21

151 12 6
                                    


                                                          *Cyborg*


-Jeszcze się policzymy.

Dziewczyna Jokera przeszyła każdego z nas wzrokiem.

-Ty...

Chciałem już jej wygarnąć, ale dwóch typków z całej tej popieprzonej bandy rzuciło na ziemie Richarda, Batmana i Robina. Od razu ruszyliśmy im na pomoc. Szybko sprawdziłem ich parametry życiowe.

-Żyją.

-Zabierzmy ich do Wayne Manor.

Starfire wzięła na ręce Robina a Beast Boy zmienił się w pterodaktyla. Powoli Położyłem na grzbiecie Garfielda Batmana i Richarda, po czym sam usiadłem z tyłu.

-Lećmy.

################# Wayne Manor##############


Od trzech godzin pomagam Alfredowi z ranami naszych przyjaciół.
Nie jest ich dużo, ale są głębokie. Niektóre trzeba było zszywać.

-Ich stan jest stabilny, stracili dużo krwi, ale wyjdą z tego.

Alfred ściągną z dłoni rękawiczki.

-Do jutra powinni się wybudzić. Mają silne organizmy.

Oboje wyszliśmy z pokoju, przed którym stała Koriand'r z Garfieldem.

-I jak ?

-Wszytko powinno być dobrze.

-Przygotowałem dla was pokoje.

-Dziękujemy.

-Victor musimy coś zrobić. Musimy pomóc Rachel.

-Wiem Garfield. Tylko to nie będzie takie proste.


                                                            *Raven*

Siedzę zamknięta w jakimś pokoju. Muszę się z tond wydostać. Mam nadzieję, że z resztą wszytko w porządku.Chciałabym zobaczyć Richarda, muszę wiedzieć, czy wszytko z nim dobrze. Objęłam się dłońmi z zimna.Pewnie się mnie pozbędą po uzyskaniu mocy. Kretyni nie wiedzą, że z demona nie da się w stu procentach wyciągnąć mocy. Może to będzie moja szansa, może uda mi się z tond wydostać.

######################Następnego dnia################


Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi.

-Wstawaj.

Do środka wszedł Deatshot. Powoli podniosłam się z ziemi.

-Czego chcesz ?

-Spokojnie mała, Joker kazał mi cię przyprowadzić. Tylko bez żadnych sztuczek.

Ruszyłam za nim. Po chwili znaleźliśmy się w wielkiej sali gdzie na środku, widniał duży pentagram z runami. Obok Jokera oczywiści stał Slade, który uważnie obserwował każdy mój ruch.

-Jak widzisz, wszytko już przyszykowaliśmy.

-Panowie...zaczynajmy zabawę.

Joker klasną w dłonie a ja momentalnie zostałam przygwożdżona do ziemi przez Deatshota i El diablo. Oboje przytrzymywali moje dłonie, żebym nie mogła się ruszyć.

-Puszczajcie mnie !!

Próbowałam z całej siły wyrwać się z ich uścisku, ale nic to nie dało. Nade mną pokazał się Slade z jakimś nożem. Uklękną za moją głową.

-Slade co ty chcesz zrobić ?

-Dobrze wiesz...

Przyłożył z całej siły ostrze do moje czakry. Momentalnie przez całe moje ciało przeleciała fala bólu.

-Przestań !!!

-To dopiero początek...

Kiedy kolejny raz wbił nóż w moją czakrę z moich oczu, zaczęły spływać łzy. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam z siebie nic wydusić. Z każdym kolejnym ciosem powoli traciłam świadomość.

-B...błagam Slade...przestań....


                                                 *Nightwing*

-Jak zgodziła się na ich propozycję ?!

Krzyknąłem wściekły.

-Richard uspokój się...

-Jak mam być spokojny ! Oni ją zabiją !... muszę jej pomóc. Gdzie mój strój ?

Victor próbował mnie uspokoić, ale mam to gdzieś.

-Jesteś osłabiony, nie dasz rady walczyć w takim stanie.

-Nie obchodzi mnie mój stan!

Powoli wstałem z łóżka, mimo że każda część mojego ciała odmawiała posłuszeństwa. W tej chwili liczy się tylko Rachel. Jeżeli ją ruszą pozabijam ich. Ku*wa, jeżeli choć włos z głowy jej spadnie...

-Proszę Richardzie.

Alfred podał mi mój strój. Jak najszybciej go ubrałem.

-Co z Brusem ?

-Także się już wybudził, tylko Damian jeszcze jest pod wpływem śpiączki.

-Alfredzie daj mi jakieś środki przeciwbólowe.

-Dobrze.

- Co zamierzasz zrobić ?

Spojrzałem w stronę drzwi, w których stał Wayne. Nie wygląda za dobrze.

-Nie wiem, ale muszę ją odzyskać.

-Wezwałem Flasha i Wonder Woman. Będą za pół godziny. Zejdźcie na śniadanie, omówimy plan.

-Ale...

-Nie ma żadnego ale Richard.

-Chodźmy. Pomóc ci?

-Nie trzeba Garfield dam rade.

Zeszliśmy wszyscy na dół. Przez całe śniadanie nie odezwałem się ani słowa. Słuchałem tylko to, co mówi Brus. Niedługo po omówieniu całego planu przybył Flash a po nim Diana.

-Spotykamy się w jaskini punkt dwunasta.

Poczułem dłoń na swoim ramieniu. Spojrzałem na osobę za mną. Flash...

-Spokojnie odzyskamy ją. Wszytko, będzie dobrze.

-Wiesz, do czego zdolny jest Joker.

-Wiem.

-Czasami mam już dosyć, za dużo tego wszystkiego. Chciałbym założyć rodzinę mieć normalne życie.

-Stary nie tylko ty masz takie myśli. Każdy czasami ma dosyć tej ciągłej walki, narażania życia, ale podjęliśmy się, żeby chronić bezbronnych ludzi. Sami się nie obronią zwłaszcza przed takimi typami jak Joker.

-Wiem Flash, ale nie mogę po raz kolejny stracić ukochanej osoby. 

Młodzi TytaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz