~dark smile~

2K 143 48
                                    

Days 9

- Chora manipulancka kanalia- W niedalekim obrębie dało się usłyszeć donośne zaklnięcie przepełnione znaczną dawką niechęci oraz jadu.

Roztrzęsiony mężczyzna w średnim wieku niekontrolowanie uchwycił swe już nieco przeżedzone strąki miedzianych włosów, natomiast jego wstawione oko pod pretekstem przypływu nagłych emocji zaliczyło dwukrotny kurs ruchu w promieniu swej własnej osi.

Obserwatorka jak i współuczestniczka przebiegu gorliwej konwersacji przyglądała się jego wybuchowi frustracji ze stoickim a niemal obsesyjnym spokojem i kontrolą. Można by rzec ,że nieświadomie nabyła tą umiejętność, podczas ostatnich dni w których takowa
postawa była niemal niezbędna.

- Wyśle kilku aurorów by sprawowali nad tobą pieczę i dbali o należyte bezpieczeństwo. Nie możemy pozwolić sobie na nagłe nieczyste gierki tego popaprańca.- Fuknął stanowczo mimo swej niedołężności ekspresyjnie przemieszczając się po całych obrzeżach gabinetu ,by w ten sposób dać upust swego wciąż narastającego napięcia.

- Nie ma takiej potrzeby.- Głęboki wzrok skupiony na rozemocjonowanym Moodym skwitował to bezceremonialnie.

- To nie pora na zgrywanie bohaterki. Nie możemy narażać cię na takie ryzyko.- Lekko podirytowany z całym mnustwem kotłujących się rozmaitych emocji, podjął definitywną decyzję.

- Ryzyko któremu odpowiedzialna jestem tylko ja. Osoby trzecie są tu całkowicie zbędne.- Rzekła impulsywnie podnosząc się z miejsca, pozostawiając za sobą ziarno goryczy.

Twarz Alastora doznała przeobrażenia z pobudzonej pokaźną dawką wielorakich nerów na łagodną o troskliwym usposobieniu. Widać że trapił go niepokój o młodą dziewczynę.

- Dziecko, napewno wszystko w porządku?

Dziewczyna uniosła z nad swoich ciemnych oprawek rzęs bystre spojrzenie nostaligicznie zatracone we własnych kontemplacjach. Pytanie to echem odbiło się we wnętrzach jej umysłu z wolna przetwarzając każde słowo. Czy napewno było z nią wszystko w porządku?

- W najlepszym.- Pozostawiła za sobą jedynie trzask zamykania drewnianych drzwi który następne kilka minut dudnił w głowie przepracowanego aurora.

***

Apatyczna atmosfera posępnego gabinetu przełożyła się na dwójkę obcujących w nim czarodziejów. Gdyby nie ich obecność dom przybrał by formę rozpadu, gnicia, umierania. Obecny stan domu idealnie utożsamia się z wnętrzem jego mieszkańca, którym stała się osoba o niezwykle ciemnych usposobieniu. Tom Riddle.

- Daruj sobie.- Z Emmy wydobył się cyniczny komenatrz widząc lekko unoszące się wargi Toma w celu zabrania głosu.

Dostrzegając u swojego towarzysza pytające lecz przeważająco pogardliwe spojrzenia zdecydowała się na kontynuowanie swej wypowiedzi.

- Zbyteczne są tu budzące grozę wstępy. To już dawno przesatało robić na mnie wrażenie.- Po wypowiedzianym zwierzeniu na posągowy profil chłopaka wkradł się cień kąśliwego uśmiechu.

- Wiesz że za krnąbrność często płaci się gorzkie kary?- Spytał ze specyficznym uśmiechem, dogłębnie analizując każdy szczegól jej twarzy.

Death EaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz