szybsze bicie serca.


-Zostanę, dopóki nie zaśniesz.


################ 9:31########################

                                                                       *Victor*

To dziwne, że jeszcze niema Nightwinga w pokoju głównym zawsze był porannym ptaszkiem tak jak i Raven.

-Victor ?


-Tak ? Kori


-Widziałeś dzisiaj Raven ? Chciałam się ją zapytać, czy by nie poszła, z zemną do księgarni.


-Nie, ale pewnie zaraz przyjdzie.


Zrobiłem szybko herbatę ziołową Rachel i postanowiłem jej ją zanieść. Sprawdzę, czy wszytko u niej dobrze. Po krótkiej chwili już stałem, przed pokojem dziewczyny pukając lekko w metalowe drzwi.


-Rav to ja Victor przyniosłem ci herbatę.


Pewnie medytuje albo śpi. Wszedłem do środka. Uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem śpiącą dziewczynę a obok niej Richarda trzymającego jej dłoń. Odłożyłem kubek na komodzie i lekko szturchnąłem Nightwinga w ramie.


-Victor? Coś się stało ?

Spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem.


-Wszytko jest okej, przyniosłem herbatę Rachel.


-Która godzina ?


-Za dwadzieścia dziesiąta.


Wstał, spoglądając na Raven.


-Chodźmy, niech śpi.


Jak powiedział, tak zrobiliśmy.


-Spotkamy się w pokoju głównym.


-W porządku idę robić śniadanie.


Richard poszedł do swojego pokoju a ja do kuchni.Szybko zacząłem robić naleśniki.Gdzieś po dwudziestu minutach w pokoju pojawił się Nigtwing, Beast Boy a zaraz za nim Raven.Cała nasza piątka usiadła przy stole, jedząc przyszykowane przeze mnie naleśniki.


-Chciałam wam powiedzieć, że lecę dzisiaj na Azarath i nie będzie mnie przez parę dni.


-Parę dni to znaczy ile ?


Spojrzałem w stronę Garfielda, który nakładał sobie kolejną porcję jedzenia.


-Nie wiem, postaram się jak najszybciej wrócić.


-Szkoda, bo chciałam cię zabrać do księgarni dzisiaj.


-Wybacz Satrfire, pójdziemy, jak wrócę.

                                                                   *Rachel*

Po zjedzonym śniadaniu pożegnałam się ze wszystkim. Poszłam, do swojego pokoju gdzie było wszytko przyszykowane do teleportacji. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam na środku okręgu z rozsypanego srebrnego pyłu.Zaczęłam, wymawiać zaklęcie nagle całe moje ciało zakryło niebiesko białe światło. Zamknęłam oczy i wstrzymałam oddech na parę sekund. Poczułam, lekkie szarpnięcie przedostając się przez pieczęć Azarath. 


-Wreszcie w domu.

Młodzi TytaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz