26

142 14 6
                                    

                                                     *Nightwing*

Wróciłem na sale. Wszytko mnie, przytłacza każda myśl każde uczucie. Nie mogę patrzeć na Rachel w takim stanie. Kobieta, którą kocham leży nieprzytomna i walczy, o życie a ja tu stoję i mogę tylko na to wszytko patrzeć. Wydąłem kryształ i uważnie się mu przyjrzałem. Podszedłem do łóżka i delikatnie włożyłem go w dłoń Raven.

-Mam nadzieje, że ci to pomoże.

Ponownie usiadłem na krześle, obejmując jej dłoń.


################ 8:43#####################

Lekko otworzyłem oczy i poczułem mocny ból w karku. Chwyciłem się dłonią za bolące miejsce. Zasnąłem, nawet nie pamiętam kiedy. Dopiero jak pielęgniarka weszła, na sale ogarnąłem, że jest już rano.

-Dzień dobry.

-Dzień dobry.

Odpowiedziałem zaspanym głosem. Pielęgniarka zaczęła spisywać coś na kartę.

-Czy wszystko jest dobrze?

-Proszę się nie martwić, w nocy stan pacjentki się poprawił.

-Naprawdę?

Zapytałem się nie dowierzając. Kobieta tylko szczerze się uśmiechnęła.

-Naprawdę.



Momentalnie całe ciśnienie ze mnie zeszło. Chciałem się jeszcze zapytać pielęgniarki o lekarza, ale poczułem lekkie drgnięcie dłoni Rachel. Wstałem z krzesła jak poparzony. Serce ze szczęścia prawie mi stanęło, jak otworzyła lekko oczy.

-Rachel ? Słyszysz mnie ?

Pielęgniarka szybko wybiegła z sali po lekarza. Odgarnąłem kosmyk włosów z czoła Raven czekając, aż w końcu się odezwie.

-Pić...

Akurat do sali wbiegł lekarz w asyście dwóch pielęgniarek. Odsunąłem się, robiąc im miejsce.

-Słyszy mnie pani ?

Ruszyła głową na „tak".

-Świetnie witamy wśród żywych.

Lekarz tylko lekko się uśmiechną. Posprawdzał jeszcze wszystkie wyniki i kazał podać kroplówkę. Jedna z pielęgniarek podała szklane z wodą. Rachel lekko ją chwyciła i powoli wypiła. Wziąłem od niej szklankę i odłożyłem na szafkę.

-Jak się czujesz ?

-Richard ?

-Tak ?

-Jesteś...kretynem.

Zaśmiałem się z jej odpowiedzi. Tak to moja Rachel.

-A ty moją wariatką.

Pocałowałem ją w czoło.

-Jak się czujesz ?

- Dobrze, gdzie jest reszta ?

-Nie długo pewnie tu będą.

-Yhm...

-Rachel przepraszam. To wszytko moja wina, gdybym od razu powiedział, gdzie jadę i po co...

-Czy to by coś zmieniło ? Joker i Slade pewnie i tak by nas zaatakowali.

-Pewnie tak, tylko że ułatwiłem im sprawę, przez co mało nie zginęłaś.

-Zamknij się już Garyson.

Lekko chwyciła mnie za koszulkę i pocałowała. Odwzajemniłem jej pocałunek jeszcze mocniej.

-Wracasz do zdrowia „Pani Garyson".

Przewróciła tylko oczami.Po nie całej godzinie do sali wparował Victor z Kori i Garfieldem. Zielony trzymał w dłoniach duży balon z napisem „Kochamy cię".

- Skąd wiedzieliście ?

-Brus nam powiedział. No siostro dobrze cię znów słyszeć.

-Dzięki Victor.

Starfire podleciała do Rachel i mocno ją przytuliła. Na szczęście nie połamała jej żeber.

-Widzisz jakiego balona ci załatwiłem ? Normalnie musiałem z taką starszą babcią o niego walczyć, ale było warto.

-Nie kłam gnomie, ta babcia porządnie przeczesała ci włosy torebką. Gdyby nie Kori leżałbyś obok Rachel.

-Dla twojej wiadomości puszko nie bije kobiet.

-Nie szukaj wymówki glucie.

-O ty...

-Spokojnie chłopaki nie kłóćcie się, jesteśmy w szpitalu.

Spróbowałem, ich uspokoić co przyniosło skutek. Garfield przywiązał balon do obręczy łóżka.

-Lekarz coś mówił?

-Powiedział, że jest dobrze.

-Czyli za niedługo zabieramy cię stąd Rav.

-Oby jak najszybciej.

###############Trzy dni później##################

Wreszcie po trzech dniach mogliśmy zabrać Rachel ze szpitala. Wszyscy marzyliśmy tylko o tym, żeby wrócić do Jump City. Jeszcze tego samego dnia pożegnaliśmy się z Brusem, Damianem oraz Alfredem. Obiecałem im że co jakiś czas będziemy wpadać z wizytą. Damianek oczywiście zrobił tą swoją obojętną minę, ale obyło się bez walki, czyli mały postęp w lepszą stronę. Kiedy dotarliśmy, do wieży od razu sprawdziłem komputer. Podczas naszej nieobecności było parę napadów na bank i na sklep jubilerski, ale policja poradziła sobie z opryszkami. Slade razem z Rose siedzą w Arkham, ale są pod ścisłą kontrolą. Mam nadzieje, że więcej nie zobaczę już tego psychola ani jego córeczki.

-O czym tak myślisz?

Obróciłem się na krześle obrotowym w stronę Rav.

-O ostatnich wydarzeniach. O tym wszystkim, co się działo.

-Nie myśl o tym. To już przeszłość.

-Wiem.

Usiadła, na kanapie otwierając książkę. Wstałem i ruszyłem w jej stronę.

-Co czytasz ?

Usiadłem, obok obejmując ją ramieniem. Podniosła książkę na wysokość mojej maski.

-Zaklęcia.

-Tak, muszę znaleźć coś, co mi pomoże z powrotem umieścić kryształ na czole.

-Mam nadzieje, że coś znajdziesz na ten temat.

Przymknęła lekko książkę.

-Richard, dziękuje.

-Za co ?

-Za to, że go odzyskałeś. Dzięki niemu mój organizm szybciej się zregenerował.

Pocałowała mnie w policzek. Kocham, kiedy to robi. Czuje wtedy, że jest szczera.

-Ja też dziękuje.

Oddałem jej pocałunek, ale w usta.

-Ej gołąbeczki nie miziać mi się tu. Kto ma ochotę na film i popcorn ?

-Dobra, ale ja wybieram film.

Beast Boy przeskoczył przez kanapę i wylądował obok mnie.

-Tylko nie komedie.

- Spokojnie, Myślę raczej nad horrorem albo filmem akcji.

Młodzi TytaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz