*Nightwing*
Wróciłem na sale. Wszytko mnie, przytłacza każda myśl każde uczucie. Nie mogę patrzeć na Rachel w takim stanie. Kobieta, którą kocham leży nieprzytomna i walczy, o życie a ja tu stoję i mogę tylko na to wszytko patrzeć. Wydąłem kryształ i uważnie się mu przyjrzałem. Podszedłem do łóżka i delikatnie włożyłem go w dłoń Raven.
-Mam nadzieje, że ci to pomoże.
Ponownie usiadłem na krześle, obejmując jej dłoń.
################ 8:43#####################Lekko otworzyłem oczy i poczułem mocny ból w karku. Chwyciłem się dłonią za bolące miejsce. Zasnąłem, nawet nie pamiętam kiedy. Dopiero jak pielęgniarka weszła, na sale ogarnąłem, że jest już rano.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
Odpowiedziałem zaspanym głosem. Pielęgniarka zaczęła spisywać coś na kartę.
-Czy wszystko jest dobrze?
-Proszę się nie martwić, w nocy stan pacjentki się poprawił.
-Naprawdę?
Zapytałem się nie dowierzając. Kobieta tylko szczerze się uśmiechnęła.
-Naprawdę.
Momentalnie całe ciśnienie ze mnie zeszło. Chciałem się jeszcze zapytać pielęgniarki o lekarza, ale poczułem lekkie drgnięcie dłoni Rachel. Wstałem z krzesła jak poparzony. Serce ze szczęścia prawie mi stanęło, jak otworzyła lekko oczy.
-Rachel ? Słyszysz mnie ?
Pielęgniarka szybko wybiegła z sali po lekarza. Odgarnąłem kosmyk włosów z czoła Raven czekając, aż w końcu się odezwie.
-Pić...
Akurat do sali wbiegł lekarz w asyście dwóch pielęgniarek. Odsunąłem się, robiąc im miejsce.
-Słyszy mnie pani ?
Ruszyła głową na „tak".
-Świetnie witamy wśród żywych.
Lekarz tylko lekko się uśmiechną. Posprawdzał jeszcze wszystkie wyniki i kazał podać kroplówkę. Jedna z pielęgniarek podała szklane z wodą. Rachel lekko ją chwyciła i powoli wypiła. Wziąłem od niej szklankę i odłożyłem na szafkę.
-Jak się czujesz ?
-Richard ?
-Tak ?
-Jesteś...kretynem.
Zaśmiałem się z jej odpowiedzi. Tak to moja Rachel.
-A ty moją wariatką.
Pocałowałem ją w czoło.-Jak się czujesz ?
- Dobrze, gdzie jest reszta ?
-Nie długo pewnie tu będą.
-Yhm...
-Rachel przepraszam. To wszytko moja wina, gdybym od razu powiedział, gdzie jadę i po co...
-Czy to by coś zmieniło ? Joker i Slade pewnie i tak by nas zaatakowali.
-Pewnie tak, tylko że ułatwiłem im sprawę, przez co mało nie zginęłaś.
-Zamknij się już Garyson.
Lekko chwyciła mnie za koszulkę i pocałowała. Odwzajemniłem jej pocałunek jeszcze mocniej.
-Wracasz do zdrowia „Pani Garyson".
Przewróciła tylko oczami.Po nie całej godzinie do sali wparował Victor z Kori i Garfieldem. Zielony trzymał w dłoniach duży balon z napisem „Kochamy cię".
- Skąd wiedzieliście ?
-Brus nam powiedział. No siostro dobrze cię znów słyszeć.
-Dzięki Victor.
Starfire podleciała do Rachel i mocno ją przytuliła. Na szczęście nie połamała jej żeber.
-Widzisz jakiego balona ci załatwiłem ? Normalnie musiałem z taką starszą babcią o niego walczyć, ale było warto.
-Nie kłam gnomie, ta babcia porządnie przeczesała ci włosy torebką. Gdyby nie Kori leżałbyś obok Rachel.
-Dla twojej wiadomości puszko nie bije kobiet.
-Nie szukaj wymówki glucie.
-O ty...
-Spokojnie chłopaki nie kłóćcie się, jesteśmy w szpitalu.
Spróbowałem, ich uspokoić co przyniosło skutek. Garfield przywiązał balon do obręczy łóżka.-Lekarz coś mówił?
-Powiedział, że jest dobrze.
-Czyli za niedługo zabieramy cię stąd Rav.
-Oby jak najszybciej.###############Trzy dni później##################
Wreszcie po trzech dniach mogliśmy zabrać Rachel ze szpitala. Wszyscy marzyliśmy tylko o tym, żeby wrócić do Jump City. Jeszcze tego samego dnia pożegnaliśmy się z Brusem, Damianem oraz Alfredem. Obiecałem im że co jakiś czas będziemy wpadać z wizytą. Damianek oczywiście zrobił tą swoją obojętną minę, ale obyło się bez walki, czyli mały postęp w lepszą stronę. Kiedy dotarliśmy, do wieży od razu sprawdziłem komputer. Podczas naszej nieobecności było parę napadów na bank i na sklep jubilerski, ale policja poradziła sobie z opryszkami. Slade razem z Rose siedzą w Arkham, ale są pod ścisłą kontrolą. Mam nadzieje, że więcej nie zobaczę już tego psychola ani jego córeczki.
-O czym tak myślisz?
Obróciłem się na krześle obrotowym w stronę Rav.
-O ostatnich wydarzeniach. O tym wszystkim, co się działo.
-Nie myśl o tym. To już przeszłość.
-Wiem.
Usiadła, na kanapie otwierając książkę. Wstałem i ruszyłem w jej stronę.
-Co czytasz ?
Usiadłem, obok obejmując ją ramieniem. Podniosła książkę na wysokość mojej maski.
-Zaklęcia.
-Tak, muszę znaleźć coś, co mi pomoże z powrotem umieścić kryształ na czole.
-Mam nadzieje, że coś znajdziesz na ten temat.
Przymknęła lekko książkę.
-Richard, dziękuje.
-Za co ?
-Za to, że go odzyskałeś. Dzięki niemu mój organizm szybciej się zregenerował.
Pocałowała mnie w policzek. Kocham, kiedy to robi. Czuje wtedy, że jest szczera.
-Ja też dziękuje.
Oddałem jej pocałunek, ale w usta.
-Ej gołąbeczki nie miziać mi się tu. Kto ma ochotę na film i popcorn ?-Dobra, ale ja wybieram film.
Beast Boy przeskoczył przez kanapę i wylądował obok mnie.-Tylko nie komedie.
- Spokojnie, Myślę raczej nad horrorem albo filmem akcji.
CZYTASZ
Młodzi Tytani
FanfictionRachel od dłuższego czasu miewa koszmary w nocy. Czuje, że stanie się coś złego ,ponieważ koszmary związane są z jej ojcem Trygonem, którego razem z przyjaciółmi pokonała sześć lat temu. Co gorsza, dziewczyna zaczyna tracić k...