- Gdzie byłaś?- Po zadaniu chyba najmniej upragnionego pytania jakie mogła usłyszeć z ust ciemnookiego, Emma niezamieżanie głośno przęknęła ciążącą w jej gardle ślinę. Zbyt głośno.
- Szukać jednorożców. A co innego miałabym tu do roboty?- Powiedziała z wyćwiczonym sarkazmem którym swoją drogą dość często lubiła się posługiwać mając głęboką nadzieje ,że nie odkryje w jej tonie nic podejrzanego.
Tom dokładniej przyjżał się dziewczynie doszukując się jakiejkolwiek nutki kłamstwa , lecz ta nieugięta wciąż stała pewnie starając się nie zmieniać swojej postawy.
- Właściwie. Po co ci ta krew?- Emma postanowiła skorzystać z ciszy i sprytnie zmienić temat przy okazji dowiadując się dość istotnej dla niej rzeczy.
- Nie twój inetres Clark.- sarknął jej prosto w twarz co jedynie zmotywowało ją do koniecznego dowiedzenia się co takiego niezwykłego widzi w żyłach tych zwierząt.
- Jestem zmuszona jej szukać więc wydaje mi sie ,że to chyba po części też mój intetes.- te słowa zmusiły go do ponownego zastanowienia nad osobą którą jest Emma. Dalej nie umiał tego pojąć w jaki sposób nie odczuwa przed nim jakiejkolwiek obawy. Zawsze dążyła do swojej racji a słowo uległa nie leżało w jej naturze. Czy chciał czy nie musiał przyznać ,że Emma była dość sprytna. A nawet ponadprzeciętnie sprytna.
- Tu nie chodzi o samą krew a właściwości.- Po chwili ciszy postanowił odpowiedzieć na jej pytanie będąc wręcz przekonanym ,że mimo wszystko zawiele jej to nie rozjaśni w głowie.
- Nieśmiertelność.- I tu doznał nie małego szoku.- Nieśmiertelność to jedna z głównych właściwości krwi jednorożców. Nie myle sie?- Powtórzyła ponownie przypomninając sobie bardzo przydatną w aktualnej okoliczności informacje.
Nie mało oszołomiony Tom stał jak wryty gdy zaraz potem po chwili zaskoczenia na jego usta wkradł się ten tak dobrze dla Emmy zanny chytry uśmieszek.
- Bystrze Panno Clark, bystrze.- Mówił to z każdym krokiem zmniejszając odległość między nimi.
Emma nie zamierzała stchórzyć i nieruszając się z miejsca postanowiła dalej przyglądać się jego poczynanią. Które z czasem zaczęły robić się coraz bardziej niezrozumiałe.
- Od chwili gdy cie pierwszy raz zobaczyłem niemal odrazu stwierdziłem ,że jesteś głupiutką laleczką wręcz banalną do zmanipulowania. Niestey musze przyznać myliłem się. Jeszcze nigdy nie napotkałem się na tak trudną osobę. Działasz pod swoim własnych wpływem i nie przyjmujesz żadnych innych. Nie idzie mi to na ręke.- Jego czarne tęczówki wpatrywały się tajemniczo w jej zupełnie zbite z tropu po usłyszeniu wypowiedzianych przez niego słów.
Nawet niewiadomo kiedy odległość między nimi znacząco zmalała a Emma miała wrażenie ,że gdyby zrobił zaledwie jeden krok w przód ich usta nieumyślnie by się złączyły.
- Ale musze przyznać podoba mi się to.- wyszeptał a brązowooka lekko przymknęła oczy a jej ciało ponownie pokryło się gęsią skórką. Za każdym razem bez wyjątku w taki sposób działa na Emme jego szept zbliżający się do jej ucha.
Niewiedziała co sie zaraz wydarzy ale to wszystko wyglądało niemniej dziwnie. Jakoś niemogła sobie wyobrazić tego co się tu właśnie dzieje lecz mimo to to wszystko było jak najbardziej realne. To zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień. Zdecydowanie.
Gdy Emma postanowiła oddać się czasowi i poczekać na zupełnie niewiadomy dla niej obrót sprawy w oddali usłyszeli dźwięk wystrzałów a na niebie uformowały się dwie czerwone iskry. Ktoś puścił sygnał.
Riddle jakby wyrwany z transu nie mówiąc już ani słowa opuścił miejsce w którym we dwójkę się przed chwilą znajdywali.W przeciwieństwie do Emmy której ciało odmawiało posłuszeństwa.
Stała wpatrując się w miejsce w którym przed chwilą zatapiała się w ciemnych tęczówkach Voldemorta nie mogąc do siebie przyjąć co tu właściwie miało miejsce.
Widząc rwący prąd rzeki zgodnie stwierdziła ,że najlepiej dla niej byłoby o tym zapomnieć i dążyć do najszybszego wykonania misji. Która jak zapewne wiemy miała skończyć się zniszczeniem Toma Riddla. Teorytycznie te słowa przychodziły jej niezwykle łatwo ale czy praktycznie jest w stanie to zrobić?
***
- Koniec tego.- Leon zabrał piwnookiej pilot od tego jakżesz niezwykłego mugolskiego sprzętu znanym pod nazwą telewizor. Jest to zdecydowanie najlepszy bajer z ich wszystkich elektronicznych gadżetów. Emma mogła cały dzień spędzić na przełączaniu rozmaitych programów i oglądając różne wymyślne teleturnieje prowadzone przez mugoli. Czyż oni nie są geniuszami?
- Nudzi ci sie.- Burknęła niezadowolona wtulając się mocniej w opatulającą jej ciało pierzyne.
- Codziennie wracasz z tych wszystkich zebrań jak wypruta ze wszystkich organów wewnętrznych. Dziewczyno masz dopiero dwadzieścia lat musisz jeszcze żyć!- Gestykulajca którą właśnie uskuteczniał brat bliźniak była najwyraźniej zapisana u nich w genach bo i Emma nie może sie bez niej obejść przy różnego rodzaju sporach czy kłótniach rodzinnych.
- Żyje jak widzisz.- Nie zwracając uwagi na swojego prującego się brata Emma najzwyczajniej w świecie przymkmęła oczy kładąc swoją porcelanową głowę na wierzch poduszki.
- Nie chciałaś po dobroci to inaczej sie rozprawimy.- Po tych słowach jak na zawołanie jeszcze spokojnie leżąca na kanapie dziewczyna wylądowała wysokiemu brunetowi przewieszona przez ramie głową w dół.
- Puść mnie ty kretynie.- Wiła się, szarpała, krzyczała. Lecz jej próby uswobodzenia się były nadaremne gdyż nie robiły one najmniejszego wrażenia na śmiejącym się pod nosem Leonie.
Kiedy wkońcu łaskawie postawił ją o swoich własnych nogach bez jakiejkolwiek zgody rozpoczął wywracanie do góry nogami wszystkich ciuchów znajdujących się w szafie Emmy.
- Oklepane.- W górę poleciała kolejna para podartych dżinsów.
- Mało wyzwyające.- Tymrazem oberwała szeroka, biała bluzka z rękawami trzy czwarte.
- Nie no bez przesady.- Bogu ducha winny top z wyciętym dekoltem również miał okazje dowiedzieć się jak się lata.
- O! Idealne.- Dumny z siebie wyciągnął spod sterty ubrań czarną przylegającą sukienkę z ponętnymi, koronkowymi rękawkami.
Kiedy na usta Emmy cisnął się jakiś zgryźliwy komentarz męski przedstawiciel rodziny Clark przyłożył palec do jej pełnych ust na znak by nie odezwała się już ani słowem.
- Nic nie mów i leć sie wylaszczyć.- Tym razem obrał kierunek łazienka w którą wręcz wepchnął swoją niemało zażenowaną siostrę.
Nim zdążyła wypowiedzieć jakiekolwiek słowa sprzeciwu drzwi sprzed jej nosa zostały dobitnie zatrzaśnięte.
***
Witam kochani!
Dodaje ten rozdział w dość wyjątkowy dzień. Niestety nie moge osobiście podarować wam prezentu wigilijnego dlatego też robie to pod postacią kolejnego rozdziału. Mam nadzieje że ten prezent jest trafiony a jeśli nie to mam nadzieje ,że jakoś mi to wybaczycie hahah.
Ogólnie chyba teraz powinnam przejść do życzeń. Ale postaram się zrobić to w mało banalny sposób. A więc poruszmy nasze wyobraźnie i zwiluaizujcie sobie mnie stojącą przed wami. W waszych oczach moge być każdym kogo sobie zapragniecie. Księżniczką, kosmitą, zjawą. Moja postać jest mi obojętna dlatego macie duże pole do popisu.
Stoje przed wami z opłatkiem w dłoni i życze wam przedewszystkim zadowolenia z bycia sobą, z tego co robicie, ze swoich marzeń, celów i aspiracji. Bo myśle że to jest niezbędne do poczucia szczęścia. Może to zabrzmi dziecinnie ale nie poddawania sie nawet w najcięższych sytuacjach w naszym życiu. Jeżeli czujesz że tak musi być, że tego chcesz, że to ci sie marzy zrób to. Zrób to i nie patrz na innych. To ty masz sobie coś udowodnić a nie innym. Niech nikt cie nie zatrzyma w drodze do zamierzanego celu.
Mam również nadzieje ,że ten dzień będzie dla was niezapomniany. Przepełniony miłością i dobrocią. Nie zmuszam was do bycia miłośnikami świąt bo jakimś wielkim nie jestem (Solidarnie z Emmą) ale poprostu pragnę by ten dzień był dla każdego z was z osobna wyjątkowy.
Także jeszcze raz Wesołych świąt Black_cat221 💜
CZYTASZ
Death Eater
FanfictionA co jeśli śmierć będzie musiała się stać główną domeną? Autor: Black_cat221 Autor okładki: Black_cat221 ~RANKINGI 02.01.2019~ #2🏆- #tommarvoloriddle #4- #czarnypan #22- #tomriddle #39- #voldemort #57- #hp #127- #hogwart #669- #fanfiction ~15.05~ #...